Premier Donald Tusk w drugą rocznicę wyborów 15 października spotkał się ze swoimi wyznawcami w Piotrkowie Trybunalskim. Zapowiadano spotkanie otwarte, ale organizatorzy przewidująco nie wpuścili na salę osób z Ruchu Obrony Granic, chociaż Roberta Bąkiewicza akurat wśród nich nie było. Tusk zapytany zaczął tłumaczyć dlaczego nie zrealizował obiecane w kampanii wyborczej 100 konkretów.

Przypomniał, że „na jego partię” w wyborach padło tylko 31 procent głosów więc nic dziwnego, że on zrealizował tylko jedną trzecią obietnic. Zrealizowałby w pełni obietnice, gdyby uzyskał pełnie władzy.

Wniosek prosty: realizacja 100 konkretów, gdyby było 100 procent głosów!
W każdym razie Tuskowi przeszkadzają koalicjanci, którzy różnych rzeczy realizować nie chcą. Więc gdyby on miał pełnie władzy to ho, ho… i wyznawcy ze zrozumieniem i aprobatą kiwali głowami!

Ideał stuprocentowej władzy zdołał kiedyś zrealizować niejaki Soso Dżugaszwili bardziej znany jako Josif Stalin. Otóż ten Stalin miał raz taki kaprys, że wystawił się w wyborach do Wierchownogo Sowieta SSSR (organizowano coś takiego).

We wszystkich komisjach wyborczych, gdzie figurował na listach wyborczych, Stalin dostał 100 procent głosów, czyli osiągał „tuskowy” ideał. Tylko z jednej komisji przyszedł wynik – Stalin dostał 105 procent głosów.

Przesłuchiwany przez NKWD przewodniczący tej komisji (podejrzewano sabotaż) wyjaśnił, że członkowie komisji ustalając wynik wyborów uznali, że 100 procent głosów dla towarzysza Stalina to za mało i zgodnie przegłosowali ten wyższy wynik!

Autor: prof. Romuald Szeremietiew
Polski polityk, publicysta, doktor habilitowany nauk wojskowych specjalista w zakresie obronności (habilitacja „O bezpieczeństwie Polski w XX wieku”), nauczyciel akademicki, m.in. profesor nadzwyczajny Akademii Obrony Narodowej i Akademii Sztuki Wojennej, więzień polityczny PRL, poseł na Sejm III kadencji, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej.