Podróż Marty Cienkowskiej do Australii po zabytkową monetę stała się symbolem buty i arogancji władzy. Wydana na delegację kwota – blisko 50 tys. zł – oburzyła opinię publiczną, ale prawdziwą iskrą zapalną okazał się fakt, że wyjazd odbył się w czasie, gdy minister formalnie była na zwolnieniu lekarskim z powodu urazu kręgosłupa. Na tym jednak nie koniec – Cienkowska dała się też poznać z innej strony, gdy w brutalny i wulgarny sposób zaatakowała swoją kontrkandydatkę do fotela ministra kultury.
Sprawa wyjazdu Marty Cienkowskiej do Australii od początku miała posmak skandalu. Oficjalnie chodziło o uroczyste odebranie monety Holey Dollar z 1813 roku, skradzionej wcześniej z toruńskiego muzeum. Jednak rachunek za delegację – prawie 50 tys. zł – okazał się rekordowy i stanowił jedną czwartą wszystkich kosztów jej zagranicznych podróży. Tym, co wywołało jeszcze większe oburzenie, był fakt, że minister odbyła tę luksusową wyprawę, gdy w Polsce przebywała na zwolnieniu lekarskim. Resort tłumaczył się koniecznością zapewnienia „komfortu podróży” ze względu na uraz kręgosłupa, ale w opinii publicznej wybrzmiało to jak kpina. Bo jak można być niezdolnym do pracy w kraju, a jednocześnie odbywać wielogodzinną podróż na drugi koniec świata, i to za pieniądze podatników?
Całości obrazu dopełnia zachowanie samej Cienkowskiej w starciu o tekę ministra kultury. W kuluarach sejmowych i partyjnych nie szczędziła swojej kontrkandydatce ostrych słów – według relacji świadków padały wulgaryzmy, a styl dyskusji daleki był od standardów, jakich oczekuje się od przedstawiciela rządu. Zamiast merytorycznej rywalizacji pojawiła się agresja, krzyk i personalne ataki, które jeszcze mocniej podkopały jej wizerunek.
Dziś cała historia z australijską delegacją i późniejszą awanturą to nie tylko kwestia rozliczenia jednej podróży, lecz także symbol pytań o standardy w polityce – o przejrzystość wydatków publicznych, o elementarną kulturę w życiu publicznym i o to, czy osoby tak zachowujące się powinny w ogóle sprawować funkcje ministerialne.
Zostaw komentarz