Cała ta sytuacja z unijnym programem ASAP pokazuje jak na dłoni kilka spraw:

1)

Ogłoszone przez Thierry Bretona 18 października 2023 szczegóły programu ASAP były odpowiedzią Komisji Europejskiej na lipcowe wezwania Rady EU oraz Parlamentu Europejskiego do zintensyfikowania produkcji zbrojeniowej w Europie. Konkurs został rozstrzygnięty 13 grudnia 2023 r., zatem na przygotowanie propozycji było mniej niż 2 miesiące czasu. Należy przy tym zauważyć, że w sposób formalny pierwsze dokumenty w tej sprawie opublikowano dopiero 25 października minionego roku.

A jednak okazało się, że niektóre firmy są świetnie przygotowane, mają gotowe wnioski w wyznaczonych obszarach. Tymczasem Polska nie miała dosłownie nic. Dlaczego? Zachodzi podejrzenie, że dlatego, iż przedstawiciele prawicowego polskiego rządu zostali pominięci na etapie przygotowywania konkursu i polskie firmy dowiedziały się o nim dopiero pod koniec października, podczas gdy przedstawieciele wielkich europejskich koncernów zbrojeniowych takich jak Rheinmetall, Thales, Nammo czy Chemring Nobel mieli ponad pół roku na przygotowanie odpowiednich wniosków.

2)

Co więcej – ze względu na zdefiniowane kryteria charakter projektu ASAP w sposób ewidentny był szczególnie korzystny dla tych podmiotów, które miały już uruchomione programy inwestycyjne w zakresie produkcji zbrojeniowej i po prostu wpisały je w składanych wnioskach. Tak było w przypadku niemieckiego Rheinmetall, która to firma wykazywała się niebywałą aktywnością w zakresie akwizycji przejmując kilku lokalnych producentów broni w innych krajach Unii, a w szczególności mająca już uruchomione znaczące inwestycje na Węgrzech.. Charakterystyczny jest tu przypadek – Agencja Uzbrojenia podpisała z PGZ umowę rządową na zwiększenie produkcji uzbrojenia dopiero 22 grudnia, czyli już po rozstrzygnięciu konkursu. Zachodzi pytanie – co właściwie stało za tak niesłychanie krótkim terminem, jaki Komisja Europejska wyznaczyła na składanie wniosków (przypominam – mniej niż dwa miesiące!)? W ogóle – można zapytać się, jak to się stało, że Komisja Europejska ogłasza konkurs w zakresie krytycznie ważnej dla kraju frontowego, jakim jest Polska produkcji zbrojeniowej akurat wówczas, kiedy w naszym kraju dochodzi do zmiany władzy i wiadomo, że uzgodnienie czegokolwiek będzie szalenie trudne, jeśli nie niemożliwe? Można zapytać, czy Komisja Europejska wykazałaby się podobną dezynwolturą, gdyby chodziło o wybory we Francji lub w Niemczech?

3)
Z tym większym niesmakiem przyjąłem durnowate wyjaśnienia Cezarego Tomczyka, którym przyklasnęła liberalno-lewicowa klaka. Nawet na moim profilu nie omieszkał się tymi kretyństwami podzielić ze mną pan Hubert Łuczyński – co chyba tylko świadczy o tym, że towarzystwo to niczego nie rozumie i nie umie wychylić nosa poza tabelkę. Dla nich, skoro Komisja Europejska określiła termin i warunki konkursu, to świętość – niezależnie od tego, co się dzieje w kraju i jakie są polityczne okoliczności całej sytuacji.

Tymczasem rację ma Radosław Pyffel i inni, którzy widzą w rozstrzygnięciu konkursu ASAP po prostu kolejny łomot, jaki Komisja Europejska sprawiła Polsce, żeby nas przywołać do porządku, abyśmy przypomnieli sobie, jaka w Europie jest kolejność dziobania i nie próbowali więcej dogadywać się w ważnych sprawach z Amerykanami czy Azjatami poza Berlinem czy Paryżem. Wszystko przy radosnym akompaniamencie uśmiechów z okazji powrotu „Trójkąta Weimarskiego” – jako formuły sprawowania kurateli nad Warszawą przez Niemcy i Francję.