Nie ma ŻADNEJ reakcji Radosława Sikorskiego jako byłego szefa MSZ ani Donalda Tuska jako byłego premiera na skandaliczne słowa Angeli Merkel. Co tak panowie, łby pospuszczali? Cisza jak makiem zasiał. Aaa, no tak – pani Merkel mogłaby się obrazić, gdyby „kundel” zaczął szczekać w jej kierunku. Ale Polacy? Polska? Nic nie szkodzi, możemy być obiektem drwin i oskarżeń, a nasi „strategiczni przyjaciele” mają to głęboko gdzieś. Ależ to są ptysie i sługusy. Ależ to są napinacze i zera! Haaatfu!

Angela Merkel, przez lata malowana przez niemieckie media w Polsce jako „żelazna kanclerz”, „architektka europejskiej stabilności”, udzieliła niedawno wywiadu węgierskiemu portalowi „Partizan”. I co usłyszeliśmy? Winę za zerwanie stosunków dyplomatycznych między Rosją a UE, a tym samym za rosyjską agresję na Ukrainę, ponosi… Polska i państwa bałtyckie.

Tak, dobrze Państwo czytacie. Nie Putin. Nie Kreml. Nie armia, która od 2014 roku morduje Ukraińców. Nie FSB, które destabilizuje region. Winni jesteśmy my – kraje, które sprzeciwiły się niemieckim i rosyjskim naciskom.

Brzmi znajomo? Powinno. Historia lubi się powtarzać. W latach 30. Berlin wyśpiewywał tę samą narrację: Polska jest winna, bo odmówiła oddania Gdańska, zgody na autostrady eksterytorialne, podpisania paktów ograniczających suwerenność i przyznania pełnej autonomii niemieckiej mniejszości w naszym kraju. Nie poddaliśmy się? Wojnę mamy na własne życzenie.

Dziś Merkel śpiewa tę samą pieśń w nowej aranżacji: trzeba było ugłaskać Putina, zgodzić się na jego żądania, przyjąć jego warunki. Polska i kraje bałtyckie miały inne zdanie? No to wina ich, nie agresora. Dodatkowo była kanclerz wtrąca absurd o koronawirusie, jakoby brak „spotkań twarzą w twarz” miał być powodem wojny, bo Putin nie mógł się online „dogadać”. Manipulacja, cynizm, perfidia – cała Merkel w pigułce.

Czy ktoś jeszcze pamięta, że ta sama osoba odpowiadała za politykę energetyczną, która pozwoliła Putinowi budować imperium gazowe w Europie i szantażować Polskę oraz sąsiadów? Nord Stream, rosyjski hajs, wojna na Ukrainie – wszystko przy aprobacie Berlina. A my mamy milczeć?

Nie tylko milczeć. Nasi „sojusznicy” z PO, Sikorski i Tusk, także nie mają nic do powiedzenia. Cisza w eterze jest aż nadto wymowna. To pokazuje, kim są naprawdę – kolejną warstwą politycznych sługusów, którzy wolą klaskać mocnym tego świata niż bronić honoru Polski.

A Niemcy? Przepisują historię bez żadnych skrupułów: agresor jest biednym, niezrozumianym chłopcem, a ofiara – winna wszystkiemu. To jest mechanizm dokładnie taki sam, jaki widzieliśmy przed II wojną światową. Historia nie nauczyła ich niczego. Polska znów staje się kozłem ofiarnym.

Czas spojrzeć prawdzie w oczy: Polska potrzebuje przywództwa, które nie boi się mówić prawdy głośno. Nie Sikorskiego i Tuska, nie „światowych” mediów, które sprzedają obraz „stabilnej” Merkel. Potrzebujemy odwagi, niezłomności i patriotyzmu. Bo gdy milczymy w obliczu perfidii, stajemy się współwinni.

I powiem to jasno: jeśli nie padnie ani jedno słowo sprzeciwu, jeśli nie usłyszymy stanowczej reakcji na te haniebne oskarżenia – cała polityczna klasa PO i jej satelickie media powinna zostać nazwana tym, czym jest naprawdę: warstwą lizusów, którzy w imię kariery i frazesów politycznych pozwalają Niemcom pisać historię na nowo, ośmieszając Polskę.

To nie jest tylko dyplomacja. To walka o godność i pamięć. Polska nie zasługuje na milczenie. Polska zasługuje na prawdę.

Rafał Szrama 🇵🇱