Pamiętacie tych, którzy protestowali przeciwko zbiornikom retencyjnym w górach, bo „popsują im widok” i „są PiS-owskie”? Słuchali „ekologów”, aktywistów „co się znają”.
Zbiorników nie wybudowano — choć miał je finansować Bank Światowy — a kilka lat później przyszła powódź i zabrała im domy. I co? Nic. W wyborach znów wygrali ci sami, jakby woda zabrała im rozsądek i pamięć. Teraz zbiorniki budują, z tym że niektórzy, którym widok zbiorników przeszkadzał, już nie mają domów.
Teraz mamy Warszawę. W czasie, gdy nad Ukrainą wyją syreny, u nas cisza. Schronów brak, parkingi podziemne i stacje metra mogłyby chronić ludzi, ale nikt ich nie przystosowuje. Trzaskowski mówi, że „nie ma wytycznych”, jakby zdrowy rozsądek wymagał definicji z ministerstwa. Bo po co się wysilać, skoro wojny jeszcze nie widać?
Za to mamy „sztukę nowoczesną” — stare wanny w muzeum i publiczny kibel za setki tysięcy. Bo są rzeczy „ważne i ważniejsze”.
Bezpieczeństwo to nuda, a błyskotki dobrze wyglądają na zdjęciach. Drony latają nad Polską, niewykryte przez nikogo, ale kogo to obchodzi? Przecież ważniejsze, że „miasto się rozwija”.
A Tusk? Obiecywał powszechne szkolenia wojskowe — dla mężczyzn, dla kobiet, dla każdego. Miały uczyć nie tylko strzelać, ale też ratować, przetrwać, pomagać. I co? Nic. Kolejna obietnica, kolorowa mydlana bańka wypuszczona z tyłka z — piękną, błyszczącą, budząca zachwyt, aż pękła, zostawiając po sobie tylko wspomnienie i lekki, nieprzyjemny zapach.
Ale nie martwcie się zaraz wypuści następną żebyśmy zapomnieli o poprzednich.
Słyszeliście coś o jakichś działaniach podjętych po to żeby wykrywać i niszczyć drony?
Coś kupiono? Coś zainstalowano? Czy dalej „kompetentni urzędnicy głęboko badają sprawę” a będą badać LATAMI, bo im się nie śpieszy, taniej kosztuje urzędnik niż system dronowy, więc poczekamy, bo nie wiem czy wiecie ale ZNÓW NA NIC NIE MA PIENIĘDZY.
Jak „PiS kradł” były, teraz wszyscy „uczciwi” i nie, ma mimo olbrzymich długów, które zaciąga ten rząd.
Ukraińcy zrozumieli, że za brak przygotowania płaci się krwią. My jeszcze nie. U nas dopiero wtedy, gdy spadną bomby, będzie lament: „Państwo nieprzygotowane!”. Ale wtedy będzie już za późno — jak z tamtymi zbiornikami. Bo my wolimy zachwycać się kolejną bańką wypuszczoną z tyłka, błyszczącą w słońcu, dopóki nie pęknie nam nad głową i zostanie smród. Więc zachwycajcie się bańkami, wąchajcie, bo lepsze mydlane bańki niż drony. O dronach nie myślcie, po co sobie psuć frajdę oglądania baniek, a tym wszystkim którzy myślą że wyjadą, czy uciekną za granice rozwieję nadzieje.
Przykład Ukrainy uczy że pierwszą decyzją w przypadku wojny będzie CAŁKOWITE ZABLOKOWANIE PRYWATNEGO RUCHU NA DROGACH, po to żeby uniemożliwić poruszanie się dywersantom. Nigdzie nie wyjedziecie.
Zostaw komentarz