W planowaniu operacji wojennych ważne miejsca zajmuję rejony, gdzie można zgromadzić wojska i stąd wyprowadzić atak. Rejony takie nazywane są bramami. W przypadku konfliktów między Polską a Rosją wszystkie one rozgrywały się na osi Smoleńsk-Grodno. Brama Smoleńska to stąd uderzał hetman Stanisław Żółkiewski gdy w 1610 r. zdobywał Moskwę. Brama Grodzieńska – stąd wojska rosyjskie w czasie powstania listopadowego 1831 r. i armie bolszewickie w 1920 r. wkraczały na Warszawskoje Szosse, aby podbijać Polskę. Z tego kierunku ruszała Operacja „Bagration” (Białoruska Strategiczna Operacja Ofensywna) przeprowadzona w dniach 22 czerwca–31 sierpnia 1944 według koncepcji marszała Konstantina Ksaweriewicza Rokossowskogo.
Po zakończeniu II WŚ, kiedy Stalin wytyczał granice z Polską sztab sowiecki zadbał, aby zamieszkała przez Polaków Grodzieńszczyzna znalazła się po sowieckiej stronie.
Charakterystyczne, że współcześnie propaganda Łukaszenki ciągle oskarża Polskę o to, że chce odebrać Białorusi Grodzieńszczyznę i tereny w okolicach Brześcia n. Bugiem. To są ziemie, na których można gromadzić siły do ataku na Polskę. Jeśli te tereny byłyby w granicach Polski napaść na nasz kraj byłaby bardzo trudna, a być może niemożliwa.
Przypominam o tym teraz, gdy ważą się losy wojny na Ukrainie. Pamiętajmy, że uderzenie z Ukrainy (przez Lwów) zawsze było traktowane przez rosyjskie dowództwa jako kierunek pomocniczy.
Głównym kierunkiem natarcia zawsze była Białoruś. Dlatego żeby Rosja mogła napaść na Polskę nie musi zajmować Ukrainy, Białoruś jej do tego w zupełności wystarczy! No i ma kierunek pomocniczy – z Królewca!
Autor: prof. Romuald Szeremietiew
Polski polityk, publicysta, doktor habilitowany nauk wojskowych specjalista w zakresie obronności (habilitacja „O bezpieczeństwie Polski w XX wieku”), nauczyciel akademicki, m.in. profesor nadzwyczajny Akademii Obrony Narodowej i Akademii Sztuki Wojennej, więzień polityczny PRL, poseł na Sejm III kadencji, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej.
Zostaw komentarz