Wygląda, i mam nadzieję, że tylko wygląda na to, że w dość szybkim tempie rozchodzą się interesy polityczne państw wspólnoty europejskiej i USA. Słuchając tego co płynie z ust niektórych polityków i mediów można sądzić, że jest to skutkiem odmiennego podejścia do kwestii wojny ukraińsko-rosyjskiej i sposobu rozwiązania tego konfliktu. Przyczyna jest o wiele bardziej złożona gdyż tkwi przede wszystkim w samomarginalizacji pozostających w dobrobycie państw europejskich w polityce globalnej i sferze militarnej. Obecna administracja amerykańska stanowczo domaga się wzmocnienia militarnego wszystkich europejskich państw NATO i wzięcia większej odpowiedzialności za utrzymanie pokoju. Jest to żądanie absolutnie słuszne, chociaż nie przez wszystkie państwa, których ma to dotyczyć, przyjęte ze zrozumieniem. Nie bardzo wiadomo dlaczego niektórzy przywódcy państw sojuszniczych USA w rozwiązaniu przez Amerykanów konfliktu na Ukrainie, obawiają się zagrożenia dla bezpieczeństwa ich państw. Jest przecież oczywiste, że USA nie doprowadzą do osłabienia swoich sojuszników, bo osłabiłyby sojusz obronny, którego są członkiem i który, co oczywiste, też wzmacnia Amerykę. Trump przecież jest biznesmenem, nie lubi tracić! Trzeba być jednak realistą. A to każe pamiętać o tym, że nie było i nie będzie takiej wojny w wyniku której oba wojujące między sobą państwa będą zwycięzcami. Jestem przekonany, że każdy polityk, bez względu co o tym teraz mówi i jakie nadzieje wyraża, wie doskonale kto ma przewagę na froncie ukraińsko-rosyjskim i jaki będzie wynik tej wojny, bez względu na to kiedy się zakończy. Nie sądzę aby Amerykanie dążąc do pokoju na Ukrainie poświęcili Ukrainę i jej żywotne interesy, wpychając Ukrainę w objęcia Rosji. Z pewnością mają na uwadze doświadczenie historyczne i strategiczną polityczną oraz militarną konieczność usytuowania, może nie od zaraz, Ukrainy po stronie Zachodu. Świat bardzo się zmienia, także polityczne. Europa musi mieć tego świadomość a nie straszyć swoich obywateli Trumpem. I musi pamiętać, że Trump jest prezydentem USA a nie całego świata i jego głównym zadaniem jest dbałość o interesy swojego państwa i obywateli swojego państwa. Rzecz jasna, że jako przywódca największego światowego mocarstwa jest też odpowiedzialny za losy świata. Jest odpowiedzialny ale nie w pojedynkę tylko przy współdziałaniu z innymi przywódcami państw, którzy zamiast skarżyć się na Trumpa, krytykować jego wypowiedzi albo dopisywać niewypowiedziane treści, powinni z nim mądrze i energicznie współpracować aby na Ukrainie nastał trwały pokój a interesy i bezpieczeństwo państw europejskich i USA było stuprocentowo i na bardzo długo zabezpieczone. Prezydent Trump z całą pewnością nie jest łatwym partnerem a już z całą pewnością Jego polityka jest zupełnie odmienna od tej, którą prowadził Jego poprzednik. Czy potrafią ją zrozumieć przyzwyczajeni do dobrobytu Europejczycy i przywódcy europejscy? To ważne pytanie i od odpowiedzi na to właśnie pytanie w tym zmieniającym się świecie zależy bezpieczeństwo państw europejskich i każdego z nas.
Autor: Jerzy Lesław Gwiżdż Polski polityk, adwokat, radca prawny i samorządowiec, poseł na Sejm II i III kadencji, w latach 1990–1994 prezydent Nowego Sącza.
Zostaw komentarz