Ciekawa sprawa z Pegasusem. CBA za czasów Zbigniewa Ziobry postanowiła użyć izraelskiego systemu inwigilacji wobec adwokata Romana Giertycha.

Jak Giertych poinformował na swoim profilu w serwisie X, historia wygląda jak żywcem wyjęta z politycznego thrillera:

„Sędzia nie zgodził się na podsłuch, to CBA odwołało się do świeżo delegowanego z sądu rejonowego do sądu apelacyjnego neosędziego pana Drajewicza. I ten orzeczenie zmienił.”

Giertych kontynuuje:

„Oczywiście prokuratura powinna sprawę wszcząć z urzędu, gdyż dzięki ‘orzeczeniu’ kumpla pana Ziobry zgromadzono nagrania moich klientów, potem je kopiowano, a częściowo publikowano.”

W obszarze podglądu służb funkcjonuje dziś nie tylko zwykły podsłuch. Pegasus to narzędzie totalne – umożliwia pełną penetrację telefonu, komputera, korespondencji i dokumentów adwokata.
Roman Giertych alarmuje, że to nie on sam był prawdziwym celem. Celem byli jego klienci. Kanałem dotarcia stał się adwokat, chroniony przecież tajemnicą zawodową – fundamentem prawa do obrony.

Jeśli więc, jak twierdzi Giertych, podsłuch został zalegalizowany przez „delegowanego” sędziego i wykorzystany przez służby podległe politykom, to mamy do czynienia z czymś znacznie groźniejszym niż skandal – z naruszeniem podstawowych praw obywatelskich.

Dla obywateli wniosek jest prosty, choć mrożący krew w żyłach:
Zachowaj ostrożność w kontaktach z adwokatem. A nuż jest on podsłuchiwany?