PSL na smyczy Tuska, olewa chłopski elektorat i zmierza do unicestwienia. Co by nie stwierdzić, to widać, że ludowcy kierowani przez Władysława Kosiniaka – Kamysza mają kłopot z historycznym i ideowym dziedzictwem chłopskich: witosowych i mikołajczykowskich tradycji.
Zresztą w oficjalnych deklaracjach nigdy do tych związanych z PSL Stanisława Mikołajczyka jakoś specjalnie się nie odwoływali. Nawet jak wspominali, że w przypominaniu postaci Wincentego Witosa w okresie komunistycznym, podstawową rolę odegrał Stanisław Mierzwa, działacz powojennego mikołajczykowskiego PSL.

Zaś co do samego Witosa, to skupiali się na jego roli jako trzykrotnego premiera II Rzeczypospolitej, uwięzieniu w Berezie Kartuskiej i skazaniu w procesie brzeskim. A przecież Witos był gorliwym katolikiem, wiernym tradycji Kościoła katolickiego i osadzonej na niej obyczajowości. Te ostatnie elementy charakteryzujące podstawę ideową osobowości „polskiego Cyncynata” nijak pasują do obecnej postawy działaczy PSL. Są wręcz z nią sprzeczne.

W sumie nie ma się jednak temu co dziwić, bowiem większość starszych działaczy PSL to taki arbuzowy wytwór – z wierzchu zielone, a w środku czerwone. Zaś młodsi przesiąknięci przyzwyczajeniem do lokalnej władzy, często też z komunistycznymi rodzinnymi tradycjami, zrobią wszystko, by przy władzy się utrzymać. Popierają więc pomysły nawet lewackich środowisk, do których co niektórym z PSL wcale nie jest tak daleko, gdy spojrzymy na wyniki głosowań sejmowych np. w sprawie aborcji.

Takie zaangażowanie w ich popieranie i forsowanie w Sejmie wynika też z pragmatyzmu. Przywódcy PSL uświadomili sobie, że na wsi niewiele co mają szukać, a dowiodła tego choćby skierowana przeciw nim demonstracja chłopów na ogólnopolskich dożynkach. I pójdą za projektem Tuska, który wyraźnie skręca politycznie i ideowo w lewo, zanurzając się w lewackim projekcie przemiany społeczeństwa polskiego oraz dążeniu do zniszczenia egzystencjalnego Polaków. Nie tylko tych o prawicowych korzeniach, ale wszelakich.
PSL pójdzie z Tuskiem, a w zasadzie na jego smyczy, bo już nie ma kogo wyrolować na polskiej scenie politycznej.

Jak pokazuje najnowsza historia – to fakt w 2015 roku do Sejmu się dostali, ale na fali sprzeciwu wobec PO. I w tej kadencji niewiele znaczyli, poza rolą w przyjęciu uchwały o Narodowym Dniu Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.

Potem w 2019 roku uwiesili się na popularności Ruchu Kukiz’15 i doprowadzili do jego upadku – prawda: także za sprawą jego niektórych działaczy, którzy „musieli” dostać się do Sejmu. A. że inni z tego ruchu byli naiwni, to temu projektowi uwierzyli i czkawką się to odbija na ich samopoczuciu.

W 2023 roku zdyskontowali projekt „płaczliwego” Szymusia, a że on dziś politycznie tonie, to aby zapewnić sobie dojście do władzy ochoczo posłowie PSL przystają na pomysły Tuska uzależnione od widzimisię lewactwa.

Na koniec skupmy się na tym ideologicznym przemodelowaniu Polski, do którego ochoczo PSL przykłada rękę. No może jedynie na poziomie centralnym, ale jednak. Choć niekoniecznie. I wynika to z tego, że lokalni działacze PSL liczą na państwowe i samorządowe frukty, a ci z centrali na biorące miejsce na listach Koalicji Obywatelskiej, bo samodzielnie to mogą sobie co najwyżej palcem w nosie podrapać.

Dlatego posłowie PSL poparli: idiotyczną – w elemencie kojcowym- ustawę antyłańcuchową czy o zakazie hodowli zwierząt na futra.

Dlatego posłowie PSL poprą ustawę o osobie najbliższej w związku i – o zgrozo – umowie o wspólnym pożyciu. Będzie to stanowiło – w moim przekonaniu – nie furtkę, ale wręcz bramy do stodoły dla faktycznych związków partnerskich, ich legalizacji, a w kolejnym etapie do adopcji dzieci.

I to nie jest progres ideowy chłopów, jak chcą dziennikarze der Onet, ale odzwierciedlenie poglądów co niektórych posłów PSL i jak to było wyżej przedstawione – desperacka próba dostania się do Sejmu w kolejnych wyborach. Bo na chłopów – przejętych przez PiS czy wieś – zamieszkałą przez przenoszącą się na nią z miast klasę średnią, PSL nie ma co liczyć.

I chyba nie ma co liczyć, że tę ustawę, w wersji projektowej poprą posłowie PiS, chyba, że desperaci i uzależnieni od PO (stanowiska w spółkach dla krewnych i pociotków PiS – tak kiedyś PiS wyciągał posłów PSL, strasząc ich usunięciem krewnych i pociotków ze spółek firm, zależnych od tzw. Zjednoczonej Prawicy).

Podobnie jak nie ma co liczyć na prezydenta Nawrockiego. Zmianie wymaga choćby nazwa ustawy jednoznacznie się kojarząca. Ale wątpliwości budzi np. sprawa spadków i darowizn, stwarzająca okazję do nadużyć finansowych.