Na zakończenie swojego ostatniego felietonu, „Co zrobią Polacy, gdy dotrze do nich, że zostali przez Tuska kolejny raz oszukani?” (29.05.2024), postawiłam pytania – „ilu od 2016 roku zostało odesłanych do Polski migrantów, gdzie są umieszczeni i jakie otrzymują świadczenia socjalne, czy działa mechanizm łączenia rodzin”. Nie spodziewałam się, iż w tak krótkim czasie dostanę odpowiedź na te dwa pytania – „ilu zostało odesłanych do Polski i gdzie są umieszczeni”.
Okazało się, że po cichu przyjęliśmy ich z Niemiec 3,5 tys. Ujawniła to Aleksandra Fedorska, korespondentką polskich i niemieckich mediów, która zadała pytanie policji federalnej o dane dotyczące nielegalnych migrantów na granicy z Polską.
Informuje też, że są oni rozwożeni przez straż graniczną do różnych noclegowni na terenach województw przygranicznych.
Równie porażającą jest wiadomość, jaką uzyskała od nich, że „W tych noclegowniach wiele z tych osób miało powiedzieć pracownikom, ze przybyło do Niemiec przez Holandię, Austrię lub inny kraj niż Polska!!!!!!”.
Więc panie Tusk jak to jest – polskie służby przed wpuszczeniem ich na terytorium naszego kraju nie zrobiły punktu selekcyjnego i nie sprawdzały trasy ich dotarcia do Niemiec, tylko wpuszczały wszystkich jak leci, bo dbanie o bezpieczeństwo Polaków odebrane byłoby przez Niemców jako wielki nietakt?
Nie zapaliły się panu czerwone lampki, że Niemcy pozbywają się najbardziej zdemoralizowanego elementu, z którym mieli największe problemy?
Jak to jest, ogłasza pan dofinansowanie zapory przed nielegalnymi migrantami na granicy polsko-białoruskiej w wysokości 10 mld zł, a od zachodniej przyjmuje ich tysiącami.
Oczekiwałam od pana, że jako premier dbający o interesy Polski na samą wzmiankę ze strony niemieckiej o deportacji do Polski nielegalnych migrantów postawi się pan Niemcom i oświadczy, że póki będzie premierem Polski nigdy się na nią nie zgodzi, bo to nie Polska zapraszała ich do Europy tylko kanclerz Merkel. Więc niech Niemcy piją piwo, które nawarzyli. I w tym wypadku nie obowiązują nas zasady systemu dublińskiego.
Nasz złotousty Tusk, który na posiedzeniu Rady ministrów (PAP,14.05.2024) zapewniał „obecnemu rządowi udało się uzyskać taki zapis w pakcie migracyjnym, które uczynią go dużo mniej groźnym w konsekwencji niż na początku. (…) przyjęty w tym kształcie jak dziś daje Polsce możliwość unikania jakichkolwiek negatywnych konsekwencji” „Polska nie przyjmie z tytułu paktu migracyjnego żadnych migrantów i dodał, że nasz kraj będzie jego „beneficjentem”.
Ale już teraz odsyłanych – jak najbardziej.
Wszystko wskazuje na to, że Tusk kolejny raz okłamał Polaków mówiąc „Polska nie przyjmie z tytułu paktu migracyjnego żadnych migrantów”. Już przygotowuje się do ich przyjęcia.
Telewizja Republika dotarła do dokumentu Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, w którym zwrócono się do samorządowców na Podlasiu o przygotowanie wykazu miejsc noclegowych dla imigrantów.
Zawiera on m. in. prośbę o wskazanie miejsc/obiektów, możliwych do wykorzystania przy masowym napływie cudzoziemców na terytorium RP (…), oraz zawiera wskazówkę, że „analiza miejsc/obiektów powinna objąć w szczególności realnie możliwe do wykorzystania zasoby Skarbu Państwa, samorządu województwa, jak również jednostek samorządu terytorialnego, w tym gmin znajdujących się na administrowanym przez Państwa terenie”.
Tak, więc co innego Tusk mówi Polakom, a co innego po cichu robi.
Kolejną bulwersującą sprawą jest zatrzymanie trzech żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze w kierunku nacierających na nich migrantów. Postawiono im zarzuty przekroczenia uprawnień i narażenia życia innych osób. Okazało się, że żołnierzom strzegącym granicy nie wolno używać broni w sytuacji zagrożenia. Więc, po co ją noszą, dla ozdoby?
