Mamy kolejną „przepiękną” wypowiedź Donalda Tuska. Ten typ argumentacji był już przedstawiany wielokrotnie. Co więcej, wygląda na to, że Tusk jest z tych argumentów zadowolony — jego zdaniem to logiczne i wystarczające wytłumaczenie tego, co zrobił… a raczej czego nie zrobił.

Zastanówmy się zatem nad sensownością tego, co mówi, i nad konsekwencjami takiego podejścia.

CZY OBIECYWAŁ 100% TYLKO PRZY 100% POPARCIU?

Czy w swoich obietnicach wyborczych Tusk zaznaczył, że 100 obietnic na 100 dni zostanie spełnionych wyłącznie, jeśli uzyska 100% poparcia? Ja sobie tego nie przypominam. Warunkiem miało być zdobycie władzy przez koalicję, a nie jedynowładztwo!

Co więcej, tego dziwacznego argumentu używa nie po wyborach, nie po 100 dniach, ale… po 600 dniach rządów! Naprawdę? Po prawie dwóch latach rządzenia?!

NIEPRAWDA, ŻE WYKONAŁ 30% – FAKTY SĄ NIEUBŁAGANE

Pomijając już absurd samego tłumaczenia, warto zaznaczyć, że to nieprawda, że wykonał 30% swoich zobowiązań. Według portalu Demagog w pełni zrealizowano jedynie 6 z 100 obietnic. SZEŚĆ. Po 600 dniach!

Ale, hej, skoro wykonywanie pracy jest uzależnione od wyniku wyborów, to może teraz nowy standard: mam 30% poparcia, więc wykonuję 30% obietnic, ale w praktyce i tak robię tylko 6%… To może czas na proporcjonalne wynagrodzenie?

6% WYKONANE – TO MOŻE 6% PENSJI?

Skoro posłowie i ministrowie koalicji wykonują tylko 6% swoich zobowiązań, to może powinni otrzymywać tylko 6% wynagrodzenia? 6% diet, 6% kosztów prowadzenia biura, 6% pensji ministerialnych, premii, kilometrówek i wypłat z państwowych spółek?

Bo przecież – jaka praca, taka płaca, prawda?

TO BEZCZELNOŚĆ – I DO TEGO OKLASKIWANA

Wypowiedzieć coś takiego — i uważać to za poważny argument — to szczyt bezczelności. Ale najbardziej przerażające jest to, że ta bezczelność została nagrodzona oklaskami jego wyborców! IM TO NIE PRZESZKADZA!

Ale kiedy trzeba uderzyć w przeciwników, to wyborcy PiS to „ciemnogród”, a tutaj… proszę bardzo, „jaśnie oświeceni” potrafią z entuzjazmem klaskać, gdy im się mówi, że rząd zrobił 6% tego, co obiecał.

NOWY STANDARD RZĄDZENIA: „POŁOWA RĘKI DLA POŁOWY WYBORCÓW

To ciekawe i niebezpieczne usprawiedliwienie dla przyszłych rządów:
„Obiecaliśmy wam, że podamy rękę, ale że zdobyliśmy tylko 50% głosów, to podajemy wam pół ręki. A jak się nie podoba – to gest Kozakiewicza.”

I wszystko jest w porządku? Serio? Trzeba było dać 100% głosów.

KIM JEST TEN CZŁOWIEK? I KIM SĄ JEGO WYBORCY?

I teraz zasadnicze pytanie:
KIM JEST człowiek, który używa takiego argumentu – i jak traktuje swoich wyborców?
Ale może ważniejsze:
KIM SĄ jego wyborcy, skoro akceptują taki argument i jeszcze biją mu brawo?