Uświadamiam sobie coraz intensywniej, że w życiu najbardziej liczą się relacje. To znaczy bycie ze sobą z sympatią wobec siebie i tolerancją dla wad po obu stronach. Z taką wyrozumiałością dla drugiej strony.

Zdarza mi się komplementować kobiety ale bez żadnych intencji matrymonialno-łóżkowych. Po prostu staram się doceniać piękno w ich oczach i spojrzeniu, postawie, sposobie poruszania się, ale oczywiście także w tym, jak się ubierają i jak o siebie dbają.

Mając za sobą, zważywszy na swój wiek, etap podrywu młodzieńczego czy w ogóle podrywu, mogę spojrzeć na to z pewnej perspektywy. Zakładam, że zobiektywizowanej. Nieutylitarnej.

W kobietach – moim zadaniem – najważniejsze jest spojrzenie. To w jaki sposób patrzą na ciebie i na innych, i w jaki sposób w ogóle patrzą. Te spojrzenia i sposób patrzenia naprawdę w praktyce się od siebie różnią. I to bez względu na kolor oczu. Choć ja preferuję ciemne.

Druga sprawa to słowo, czyli w jaki sposób się wypowiadają. Kobieta nazbyt gadatliwa jest uciążliwa, męcząca na dłuższą metę, no chyba że facet odpowiednio się znieczuli wiadomą substancją. Skarbem jest kobieta umiejąca słuchać ze zrozumieniem. I podejmować temat. Taka interaktywna :) A takie ostatnio udało mi sie poznać :)

Trzecia rzecz, to wspomniany już charakter i zdolność nie tyle do kompromisu, ale do czasowego przesuwania granicy w tą czy tamtą stronę bez pretensji późniejszych do siebie. Bo każdy w danym czasie ma inne potrzeby i inną „wyporność”.

Generalnie jednak kobiety i mężczyźni są dla siebie stworzeni, tylko muszą się odpowiednio dopasować i uzgodnić.

Obraz Mireya Zhiminaicela z Pixabay