Nobody is perfect – to oczywista oczywistość, wszak w trakcie naszego żywota doświadczamy różnorakich zarówno pozytywnych jak i negatywnych bodźców kształtujących naszą osobowość. Podświadomie mamy zakodowane aksjologiczne kryteria pozwalające nam dokonać wyboru pomiędzy DOBREM, a ZŁEM. Z reguły zatem kierujemy się w naszych działaniach i zachowaniach wektorami powszechnie uznawanymi społecznie jako w pełni akceptowalnymi.

Od zarania cywilizacji powyższe wektory działań, a przede wszystkim zachowań pozostają właściwie niezmienne. Banalnym jest stwierdzenie, że różnego rodzaju naruszanie ugruntowanych norm przez niesfornego członka społeczności spotykać się będzie nie tylko z brakiem aplauzu, ale wręcz odwrotnie; z zastosowaniem adekwatnych do tegoż naruszenia reperkusji. Przez wiele wieków ludzkość starannie dokonywała nie tylko wspaniałych odkryć, wynalazków, ale także ubogacała funkcjonujące systemy prawne. Cel był przejrzysty: utrudnić osobnikom mających skłonność do zachowań uznawanych za aspołeczne; ich realizację. Ustanawiane normy prawne od czasów kamienia łupanego korespondowały z osiągniętym poziomem intelektualnym i możliwościami ich egzekucji. Jedną z najostrzejszych drzewiej sankcji było całkowite wykluczenie „naruszacza” norm z plemiennej społeczności, co w ówczesnych uwarunkowaniach klimatycznych i przyrodniczych równało się wyrokowi dekapitacji.

Pewnym atawizmem prawnym związanym z wykluczeniem społecznym była stosowana przez długi okres czasu kara banicji. Kodeks Hammurabiego „wyprodukowany” ok. 40 wieków temu w Babilonii wprowadził jako zasadę swoisty prawny „wynalazek” w postaci ius talionis, czyli prawa odpłaty. Kto pozbawił innego obywatela wzroku sam go tracił, podobnież np. przy pozbawieniu kończyny – w ramach rewanżu tracił swoją. Stwórca wręczył Mojżeszowi słynny kamienny Dekalog pozostający nadal w fideistycznym użyciu.

Specjaliści w kreowaniu norm prawnych, czyli antyczni Rzymianie już ponad 2 500 lat temu dokonali kodyfikacji prawa formułując tę kodyfikację jako prawo XII tablic. Spisane zostało rylcem na spiżowych płytach, które były wyeksponowane na forum w celu zapoznania się z tymi unormowaniami przez wszystkich obywateli.

Znakomitość tej kodyfikacji polegała na jej długowieczności, albowiem przetrwała ponad 1000 lat tj. do czasów Justyniana. Lata nam współczesne to wręcz ustawodawcza taśma produkcyjna norm prawnych kazuistycznie i niezwykle drobiazgowo regulujących różne dziedziny życia społecznego. Pokusa do ciągłego „udoskonalania” życia społecznego poprzez użycie narzędzia w postaci stanowienia norm prawnych prowadzi do swoistej „inflacji prawnej”. Absolutnie niemożliwym jest zapoznanie się z ich powiększającą się treścią, jednak zgodnie z rzymską zasadą ignorantia iuris nocet; brak znajomości ich treści i tak skutkuje zastosowaniem ustanowionych sankcji.

Słynna była i jest nadal aktualna rzymska zasada: Roma locuta causa finita, czyli w nieco woluntarystycznej transkrypcji oznaczającej niczym nie skrępowaną możność prawnej kreacji po prostu przez silniejszego.

Ulegając pokusie pozostawania poza wszelaką kontrolą, a tym bardziej stosowania wobec pewnej kategorii osób sankcji stanowione było prawo pozwalające na jego aprioryczną abolicję. Do wielu władców w postaci np. cesarzy, czy dyktatorów zasadnie odnosiło się stwierdzenie, że ich odpowiedzialność sprowadzała się eufemistycznie rzecz ujmując do odpowiedzialności przed Bogiem i historią.

