Człowiek nie jest doskonały. Co oznacza, że jego dzieła też nie są idealne. A jednak ludzie nie potrafią się z tym pogodzić. Na każdym etapie, w każdej epoce, są więc przekonani, że dosięgają prawie do ideału, a ich świat jest bliski doskonałości.

Na przykład demokracja jest obecnie traktowana jako najwyższe osiągnięcie ludzkości. Dlatego ten ustrój polityczny postrzega się niemal w kategoriach moralnych i brak demokracji uważany jest za grzech zasługujący na potępienie.

W rzeczywistości współczesna demokracja miała być receptą na błędy absolutyzmu, który też przez pewien czas był traktowany jako najwyższe osiągnięcie ludzkości. Później się jednak zużył i okazało się, że ma wiele wad. A teraz zużyła się również demokracja. Dlatego musimy sobie jakoś poradzić z jej błędami.

Otóż nowoczesna demokracja wymyślona została jako sposób ograniczania samowoli monarchów. Jest więc dostosowana do rzeczywistości, w której z jednej strony był potężny władca, a z drugiej strony był lud, który go kontrolował i ograniczał jego samowolę. Były to więc dwie przeciwstawne siły, które wzajemnie się równoważyły. Ale od tamtego czasu dużo się zmieniło.

Przede wszystkim władza formalnie przeszła na stronę ludu. Nie ma więc już dwóch przeciwstawnych sił, które wzajemnie się ograniczają i równoważą. W konsekwencji nic nie ogranicza samowoli rządzących legitymizowanej przez wybory.

A dodatkowo okazało się, że demokratyczny lud jest podatny na manipulacje. W odpowiednich warunkach władza może więc kształtować wolę ludu stosownie do swoich potrzeb. Dzięki temu rządzący nadal mogą rządzić absolutnie samowolnie, a jednocześnie zwolnieni są z odpowiedzialności, gdyż przecież spełniają tylko wolę ludu.

Tyle tylko, że taka ewolucja demokracji jest wyjątkowo destrukcyjna dla społeczeństwa, gdyż skłania władzę do niszczenia społeczeństwa, aby łatwiej było nim rządzić. Właśnie dlatego obniżany jest poziom edukacji, kwestionuje się cywilizacyjne wartości i rozmywa się tożsamość społeczeństwa poprzez mieszanie kultur.

Ludzie są bowiem bardziej podatni na manipulacje bez stabilnych fundamentów cywilizacyjnych. Ich światopogląd staje się wówczas elastyczny i plastyczny. Przy braku przywiązania do własnej tradycji, sposób myślenia ludzi można zmieniać nawet z pomocą głupawych filmików i kretyńskich haseł. Weźmy na przykład taki stosunek do wojny.

W człowieku kiedyś był głęboko zakorzeniony lęk przed wojną. Oczywiście – w czasach przeddemokratycznych, gdy władza chciała wojny, to wojna była, gdyż nikt nie liczył się z wolą ludu. Było to złe, lecz miało też dobre strony, gdyż nikt nie musiał wmawiać ludziom, że wojna jest dobra.

To był fundament moralny, który pozwalał społeczeństwom po okresie wojennej zawieruchy powrócić do równowagi. Natomiast w dobie demokracji, jeśli władza chce wojny, musi najpierw przekonać ludzi, że wojna jest dobra.

Trzeba w tym celu przebudować całą ich mentalność, wzbudzić wojenny entuzjazm, rozbudzić wiarę w wielkie zwycięstwo. Trzeba im wmówić, że wojna jest najlepszym sposobem realizacji ich zbiorowych celów, a zabijanie wrogów będzie pozytywnym doświadczeniem w ich życiu. A wszystko po to, aby tłumy radośnie wiwatowały na widok maszerującego wojska i władza mogła ubrać swoją samowolę w wolę ludu.

Faraon nie musiał tego robić. Wojny wybuchały z jego woli i nie musiał do tego przekonywać ludzi. Ale współcześni demokratyczni władcy muszą rozbudzić w społeczeństwie entuzjazm wojenny, jeżeli chcą wojny. I ja naprawdę nie wiem, co jest lepsze.

Doskonale wiemy, jak łatwo można stworzyć takiego demona. Na własne oczy widziałem bardzo mądrych ludzi, którzy ulegali wojennej histerii. To proste. Natomiast naprawdę nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy później równie łatwo można tego demona wygasić.