Szef Disneya idzie w zaparte – nieomal cała produkcja wytwórni, to dziś odgrzewane na „woke” modłę stare kotlety.

Ale nie – wg pana Igera przyczyną kłopotów jest to, że jego poprzednik rozdzielił dział dystrybucji od kontroli finansowej. Ratunkiem ma być zatem pójście w ślady Netflixa i koncentracja na streamingu. Oczywiście – Disney będzie też robił „mniej filmów, ale lepszych”. Z tym ostatnim może jednak być trudno. Jakoś bowiem już od dłuższego czasu składa się tak, że im lepsze są opinie krytków na temat produkowanych przez tę wytwórnię filmów, tym gorsza jest ich oglądalność.

Okrzyczany przez krytyków jako „rewelacyjny” serial „The Boys” może się skończyć na 5 sezonie, gdyż oglądalność dołuje. Komentarze w rodzaju „drętwy, nudny, ani trochę zabawny” nie są żadną rzadkością. Nic dziwnego, skoro główną ambicją jego twórcy – Erica Kripke – była, co niedawno sam stwierdził – „satyra z Trumpa i jego zwolenników” a głowny bohater, Frenchie, oczywiście okazał się gejem.

Wygląda to niestety tak, że prezes Disneya otoczył się ludźmi, którzy dorosłych widzów traktują jak dzieci i zamiast zapewnić im rozrywkę, chcą ich wychowywać w duchu własnych lewackich poglądów.