Moje kwiaty.

Mam ponad 120 kwiatów w mieszkaniu w Cieszynie i 14 w Warszawie. Uwielbiam kwiaty i przyjaźnię się z nimi. Często z nimi rozmawiam. Nie będąc przy tym lewackim ekooszołomem.

Moje kwiaty rosną, na wiosnę często je rozsadzam, bo już doniczka za mała. Staram się podlewać je regularnie, co nie jest takie proste przy licznych moich wyjazdach.

Kwiaty, jak ludzie dzielą się na trzy kategorie.

(a) Te, które najpierw rosną, a następnie z nieznanych mi przyczyn marnieją
(b) Te, które jakby zatrzymały się w miejscu – są takie jakimi były 2-3-4 lata temu.
(c) Te, które dynamicznie wzrastają ciesząc moją duszę i oczy karmiąc tym, co wzmacnia.

Dwie obserwacje.

Jeden kwiat kwitł bujnie i rozrastał się przez dwa lata, po czym zwiądł. I podlewanie nie było tu przyczyną.

Drugi kwiat, który zdechł w moim przekonaniu, ale zaopiekowany solidną dawką nawozu i oprysków, po kilku tygodniach odrodził się.

Kwiaty są jak ludzie i odwrotnie. Nigdy nie należy rezygnować z ogrodnictwa.