Obecnie mamy „wspaniałego” Ministra Obrony Narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza który mówił „Zawsze będę stał za żołnierzami”. Jak to stanie wygląda w praktyce mogliśmy się dowiedzieć po informacji Onetu. Nie przeszkadzało mu to, że jego żołnierzy potraktowano niczym najgroźniejszych przestępców których za samoobronę skuto. Do dziś są zawieszeni w pełnieniu obowiązków służbowych, a prokuratura utworzyła specjalny zespół który można ocenić jako mechanizm do paraliżowania samoobrony żołnierzy.
Do zdarzenia doszło pod koniec marca, a gdy po 60 dniach opisał go Onet, wybuchł skandal. Wówczas nasz minister zaczął się sprawą interesować. Zwołał nawet konferencję prasową z której uciekł po serii trudnych pytań. Fantastyczny przełożony i polityk.
Polski żołnierz, który został zaatakowany nożem przez imigranta 28 maja, zmarł. Co by było w sytuacji gdyby widząc nóż otworzył ogień do napastnika i go zabił? Można się spodziewać, że prokuratura mówiłaby, iż nie ma pewności czy napastnik chciał go użyć, czy tylko nastraszyć a może się nim pochwalić. Groziłoby mu wieloletnie ciąganie po sądach i życie w stresie tak jak to było 16 sierpnia 2007 w przypadku żołnierzy polskich związanych z incydentem w wiosce Nangar Khel w Afganistanie.
Przeprowadzili oni jej ostrzał wielkokalibrowym karabinem maszynowym i granatami moździerzowymi w wyniku, którego śmierć poniosło sześć osób, trzy zostały ciężko ranne. Wśród poszkodowanych znajdowali się mężczyźni, kobiety i dzieci.
Według ustaleń prokuratora przybyłemu na miejsce patrolowi nic nie zagrażało – nie zaatakowali ich ani partyzanci, ani miejscowa ludność cywilna. Żołnierzom postawiono zarzuty złamania prawa wojennego, sześciu z nich groziła kara pozbawienia wolności od lat 12do 25 . A jednemu groziła kara od 5 do 25 lat pozbawienia wolności.
Wśród dokumentów na temat wojny w Afganistanie, ujawnionych w lipcu 2010 r przez serwis internetowy WikiLeaks, jest raport dotyczący ostrzelania przez naszych żołnierzy wioski Nangar Khel w sierpniu 2007 roku. Uzasadnia on użycie broni przez Polaków. Według Amerykanów w ostrzelanej wiosce rzeczywiście mieli ukrywać się talibowie. Dokument powstał 16 sierpnia 2007 i został przesłany do Dowództwa Wschód sił ISAF.
Mimo tego dopiero 19 marca 2015 Wojskowy Sąd Okręgowy uznał, że nie ma przekonującego dowodu, że doszło do popełnienia zbrodni wojennej przez oskarżonych, co nie oznacza, że nie popełnili oni przestępstwa. Sąd przypisał im odpowiedzialność za wykonanie rozkazu niezgodnie z jego treścią i obowiązującymi Polski Kontyngent Wojskowy w Afganistanie zasadami użycia broni, a w wypadku jednego z oskarżonych, dodatkowo, za nieostrożne obchodzenie się z bronią (moździerzem), czego następstwem była śmierć i ciężkie obrażenia ciała innych osób. Sąd skazał trzech z oskarżonych na kary od 6 miesięcy do 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem ich wykonania, a wobec czwartego warunkowo umorzył postępowanie. Ponadto sąd nakazał podanie wyroku do publicznej wiadomości poprzez jego odczytanie na zbiórkach oficerów wojska.
Zniszczono im życie, nerwy i opinię.
Skutek postawienia żołnierzy w stan oskarżenia o zbrodnie wojenne był taki, że żołnierze amerykańscy meldowali przełożonym, iż będąc z Polakami na patrolach przestali oni przejawiać własną inicjatywę i zawsze oglądali się na Amerykanów.
Wychodzi na to, że prokuratorzy bardziej dbają o nielegalnych migrantów niż polskich żołnierzy. Każdy strzegący granicy powinien być na prawie i nie obawiać się użycia broni w sytuacji krytycznej. Dopóki się to nie zmieni możemy się spodziewać spadku morale oraz niewielu chętnych do wstępowania do armii.
Miałam nadzieję, że wyciągnął pan wnioski z poprzedniego premierowania i zaczął dbać o polskie interesy. Widzę, że płonne były moje nadzieje.
Odkąd Tusk przejął władzę w Polsce narasta coraz większy chaos i zamęt. Spodziewam się, że wyborcy to widzą i już 9 czerwca podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego wystawią KO rachunek.
Foto: internet
Zostaw komentarz