Pandemia w naszym kraju zbiera swoje żniwo. Nie mówię o chorych, czy tych którzy zmarli na COVID-19.
Politycy ruszyli z „pomocą” dla mikro i makro przedsiębiorców. To co się dzieje, to taka operacja na otwartym sercu bez znieczulenia. Rząd obiecał pomoc przedsiębiorcom, tylko nazwanie tego pomocą w moim odczuciu jest nadużyciem.
Małe firmy, takie jak branża beauty, która musiała zamknąć swoje miejsca pracy i tysiące ludzi zostały z dnia na dzień bez środków do życia. Rząd obiecał pomoc, wprowadzili tarczę, później tą tarczę jeszcze zmodyfikował. Wszystko niby po to, aby przedsiębiorcom żyło się lepiej. Przecież my wiemy, że rząd lubi pomagać. Pakiet pomocowy był przejrzysty, jeśli ktoś przebrnął przez ponad 90 stron zapisu, to już mógł poprosić o pomoc.
Pani minister Emilewicz, która robiła wszystko, by kosmetyczki i fryzjerzy poczuli się zaopiekowani, obiecała 3 miesięczne umorzenie ZUS-u. Należy się pochwała, że to taki dobry rząd, który pomaga. Otóż jak to bywa obiecanki cacanki, pomoc bez pomocy.
Mali przedsiębiorcy znaleźli się w patowej sytuacji. Napisali pismo o umorzenie, tak jak rząd tego wymagał. Pomimo tego, taki przedsiębiorca widnieje w ZUS-ie jako dłużnik, nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że to blokuję się przez to wszystko. Pracownicy, którzy są na opiece na dziecko nie otrzymują świadczeń, bo szef jest dłużnikiem. Przyparty do ściany szef próbuję wziąć mikro pożyczkę, by pomóc pracownikowi. Nie może bo jest dłużnikiem.
W tej sytuacji rządowa pętla na szyi przedsiębiorców zaciska się coraz mocniej. Są sfrustrowani, zniesmaczeni, wystraszeni. Co dalej? Dlaczego obiecana pomoc nie może być dana tak jak było obiecane?
Padło przecież tyle obietnic, tyle pokładów nadziei zostało obróconych w pył, bo wyszło jak zwykle po Polsku. To była i jest jedna wielka ściema? Wszystko po to, by zadrwić po raz kolejny z Polaków.
Zostaw komentarz