Większość z nas nie zdaje sobie sprawy z niebywałego rozwoju Chin. Wciąż przykładamy do nich znane, ale przestarzałe miary: że to „komunizm”, że „pracują za miskę ryżu”, że „kopiują i papugują”.

To wszystko było prawdą — ale od lat już nią nie jest.

Warto przeczytać poniższy tekst i zastanowić się, dokąd to wszystko prowadzi. Opis tzw. ciemnych fabryk (ang. dark factories) to nie science fiction. To dzisiejsza rzeczywistość – fabryki działające 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, bez światła, bez ogrzewania i bez ludzi.

Nie ma choroby pracownika, nie ma urlopu, nie ma „pracy na kacu”. Jeśli dodamy do tego tanią energię i niskie podatki, mamy przepis na gospodarczego giganta, z którym Zachód nie ma szans konkurować. Ani Europa, ani USA nie będą w stanie — w najbliższej ani średnioterminowej perspektywie — produkować lepszego i tańszego produktu.

Poniżej cytowany tekst pochodzi z innego źródła. Jego autorem jest pan Jacek M. Udostępniam go, bo naprawdę otwiera oczy.

Zachód w szoku: Chińskie fabryki pracują bez ludzi i bez przerw

W zachodnich kręgach korporacyjnych coraz głośniej mówi się o tzw. „ciemnych fabrykach” – zakładach w Chinach, gdzie roboty pracują bez przerwy, a światło jest zbędne, bo czynnika ludzkiego po prostu tam nie ma. To, co dla wielu nadal brzmi jak wizja przyszłości, już się wydarzyło.

Szokujące relacje szefów wielkich firm

Jak podaje The Telegraph, dyrektorzy dużych zachodnich firm, którzy w ostatnich miesiącach odwiedzili chińskie zakłady produkcyjne, wrócili zszokowani.

Jim Farley, prezes Forda, stwierdził, że chiński przemysł motoryzacyjny nie tylko dogonił Zachód, ale go prześcignął – zarówno pod względem jakości, jak i kosztów produkcji. Ostrzegł:

Wkraczamy w erę, w której przegrani mogą stracić przyszłość swoich firm.

Podobne wrażenie wywarła wizyta w Chinach na australijskim miliarderze Andrew Forreście, założycielu giganta górniczego Fortescue. Po obejrzeniu kilku zakładów przyznał:

Maszyny robią wszystko. Na linii nie ma pracowników. Obserwujesz produkcję bez obecności choćby jednej osoby.

Wrażenia były na tyle mocne, że Forrest zrezygnował z planów samodzielnego rozpoczęcia produkcji układów napędowych do pojazdów elektrycznych.

Produkcja bez ludzi. Dosłownie

Greg Jackson, dyrektor brytyjskiej firmy Octopus Energy, po wizycie w chińskiej fabryce smartfonów powiedział:

Byłem świadkiem niemal całkowitego wyeliminowania czynnika ludzkiego z produkcji – roboty wykonywały całą pracę, od montażu po pakowanie. Człowiek po prostu nie miał tam nic do roboty.

Dane mówią same za siebie

To nie tylko pojedyncze relacje. Dane Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR) są jednoznaczne.

W 2014 roku w Chinach było 189 000 robotów przemysłowych.

W 2024 roku – już ponad 2 miliony.

Dla porównania, w samym tylko 2023 roku zainstalowano:

  • 295 000 nowych robotów w Chinach
  • 34 000 w USA
  • 27 000 w Niemczech
  • zaledwie 2 500 w Wielkiej Brytanii

To nie są różnice – to przepaść.

Z przewagi taniej siły roboczej do technologicznej dominacji

Dawna przewaga Chin opierała się na taniej sile roboczej i rządowych dotacjach. Dziś ustępuje ona miejsca innowacjom inżynieryjnym, automatyzacji i sztucznej inteligencji.

Celem nie jest już tylko produkcja taniej elektroniki czy tekstyliów, ale dominacja w strategicznych branżach przyszłości: pojazdach elektrycznych, bateriach, panelach słonecznych i robotyce przemysłowej.

Jutro już nie należy do Zachodu

Wielu zachodnich liderów biznesu przyznaje – choć często nieoficjalnie – że czują się, jakby uczestniczyli w wyścigu, który już został rozstrzygnięty.

Chińskie fabryki nie tylko produkują szybciej i taniej. One są przyszłością.
Nie planują pracy ludzi – planują fabryki bez ludzi.
Bez światła, bez ogrzewania, bez przerw.

I może to właśnie przeraża Zachód najbardziej:
Nie szybkość robotów.
Nie koszt energii.
Tylko fakt, że nie da się ich już dogonić.