W sposób niezwykle humorystycznie trafny powyższe zjawisko wybiórczego stosowania prawa ujął w swoim słynnym Folwarku zwierzęcym G. Orwell pisząc, że: wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze. Konkluzja prawnej nierówności, a konkretnie wyższego pozycjonowania odnosiła się (rzecz jasna w przenośni) do świń.

Nazistowscy germańcy „wynaleźli” znane powszechnie ludzkie kategorie w postaci ubermenschów i untermenschów.

Słynny sowiecki komuszy oprawca A. Wyszyński pełniąc swoje prokuratorskie rzemiosło oznajmiał wszem i wobec swoją prawną omnipotencyjność, albowiem stał się „wynalazcą” następującej konstatacji: dajcie mi człowieka, a ja już znajdę na niego paragraf.

Sądy dzisiaj – ja ci gwarantuję – nie rozstrzygną żadnej sprawy przed wyborami. Żadnej. Przez rok nie zrobią k… nic. Będą prowadzić sprawy i ch… mówił S. Neumann, jak widać z kastą sędziowską mocno zblatowany prominent z PeŁo. Ten człeczyna kompromituje sądy, ma w głębokim poważaniu prawo i jest jak w/w „wybitnym” przykładem faryzyjskiego dualizmu w stosowaniu prawa.

Szczególną faryzejską „filozofią” jest aprobata wyrażana przez jelity Warszafki czy Krakufka dla różnego rodzaju sprzecznych z prawem zachowań tabunu cwelebrytów pokroju pedofila Romka Polańskiego, czy trzeźwego inaczej kierowcy K. Durczok.

Głęboki faryzeizm przejawia słynna kasta sędziowska częstokroć wydająca uniewinniające wyroki wobec swoich kolesi.

Faryzeizm funkcjonuje wręcz w każdej profesji, duchowej nie wykluczając, erodując życie w niewyobrażalnej wręcz społecznej skali. W konsekwencji podobnież jak koronaświrus faryzeizm rozprzestrzenia się także między pokoleniowo kreując u młodzieży zamiast pozytywnych wzorców; obywatelskie miernoty, które opanowały w sposób doskonały prawo mimikry.

Artystami” w tejże sztuce opanowania praw mimikry są niestety nomen omen artyści, czy politycy, którzy egotycznie zapatrzeni w swoją rzekomą doskonałość plotą androny, łgają na potęgę, dehumanizują swoich przeciwników. W identycznych przypadkach, ale dotyczących różnych osób i w innej przestrzeni temporalnej potrafią „zglebić” przeciwnika, zapomniawszy, że uprzednio właśnie dokładnie tak samo jak spostponowany przeciwnik się zachowywali, a zatem także zasługują na totalne „zglebienie”.

Potwierdzają tym samym trafność faryzejskiej definicji świni ujętej przez G. Orwella.

Ponieważ faryzeizm jest uniwersalnym zjawiskiem, występując w zróżnicowanym natężeniu w różnorakich kręgach społecznych dlatego też pragnąc uniknięcia przydługiej personalnej egzemplifikacji mogącej czytelnika znużyć unikamy takiej wyliczanki.

Zachowując w dalece idącym kierunku; personalny obiektywizm (co jest jak wiadomo niezwykle trudnym zadaniem), a nie sztucznie podjudzaną stronniczość; taka wyliczanka może być przez każdego w domowym zaciszu prawidłowo wyartykułowana. Ta prawidłowość i rzecz jasna autentyczny obiektywizm doprowadzą zapewne do ciekawych konkluzji.

Czyńmy zatem co w naszej mocy, aby podobnież jak pandemię świrusa równolegle zwalczać pandemię faryzejstwa.

TO WAŻNE, SUKCESÓW NA TYM POLU !!!!!

I to byłoby na tyle jak onegdaj konkludował śp. prof. J. T. Stanisławski.

21.11 2020