Tato zapisał mnie kiedyś w dwa miejsca: do dyskusyjnego klubu filmowego „FAFIK” i do klubu pływackiego „Delfin”. Najpierw był chyba FAFIK, organizowany przez pana Mariana Sabatha, potem dopiero DELFIN. I tak moja młodość przemijała między treningami pływackimi i oglądaniem filmów.
O pływaniu napiszę kiedy indziej, zresztą już o tym parę razy pisałem. Oglądaniu filmów zawsze towarzyszył mi szczególny, a raczej typowy dla ówczesnych kin, zapach kina „Piast”. Coś między stęchlizną piwnicy a zapachem przepalonego słońcem cieszyńskiego kurzu ulicznego. Lubiłem te sobotnie poranki, kiedy pan Sabath wpuszczał nas do kina i opowiadał o filmach i o sobie samym. Puszczał filmy Disneya w głębokim PRL-u. Bardzo podobało mi się zwłaszcza to, że do kina wchodziło się jednym wejściem, a wychodziło innym. Już wtedy mieli patent na koronawirusa.
Za każdym razem starałem się siadać jak najwyżej, jak najdalej od ekranu, aby wszystko widzieć i żeby nikt wyższy wzrostem nie przesłaniał widoku. Tak mam do dzisiaj.
Teraz jesz wszystko łatwiejsze. To samo można obejrzeć w samotności, na smartfonie lub Netflixie. I nie trzeba się do tego przygotowywać, nigdzie iść, walczyć o miejsce w kinie. Wszystko jest za półdarmo. Pod jednym warunkiem: nie myśleć i nie starać się być zaradnym. Tak rodzi się Matrix. Tak powstają prawdziwe dyktatury XXI wieku. Kaczyński nie jest tutaj ważnym graczem.
Gra toczy się o serca i sumienia naszych dzieci, mających po kilka lub kilkanaście lat. W większości wyalienowanych, żyjących własnym życiem, nie dzielących się nim z innymi. Nie mogących zasnąć bez smartfona, a jak zasypiają to grubo po północy. Szukający uznania wśród znajomych w mediach społecznościowych, a nie otrzymując dostatecznej liczby lajków i głasków, popadający w depresję. Biedne dzieciaki, my nie byliśmy mimo różnych fatalnych uwarunkowań narażeni na tego rodzaju przeciwności losu.
Najbliższe lata upłyną nam pod znakiem koronawirusa i pod ciśnieniem ze strony dzieciaków, które się całkowicie w życiu pogubiły, a ich rodzice nie wiedzą co z tym zrobić. Myślę sobie nawet, że to drugie może mieć o wiele groźniejsze konsekwencje od koronowirusa, bo wirus zabija fizykę, a to drugie duszę.
Autor: prof. Radosław Zenderowski
Polski socjolog i politolog, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny w Katedrze Stosunków Międzynarodowych i Studiów Europejskich Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, kierownik tej katedry
Zostaw komentarz