Nigdy bym nie pomyślał, że przyjdzie napisać cokolwiek dobrego o kimkolwiek ze świata brudnej polityki. Można go nienawidzieć bo w całym kraju ma trzydzieści posiadłości. Można drążyć jego drogę ze stołka wójta Pcima za Myślenicami aż w objęcia presesa z Nowogrodzkiej. Można słusznie zarzucać mu manipulowanie cenami paliw Orlenu przed wyborami.

Można na niego wywlec wszystko, jak na każdego. Ale jest jeszcze matematyka i suche liczby, a one nie kłamią. Za jego rządów PKN ORLEN urósł do miana regionalnej potęgi, między innymi wykupujac stację paliw w Czechach i próbując wejść na inne rynki. I tego już było za dużo bo Bruksela (czytaj: Berlin) nie pozwolą by cokolwiek polskiego mogło przebić szklany sufit.

Dziś ciąga się go po groteskowych komisjach, w których zasiadają puste lewackie idiotki od Hołownii. Nie dlatego, że ma dużo za uszami bo oni wszyscy mają za uszami tony gówna, ale dlatego, że chciał stworzyć z Orlenu polski Gazprom.

Gazprom jest rosyjskim naftowym imperium, które decyduje o mocarstwowej polityce Rosji. Obajtek chciał stworzyć, odpowiednio mniejszy oczywiście ale odpowiednik Gazpromu w Polsce. Obsadzony swoimi ludźmi, rzecz jasna. Gdy stracił władzę w spółce, nagle okazało się, że akcje giganta poleciały na łeb na szyje!

Z historii III RP wiemy jedno: jeśli medialne larwy i „eksperci” z jedynie słusznych ośrodków mówią, że firma jest nierentowna to znaczy, że celowo doprowadza się do zaniżania jej wartości tylko w jednym celu – aby ją sprzedać za grosze. Nie po to Tusk tu wrócił by Polska mogła istnieć.

Nienawidzę PiSu i napisałem tu o nich setki jadowitych tekstów ale to co się dzieje obecnie, jest procesem całkowitej likwidacji Polski.

Daniel Obajtek kocha dwie rzeczy: kobiety i zarządzanie. Ma wielki talent do jednego i drugiego. Ale jego czas minął. Czas Orlenu także.