W roku 2021 minie 133 rocznica urodzin Polaka, który był pierwszym na świecie pilotem polarnym. Mowa o Janie Nagórskim (właśc. Alfons Jan Nagórski), który urodził się 8 lutego 1888 roku we Włocławku, gdzie spędził lata młodzieńcze i ukończył szkołę podstawową zaś gimnazjum ukończył w Warszawie. Jan Nagórski obrał karierę wojskową, ukończywszy początkowo szkołę piechoty w Odessie udał się celem odbycia służby wojskowej do Chabarowska nad Amurem do 23 pułku strzelców. Służbę na Dalekim Wschodzie traktował jako coś tymczasowego, przygotowując się do egzaminu na studia wojskowe inżynierskie.
Po prostu jak opisuje to w swojej autobiografii wydanej przez MON w 1958 roku pt. „Pierwszy nad Arktyką”, „ciągnęło go w świat”, w szczególności do kraju wiecznych śniegów. Po przybyciu w roku 1911 do Petersburga i po zdaniu egzaminów podjął studia. Jednocześnie w miejscowym aeroklubie ukończył kursy lotnicze. Lotnictwo stało się jego pasją na tyle, że został lotnikiem wojskowym. Jednocześnie w lipcu 1913 roku otrzymał dyplom inżyniera i podjął pracę w Hydrograficznym Zarządzie Ministerstwa Marynarki.
W 1912 roku wyruszyła rosyjska ekspedycja Siedowa do Bieguna Północnego oraz ekspedycje Brusiłowa i Rusanowa mające na celu przejście północną drogą od Oceanu Atlantyckiego wzdłuż brzegów kontynentu azjatyckiego do Oceanu Spokojnego. W roku 1914 cały Petersburg zelektryzowała wiadomość, że ekspedycja Siedowa zaginęła wśród lodów. Zorganizowano wyprawę ratunkową w składzie której znalazł się również Jan Nagórski wraz z mechanikiem Żeńką Kużniecowem. Wyrażał już wtedy opinie, że samolotem będzie można kiedyś osiągnąć Biegun.
Na statek „Gerta” w skrzyniach został załadowany samolot typu „Maurice-Farman”, wodnopłatowiec z silnikiem o mocy 80 KM i przetransportowany na Nową Ziemię. Tam w niezwykle ciężkich warunkach Jan Nagórski wraz z mechanikiem zmontowali samolot. Z Nowej Ziemi wykonał pięć lotów arktycznych w łącznym czasie ok. 50 godzin. Nie odnalazł on członków ekspedycji Siedowa, ale natrafił na jego ślady.
Należy podkreślić, że przed wyruszeniem ekspedycji kontaktował się i rozmawiał z Rouldem Amundsenem, który dał mu kilka rad i opisał warunki jakie panują w Arktyce. Rady te były niezwykle cenne. Jan Nagórski upamiętnił się w historii lotnictwa jeszcze jednym wyczynem. Jako pierwszy w roku 1915 wykonał pętlę na wodnosamolocie ( typu M-9, konstrukcji Grigorowicza). W trakcie pierwszej wojny światowej Jan Nagórski objął dowództwo dywizjonu wodnopłatowców na Morzu Bałtyckim.
W roku 1917 został zestrzelony i będąc ranny został uratowany przez rosyjską łódź podwodną. Wtedy też pojawiła się pogłoska, że zginął tragicznie. W przedmowie „A jednak żyję” do swojej autobiografii cytuje on dużą radziecką encyklopedię, gdzie w 29 tomie podano, że zginął w 1917 roku. Za radziecką encyklopedią również niemiecka encyklopedia podała tę wersję. Po wojnie osiadł w Warszawie. Po rewolucji październikowej w 1917 roku, jednostka Nagórskiego stała się częścią Armii Czerwonej i brała udział w rosyjskiej wojnie domowej. On sam wrócił do Polski na początku 1919 roku i zgłosił się do Marynarki Wojennej, jednak z uwagi na roczną służbę w Armii Czerwonej (do której wcielono jego dywizjon), nie został do niej przyjęty. Osiedlił się na południowych terenach Polski i zaczął pracować jako inżynier i projektant urządzeń chłodniczych dla przemysłu cukrowniczego i olejowego. Zajmował się też działalnością społeczną.
W roku 1925 otrzymał list od wybitnego amerykańskiego badacza polarnego Richarda Byrda, który wybierał się właśnie na podbój Bieguna Północnego. List był zaadresowany do magistratu miasta stołecznego Warszawy do działu ewidencji ludności. List ten Jan Nagórski otrzymał z opóźnieniem. Zawierał on prośbę o informacje, o dane i warunki meteorologiczne w Arktyce. Z listu wynikało, że przygotowania były bardzo sumienne i drobiazgowe. Wkrótce też, bo w 1926 roku samolot Byrda przeleciał nad Biegunem Północnym.
