Krótki komentarz z pewnym przymrużeniem oka o piątkowej ustawce, bo trudno do końca nazwać to debatą.
Właśnie to wydarzenie bardziej przypominało taką ustawkę, niż poważną debatę z uwagi na brak kandydatów antysystemowych po naszej stronie, na co słusznie zwrócił uwagę redaktor Jerzy Karwelis w swoim najnowszym wpisie w Dzienniku Zarazy pt. „Debata na wariata”.

Początkowo nie było wiadomo jak to będzie czy w ogóle do tego dojdzie. Gdyby było tylko dwóch kandydatów nie byłoby to wydarzenie godne uwagi, bo wiadomo w pierwszej turze jest inaczej.

Trudno mówić o wygranej, skoro ani jedna, ani druga debata medialna nie były kompletne, ale w wypadku by tak rzec wieczornej nawalanki w moim rankingu najbardziej merytorycznie, spokojnie i konstruktywnie wypadł Marek Jakubiak, zaś na drugim miejscu był Karol Nawrocki.
Oczywiście w wypadku prawdziwej debaty z kompletną listą kandydatów ten wynik byłby inny.

Co się tyczy Krzysztofa Stanowskiego cóż nigdy nie traktowałem poważnie jego kandydatury wiedziałem, że jest to ruch o charakterze rozrywkowym kabaretowym, więc trudno mówić o rozczarowaniu.

Maciej Maciak tu redaktor Karwelis też słusznie zauważył, że taki ktoś jest bardzo użyteczny dla karuzeli w celu skompromitowania antysystemu, a ja dodam jeszcze, że tak samo bywa w wyścigu parlamentarnym. W wypadku kandydata Maciaka istotniejsze jest coś jeszcze, mianowicie ci wszyscy nie pisowscy tropiciele ruskich onuc oskarżający o to wielu tu zupełnie siedzą cicho.

Przy całym charakterze tego widowiska jedno co bez wątpienia widać gołym okiem to ten wesoły akcent. To nie jest tylko moja myśl moje spostrzeżenie, że mamy już ten kampanijny mega hicior, czyli przejażdżkę po Warszawie telekomunikacją miejską.

Miejmy nadzieję, że debata, która ma odbyć się 12 maja będzie nią naprawdę, czyli zostaną dopuszczeni wszyscy kandydaci, a dodatkowo każdy kto może niech zaszczyci swoją obecnością spotkania wybranego przez siebie kandydata prawicy tam, gdzie ma najbliżej.