Wielokrotnie usłyszałam pytanie… – piszesz w swoich postach o pokorze, wybaczaniu, szacunku itd. wierze… jak to jest wobec pracy, którą wykonujesz ???

Oczywiście nie muszę się tłumaczyć, ale z czystej przyzwoitości odpowiem.

Należy oddzielić pracę zawodową od życia osobistego.

W moim przypadku zabiegam z całych sił o sprawiedliwość wobec swoich mocodawców.
Spory z podmiotami prawnymi, to nie indywidulane, „szarpanie” z Panią X, Panem Y. Mając niepodważalne dowody zrobię wszystko, żeby udowodnić swoją rację.

W tym przypadku to nie zaciętość, mściwość, a dochodzenie prawdy z użyciem merytorycznej argumentacji. Wybaczenie czyiś błędów, które stanowią krzywdę innej osobie byłoby abstrakcją zawodową. Odziana w płaszcz pokory musiałabym akceptować kłamstwo stanowiące często linię obrony strony przeciwnej.

Nie jestem chamska, wulgarna, bo nie o to chodzi. Konsekwencja, zapewne upór są drogowskazem do wygrania danej sprawy. Tyle odnośnie mojej pracy.

W życiu osobistym promowałam, promuję i będę promowała wartości, które są mi najbliższe. Ktoś może je szanować, bądź nie.

Nie zabiegam o aplauz od „tłumu”. To nie było i nie będzie moją „bajką”. Nie jestem też „aktorem”, który zakłada maski.

Chcąc funkcjonować musimy pracować. Czy moja praca może być „hamulcem” miłości do ludzi?

Nigdy!!!!!!!!!

Zdrowia, spokoju życzę!