Nagórski przeżył II wojnę światową i znowu podjął pracę inżyniera, najpierw w Gdańsku, później w Warszawie. W 1955 roku Czesław Centkiewicz – znany polski polarnik i pisarz – podczas jednego ze spotkań autorskich zapoznał słuchaczy z kilkoma szczegółami na temat „dawno zapomnianego pioniera lotnictwa, rosyjskiego pilota Iwana Nagurskiego, który zginął w 1917 roku”. Na to wstał obecny na sali, niezmiennie zainteresowany podbojem Arktyki, Jan Nagórski i oznajmił, że „on nie był Rosjaninem i absolutnie nie czuje się martwy”. Ta sensacyjna wiadomość została szeroko rozpowszechniona przez polskie i radzieckie media i osiągnięcia Jana Nagórskiego zostały przypomniane.
Za namową Centkiewicza, Nagórski opisał swe arktyczne loty w książce zatytułowanej Pierwszy nad Arktyką (Wydawnictwo MON, Warszawa 1958). Wydał też drugą część wspomnień – Nad płonącym Bałtykiem (Wydawnictwo MON, Warszawa 1960), gdzie przedstawia swoje losy podczas I wojny światowej. W 1957 r. został członkiem Klubu Seniorów Lotnictwa Aeroklubu PRL, zajmował się działalnością popularyzacji lotnictwa, odbywał liczne spotkania. Ważnym, choć dużo spóźnionym wyrazem uznania władz dla jego wyczynu było nadanie mu Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski (Polonia Restituta). Warto przypomnieć, że wcześniej bo w 1914 roku był odznaczony Cesarskim i Królewskim Orderem Świętego Stanisława (ros. Императорский и Царский Орден Святого Станислава) –tj. orderem Imperium Rosyjskiego nadawanym za heroiczne czyny wojenne oraz służbę państwową.
W dniu 14 listopada 2019 roku będąc w Sankt Petersburgu odwiedziłem również Muzeum Arktyki i Antarktyki, gdzie są też polskie elementy, jak np. zdjęcia i mapa pierwszego lotu nad Arktyką wykonanego w 1914 roku przez polskiego pilota, Jana Nagórskiego, który wtedy był porucznikiem armii carskiej, zdjęcia oraz replika jego samolotu (oprócz tego oczywiście również historia podboju Antarktydy m.in. o polskich stacjach antarktycznych im. Dobrowolskiego i Arctowskiego).
Jan Nagórski kończy swoje wspomnienia pięknymi słowami, które warto zacytować:
„Cóż jeszcze mogę napisać w kartach tego mojego pamiętnika? To chyba tylko jeszcze, że dane mi było dożyć największego szczęścia: mogłem sam, na własne oczy zobaczyć, jak zrealizowały się moje przewidywania. Samoloty latające przez Arktykę po regularnych liniach, łączące kontynenty trasami wiodącymi ponad miejscami, gdzie Północ zwyciężała człowieka, ponad grobem Siedowa, nad zatopionym wrakiem „Św. Anny”, nad miejscem, w którym my z Żeńką mieliśmy pierwszy polarny lotniczy port. Nie straszne już są wichry i śniegi. Nikogo nie przerażają lody. Wspaniały odrzutowy samolot w ciągu kilku godzin przebywa szlak, którego przejść nie mogli najśmielsi ludzie z wielu pokoleń. Czy może być większe szczęście nad to, że mogę powiedzieć śmiało, z czystym sumieniem: ja to przewidziałem.”
Jan Nagórski zapisał się na trwałe w historii powietrznego szturmu na Arktykę, zmarł w 1976 roku. Pochowany został na warszawskim cmentarzu komunalnym w Wólce Węglowej (Bielany).
Cytowana Literatura:
- Jan Nagórski – „Pierwszy nad Arktyką” – wyd. MON, Warszawa 1958 rok,
 - Jan Nagórski– „Nad płonącym Bałtykiem”, Warszawa, 1960
 - Bohdan Arct – „Poczet wielkich lotników” – wyd. Nasza Księgarnia 1966 rok.
 - KoniecznyR., Malinowski T. – Mała encyklopedia lotników polskich – Warszawa: Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, 1983, s. 115–119
 - Andrzej Kotowiecki– „Pierwszy Nad Arktyką”, Biuletyn Polarny nr 11, wyd. przez Komisję Historii i Dokumentacji Badań Polarnych, Komitetu Badań Polarnych Polskiej Akademii Nauk i Klub Polarny Polskiego Towarzystwa Geograficznego, str. 61-64, Kraków-Toruń 2003 rok.
 
			
											
				
					
		
									









	
	
	
	
	
Zostaw komentarz