Tekst z 2016 r. Wtedy kolejny raz wzywałem, aby na serio podjąć przygotowania do obrony kraju. Nie było jeszcze ustawy o obronie ojczyzny i nie było dużych zakupów rakiet, czołgów, dział, śmigłowców, samolotów – to pojawiło się na serio i nabrało przyspieszenia, gdy Rosja napadła na Ukrainę w 2022 r. i zjawiła się za naszymi granicami prawdziwa wojna „pełnoskalowa”.
Być może, gdyby powyższe przygotowania ruszyły wtedy w 2016 r., a w sprawie prosiłem, apelowałem, alarmowałem dużo, dożo wcześniej (proszę sprawdzić w tzw. sieci od kiedy i co pisałem mówiłem) to dziś „koalicja 13 grudnia” nie miałaby czego opóźniać, audytować, itp. Silne Wojsko Polskie już by było!
Co słyszałem, jeśli ktoś w ogóle zauważył co mówię?
„Szeremietiew niepotrzebnie straszy Polaków”!!! Niepotrzebnie?
Dzieci lubią misie …
Z racji niedawnego incydentu na Bałtyku – wielokrotny nalot rosyjskich samolotów na amerykański okręt – media i politycy przypomnieli sobie, że Rosja zachowuje się agresywnie. Odbyło się z tego powodu nawet spotkanie NATO – Rosja według formuły „gadał dziad do obrazu”. Nie ustalono czemu Rosja wysyła swoje samoloty i okręty i drażni NATO. Tymczasem dla każdego, kto chociaż pobieżnie poznał dzieje Rosji będzie oczywiste, że Moskwa źle znosi degradację do roli jednego z wielu podmiotów polityki międzynarodowej i pragnie być znowu trzęsącym światem supermocarstwem. Władze na Kremlu podejmują starania, aby ten cel osiągnąć. Dla Polaka natomiast, znającego historię stosunków polsko – rosyjskich powinno być wiadomym, że jak dotąd budowa rosyjskiego imperium odbywała się „po trupie Polski”. W przeszłości jedyne co Kreml oferował Polakom to była niewola.
Józef Piłsudski uważał, że każda Rosja, bez względu na jej ustrój polityczny, będzie zagrażała Polsce. Dlatego usiłował odbudować wielonarodową Rzeczpospolitą, a później jego zwolennicy starali się tworzyć ośrodek siły w ramach geopolitycznej koncepcji Międzymorza. Nie udało się i mieliśmy katastrofę wrześniową 1939 roku.
Zagrożenia ze wschodu doświadczyłem na własnej skórze. W 1945 roku miałem dwa tygodnie, sowiecki Smiersz (Smiert’ szpionam), aresztował mego ojca, który już nie wrócił. Wychowałem się w Legnicy nazywanej „małą Moskwą” z racji na obecność ogromnego garnizonu sowieckiej armii. A w końcówce PRL sąd wojskowy LWP skazał mnie na wieloletnie więzienie m.in. za „podważanie przyjaźni polsko-radzieckiej” i rozpowszechnianie „fałszywej” informacji o tym, że NKWD mordowało w Katyniu. Czym jest zagrożenie ze wschodu wiem nie tylko z książek.
Po rozpadzie ZSRR z uwagą obserwowałem formowanie się Federacji Rosyjskiej. Należałem do tych, którzy dostrzegali, że odradza się rosyjski imperializm. Było oczywiste, że wraz z tym znowu pojawi się zagrożenie dla suwerenności Polski. Wskazywały na to koncepcje formułowane przez rosyjskich strategów i geopolityków, zmiany w rosyjskiej doktrynie wojennej i wreszcie linia polityki zagranicznej realizowana tak konsekwentnie przez prezydenta Putina.
Po naszej stronie tego nie dostrzegano, panowała swoista beztroska i przekonanie, że Rosja zajmie się sobą, będzie się modernizować, budować dobrobyt, nie będzie miała żadnych agresywnych zamiarów. Miało zresztą nie być w Europie wojen więc przygotowania do obrony kraju wydawały się niepotrzebne zwłaszcza, że Polska uzyskała członkostwo w NATO, co miało zagwarantować bezpieczeństwo Polakom na wieczne czasy.
Dziś tylko polityczny ślepiec nie dostrzeże imperialnych dążeń Rosji. Jednak nadal wielu optymistów uważa, że Rosja nie odważy się na konflikt, który zagroziłby Polsce. Z drugiej strony przeróżni adwokaci Kremla, ci w realu i w cyberprzestrzeni przekonują, że Rosja nikomu nie zagraża i pragnie tylko pokoju. Zresztą Polska ją nie interesuje – po co miałaby potężna Rosja zajmować jakąś „malutką” Polskę, jaki niby miała by w tym interes?
Można na to odpowiedzieć: interes ten sam, jaki miała caryca Katarzyna, dyktatorzy Lenin i Stalin oraz rożni pomniejsi rosyjscy imperialiści.
Nawołuję ciągle, aby z uwagi na to, co robi Rosja, przygotować skuteczną obronę naszego kraju. Aby sięgnąć po środki, które upewnią Kreml, że Polska będzie trudna do zdobycia (powszechna obrona terytorialna). Powinniśmy po prostu odstraszać agresora, aby nie dopuścić do wybuchu wojny. Staram do tego doprowadzić wykazując co trzeba zrobić w polskiej obronie przypominając nieustannie o rosnącym rosyjskim zagrożeniu. Nie powiem, abym był rozumiany. Zamiast tego pojawia się wcale sporo głosów, że „straszę” Rosją, a nawet, że straszę niepotrzebnie, bowiem Rosji na wojnę nie stać. Spotkał mnie nawet zarzut, że chcę przestraszyć Polaków, aby nie byli oni zdolni do oporu, co oznacza, że działam w rosyjskim interesie. Naprawdę ktoś chlapnął coś takiego??! W każdym razie moi oponenci zdają się sądzić, że jeśli nie będziemy mówili o rosyjskim zagrożeniu, to ono samo zniknie. A może go zresztą nie ma i tylko ktoś owładnięty manią prześladowczą twierdzi, że jest.
Dzieci lubią misie, wydają się takie sympatyczne i miłe. Gorzej, gdy to uczucie podzielają dorośli. A oni powinni wiedzieć, że prawdziwy „miś” jest groźnym drapieżnikiem, który potrafi zaatakować. Może poranić i zabić. Zdarza się, że przekonuje się o tym jakiś turysta spotykając na szlaku takiego misia. Rosję symbolizuje niedźwiedź – zastanówmy się czy jest to miły miś „Przytulanka”, czy jednak drapieżnik używający kłów i pazurów?
Autor: prof. Romuald Szeremietiew
Polski polityk, publicysta, doktor habilitowany nauk wojskowych specjalista w zakresie obronności (habilitacja „O bezpieczeństwie Polski w XX wieku”), nauczyciel akademicki, m.in. profesor nadzwyczajny Akademii Obrony Narodowej i Akademii Sztuki Wojennej, więzień polityczny PRL, poseł na Sejm III kadencji, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej.
Zostaw komentarz