To znamienne, że politycy PiS na kilkanaście dni przed kolejną rocznicą katastrofy smoleńskiej, „odkrywają” z pomocą niezawodnej Anity Gargas, dowody nieudolności rządu Tuska w kontaktach z Rosjanami bezpośrednio po 10 kwietnia. A informacje na ten temat są od 2012 r. znane z książki polskiego akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha („Moja czarna skrzynka. Z Edmundem Klichem o katastrofie smoleńskiej rozmawia Michał Krzymowski”).

Mówiłem o tej książce w mediach dziesiątki razy, przy okazji kolejnych rocznic katastrofy smoleńskiej, jako o wstrząsającym świadectwie słabości różnych instytucji rządowych z KPRM, MSZ, ABW i Prokuraturą na czele. Ale to pisowskich specjalistów z Antonim Macierewiczem na czele kompletnie nie interesowało. Oni takim drobiazgami nie zamierzali się zajmować, skoro ich celem było udowodnienie jak to Tusk z Putinem dokonali zamachu na samolot z polskim prezydentem. A szczegóły omówili podczas pamiętnego spaceru po sopockim molo, co sugestywnie pokazało arcydzieło pisowskiej kinematografii czyli film „Smoleńsk”. Zdjęcia Tuska z Putinem na molo do dziś pozostają zresztą jednym z najpopularniejszych filmów, wykorzystywanych w moim ulubionym programie satyryczno-propagandowym, ostatnio głównie jako materiał pomocniczy dla ratowania skóry prezesa Obajtka.

Trzeba było dopiero pięciu lat rządów PiS, całkowitej kompromitacji podkomisji pana Macierewicza, aby w otoczeniu PJK uznano, że pora odwrócić uwagę od klęski w „dochodzeniu do prawdy” i wreszcie pochylić się nad tym, co w tej sprawie od dawna leżało na stole. Czyli licznymi dowodami pogubienia się ekipy Tuska po 10 kwietnia. Zwykle powtarzam: lepiej późno niż wcale. Szkopuł w tym, że wiarygodność ludzi, którzy dziś domagają się Trybunału Stanu dla PDT jest taka sama, jak jego twierdzeń, że państwo polskie po katastrofie smoleńskiej zdało egzamin.

Autor: prof. Antoni Dudek
Polski politolog i historyk, profesor nauk humanistycznych, członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej, profesor zwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.