23 lata pracy, tysiące stron akt i dwa prawomocne wyroki sądu uznające zarzuty i prawomocna decyzja nakazująca wznowienie śledztwa przez prokuraturę. Kamil Różalski samotnie walczy z jedną z największych stacji telewizyjnych w kraju, domagając się rzetelnego zbadania zarzutów o nadużycia wobec pracowników. To pojedynek Dawida z medialnym Goliatem.

W polskim świecie mediów rzadko rozgrywają się dramaty, których bohaterem jest pracownik, a nie polityk czy celebryta. Jeszcze rzadziej ten pracownik decyduje się podnieść tarczę przeciwko własnemu środowisku. Kamil Różalski, wieloletni pracownik TVN, jednej z największych stacji telewizyjnych w Polsce, zrobił to – i nie odpuścił, nawet gdy sprawa została umorzona.

Dwa prawomocne wyroki sądu uznające zarzuty i prawomocna decyzja nakazująca wznowienie śledztwa przez prokuraturę stały się paliwem do walki, która przypomina klasyczny bój Dawida z Goliatem. Po jednej stronie wieloletni pracownik, który twierdzi, że był świadkiem i ofiarą patologicznych praktyk. Po drugiej – medialny gigant z ogromnym wpływem i zasobami.

Kamil Różalski podkreśla, że dochodziło do naruszeń praw pracowniczych, a nawet mobbingu. Umorzenie sprawy w prokuraturze nie zakończyło jednak jego batalii – przeciwnie, otworzyło nowy rozdział. Sąd uznał, że materiał dowodowy wymaga dalszego badania.

To rzadki moment, gdy opinia publiczna może przyjrzeć się temu, jak system reaguje, gdy oskarżenia padają nie na instytucję publiczną czy polityka, lecz na wielką korporację medialną.

Eksperci o sprawie

dr Anna Kwiatkowska, adwokat (prawo pracy): „Jeżeli sąd dwukrotnie uchyla decyzję o umorzeniu, oznacza to, że widzi potrzebę rzetelnego zbadania sprawy. Spór z dużym podmiotem medialnym to test systemu: czy pracownik ma realne narzędzia obrony swoich praw”.

prof. Michał Rutkowski, ekspert prawa pracy: „Medialne organizacje są strażnikami debaty publicznej. Jeśli pracownik podejmuje walkę o standardy pracy wewnątrz takiej instytucji, to sygnał, że rośnie świadomość praw pracowniczych w Polsce. To zdrowy proces”.

adw. Krzysztof Sieradzki, specjalista prawa karnego: „Decyzje sądu nie przesądzają winy żadnej ze stron. Oznaczają natomiast obowiązek państwa, by sprawę przeanalizować wnikliwie. W państwie prawa nie można zamykać postępowań, jeśli istnieją wątpliwości”.

dr Barbara Kamecka, psycholog pracy: „Media to środowisko ogromnego napięcia, gdzie nadużycia mogą przyjmować formy subtelne, lecz wyniszczające. Badanie takich spraw jest ważne dla transparentności i zdrowia całej branży”.

Walka o standardy

Sprawa Kamila Różalskiego jest nie tylko indywidualnym sporem. To pytanie o to, czy w Polsce obowiązuje równość wobec prawa – także tam, gdzie w grę wchodzą wpływy, wizerunek i media.

To również sygnał dla pracowników w innych instytucjach: prawo jest po to, by z niego korzystać.

Nie wiadomo, jak zakończy się ten bój. Ale pewne jest jedno: kiedy ktoś rzuca wyzwanie systemowi, który sam siebie nazywa strażnikiem prawdy, demokracja patrzy uważniej.

Jak pisze Kamil Różalski w social mediach: 

„BRAWO SĄD! BRAWO PANI SĘDZIA!
Sprawa przeciwko TVN wraca do prokuratury – sprawiedliwość triumfuje!
Nie udało się byłemu ministrowi sprawiedliwości Adamowi Bodnarowi zamieść patologii TVN pod dywan. Bodnar zmienił prokuratora prowadzącego dochodzenie, a ten nowy umorzył sprawę, mimo zebranych dowodów.
Takie działanie to POPLECZNICTWO!
Ale ja nie odpuściłem – skierowałem sprawę do sądu! Sąd Rejonowy… uznał umorzenie za bezpodstawne i nakazał prokuraturze dalsze prowadzenie dochodzenia.
Są już dwa prawomocne wyroki sądowe potwierdzające moje zarzuty.
Akta sprawy liczą ponad 5000 stron – to góry dowodów na łamanie praw pracowniczych, mobbing i manipulacje w TVN, gdzie przez 23 lata byłem świadkiem i ofiarą tych praktyk.
Prokuratura musi teraz działać rzetelnie.
Mam nadzieję, że tym razem sprawa zakończy się postawieniem zarzutów tym, którzy złamali prawo! Przy okazji „pozdrawiam” mojego byłego dyrektora, współarchitekta patologii.
To nie koniec walki o prawdę i sprawiedliwość.
Dziękuję wszystkim, którzy wspierają!”

#TVN #Sprawiedliwość #Bodnar #Prokuratura