Afera z ruskim szpiegiem udającym dziennikarza, który fabrykował niechętne polskiej prawicy teksty w prasie zachodniej została zgrabnie wyciszona w mediach głównego nurtu.
Rozumiecie jednak, jakby to było, gdyby sytuacja była odwrotna i taki podstawiony przez Rosjan „dziennikarz” szkalowałby rząd Tuska i nagle okazało się, że w istocie jest szpiegiem. Media głównego nurtu natychmiast uznałyby to za dowód współpracy prawicy z Putinem i codziennie oglądalibyśmy w telewizorni tlustą gębę Tomasza Piątka perorującego o związkach prawicy z Rosją.
Polska prokuratura również milczy w sprawie wydania szpiega a rząd nie czuje się nawet w potrzebie tłumaczyć dlaczego nic nie zrobił w sprawie pozostającego w rosyjskim łagrze Mariana Radzajewskiego. Żaden dziennikarz „wiodących” mediów nawet Premiera nie zapyta.
Ponieważ wygląda na to, że wiele osób po prostu nie było w stanie znaleźć żadnej informacji o wymianie sszpiegów poza entuzjastycznymi peanami o naszym rzekomym sukcesie (jak to jesteśmy potrzebni naszym sojusznikom) – to proszę:
Przypominam też, że oprócz Mariana Radzajewskiego, w 2023 r. na 14 lat łagru za szpiegostwo skazany został też w Rosji inny Polak – Tomasz Biaroza.
Na Białorusi siedzą zaś: posiadający kartę Polaka Aleksandr Worobiow oraz od dekad posiadający polskie obywatelstwo Andrzej Poczobut.
Zostaw komentarz