Linz, stolica Górnej Austrii był ukochanym miastem Hitlera. Spędził w nim ok. dziesięciu lat i kiedy po tzw. anszlusie Austrii stał się, jak cały kraj, częścią III Rzeszy, to tę miłość okazał. Do dziś stoją budynki mieszkalne wybudowane przez jeńców i robotników przymusowych, przez prywatną fundację Wodza w różnych częściach miasta. Materiałów budowlanych dostarczali więźniowie obozu koncentracyjnego w pobliskim Mauthausen oraz jego podobozach.

Przez kilka dni pobytu w Linzu patrzyłem z okien mojego pokoju w hotelu „Wolfinger”, na budynek Starego Ratusza, który nadal jest siedzibą burmistrza i rady miejskiej, a na parterze znajduje się punkt informacji turystycznej.

To z jego okien, w marcu trzydziestego ósmego roku, przemawiał do rozradowanych tłumów mieszkańców, Adolf Hitler.

Na zachowanych zdjęciach widać morze głów, sztandary ze swastyką oraz flagi spływające czerwienią i czernią z okien. Ci, dla których zabrakło miejsca na placu, słuchali z dachów kamienic w pastelowych kolorach usytuowanych przy wszystkich, czterech bokach placu.
Przemówienie Hitlera co rusz przerwały okrzyki rozentuzjazmowanej tłuszczy – „Sieg heil, sieg heil”. Ich echo niosło się przez Most Nibelungów nad Dunajem, aż po wzgórza leżącego po przeciwległej stronie Urfahru.
Nad jej głowami, na wysokiej kolumnie, złociła się rzeźba Świętej Trójcy, która do dziś stanowi jeden z symbolów miasta i miejsce spotkań zakochanych, turystów i amatorów nocnych rozrywek.

Obecnie, jest jak kamienny krzyk nad placem i miastem przypominający co w tym miejscu, ponad 80 lat temu się wydarzyło, bo niewielu obecnych mieszkańców chce o tym mówić.
Nawet pracownicy informacji turystycznej mieszczącej się na parterze budynku, z którego przemawiał Hitler, udawali, że nie wiedzą gdzie to było. Albo tak skutecznie wyparli ze zbiorowej pamięci ten fakt, że może im się naprawdę wydawać, że tego dnia i tamtego entuzjazmu Austriaków, nie było.
Powszechna amnezja. Zresztą, po co zawracać głowę turystom takimi „smutnymi” sprawami, przecież nie po to przyjechali do Linzu. Lepiej, po zwiedzaniu Placu Głównego, zaprowadzić ich do jednej z licznych kawiarni, na linzen tort i kawę.

Wieczorami, patrząc na oświetlony plac i kolumnę Trójcy Świętej, słuchając odgłosów przejeżdżających tramwajów i gwaru młodzieży z pobliskich kawiarni i klubów, nadal widziałem ten ponury cień majaczący w oknach Altes Rathaus przy Hautplatz jeden.

Na zdjęciu widok na wschodnią część Hauptplatz oraz kolumnę Trójcy Świętej z okien pokoju w hotelu „Wolfinger”.

Foto, Jolanta Styrczula

Antoni StyrczulaAutor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl