Niedawno napisał do mnie człowiek będący na emeryturze. Pytał o Portugalię. Chcą tam z żoną wyjechać. Polska za kilka lub dziesięć lat… Jak będzie wygladać? To nie jest scenariusz trudny do przewidzenia. Jeśli jakimś cudem nie dojdzie do wojny na połowie kontynentu, bo jeśli dojdzie to nikt na dziś nie jest w stanie wywróżyć co się z niej wykluje, to będzie tu krajobraz czarno – ukraiński. Strefa zgniotu – tak to można nazwać. Od Zachodu nacierające hordy migrantów, od Wschodu kolejne hordy ukraińskie. Część migrantów niemieckich pozatrudniają w korporacjach typu Amazon i parkach logistycznych, reszta będzie szlajać się po ulicach a Polacy będą bali się wyjść na ulice po zmroku, na pewno w dużych miastach. Ukraińcy na mocy umowy Tuska z Zełeńskim będą tu otwierać kolejne firmy, dostając ulgi podatkowe – identycznie jak wchodzący do Polski po 1989 roku zagraniczny kapitał – a firmy polskie będą się powoli składać. Kto kocha święty spokój i ma środki finansowe oraz perspektywy – wyjedzie stąd ale to będzie mniejszość. Reszta Polaków stanie się parobkami we własnym kraju. Staną się podzielonymi, jebanymi coraz większymi podatkami i ZUSem rumunami, nienawidzącymi się nawzajem i nadal nie będą w stanie zakumać, że za swoją tragedię są odpowiedzialni przede wszystkim oni sami. Przez to, że większości nigdy nie przyjdzie nawet do głowy by się organizować w jakieś oddolne inicjatywy, które w przyszłości miałyby może szansę cokolwiek zmienić, tylko wolą dziś srać na sąsiada a jedyny sens ich istnienia sprowadza się do epatowania fociami z wakacji. A jeśli już idą na wybory to wybierają między dżumą a febrą bo tutejsze elity polityczne dokonały na przestrzeni ostatnich 20 lat prawdziwego majstersztyku: wydrukowały Polakom w głowy mechanizm PO – PiS i Polacy nie są w stanie wyjść poza jego myślowe ramy. Im więcej będzie strachu i frustracji, tym wzajemna nienawiść będzie rosnąć mimo, że już dziś doprowadzono ją do temperatury wrzenia. Na szczęście tylko w internecie gdyż cała aktywność współczesngo społeczeństwa polega na całkowitej niezdolności do niczego poza internetem. Dla elit jest to błogosławieństwo bo mają spokój na ulicach. Przyczyny wszystkiego co się dzieje dziś w Polsce i na całej zachodniej półkuli są zbyt skomplikowana by większość była w stanie je zrozumieć. Decyduje geopolityka czyli plany możnych tego świata. Polska na tej szachownicy jest nic nie znaczącym kundlem, ściśnięta pomiędzy dawnym zaborcą ruskim i pruskim. A jeśli na to nałożyć tutejsze rządy takich kreatur jak dziś Tusk a wcześniej Morawiecki to tragedia jest potrójna. Dołóżmy do tego wspomniany fakt totalnych podziałów, rozbicia narodu, postępującej głupoty i życia w wirtualnej przestrzeni….Wystarczy sobie teraz to wszystko do siebie dodać a ujrzymy obraz tak przerażający, że gorsza może być tylko wojna nuklearna. A może wcale nie gorsza… Sprawy zaszły zbyt daleko by cokolwiek dało się naprawić – z powodów – patrz wyżej. W internecie z latami będzie coraz więcej gnoju i najbardziej prymitywnej rozrywki, coraz więcej rzeczy typu aplikacje do rozbierania kobiet i inne tego typu. Z banalnego powodu: odmóżdżona tłuszcza musi mieć pole gdzie odreaguje swoją frystracje, brak pieniędzy, strach i beznadzieje. Każdego dnia bedą filmy że gdzieś biega „inżynier” z maczetą, gdzieś pijany Ukrainiec kogoś zabił samochodem etc. Każdego dnia – przecież dziś już tak jest – będzie podniecanie się kolejnymi wrzutkami i orgie w komentarzach. I w dalszym ciągu nic nie będzie się zmieniać. Bo tak ustawione są figury na tej planszy aby nie mogła pojawić się wyrwa w systemie. Odmóżdżanie dzieci w szkole przybierze rozmiary bizantyjskie gdyż ostatni gwoźdź rewolucji to podzielenie rodziny. Społeczeństwo już podzielili i zabili, przy wydatnej pomocy tego społeczeństwa. Teraz biorą się za rodzinę. Napakowany zarazą „tolerancji” i gender – LGBT nastolatek w swojej matce i ojcu ma zobaczyć homofobiczny ciemnogród, który „nie pozwala mu żyć!”. Tak zrodziła się rewolta ’68, tak rodzi się każda rewolucja – przez podział, jątrzenie i wlewanie nienawiści w każdą komórkę społeczną. Oni wiedzą dlaczego komuniści sowieccy przegrali. Uczą się na błędach poprzedników, dlatego tym razem ich nie popełniają. W gospodarce – władza korporacji i niewolnicy ubrani jak więźniowie Auschwitz na taśmach i w magazynach. W polityce – „rządy techniczne” Tusków czyli administratorów od wykonywania poleceń. W kultutrze – masowe pranie mózgów poprzez tęczową inwazję. W życiu prywatnym – samotność. W życiu rodziny – nienawiść. W życiu słonecznym – wykastrowane hordy w internecie, walczące na klawiaturze. Ostatnim etapem będzie zakazanie czytania i sprzedaży „niewłaściwych” książek. Zmiana języka na bolszewicki bełkot w stylu „osoba uczniowka” już się zaczęła. Scenariusz „1984” Orwella już nie jest literacką metaforą – to jest już rzeczywistość realna. Przesadzam? Moim zdaniem nie. Wspomijcie świat sprzed 20 lat… Jacy byli ludzie i jak wyglądało życie… A co jest dziś i jacy są ludzie? Mało kto z kim rozmawia. Wszystko trolluje w internetowym gównie. W świecie prymitywnym i wykreowanym gdzie nawet twarze są zakłamane przez filtry i inny ściek. Pomyślmy więc co będzie za kolejne 20 lat. A oni bardzo się śpieszą. A my przez swoje postepowanie bardzo im pomagamy. Syndrom sztokholmski dziś stał się faktem w wymiarze społecznym i państwowym. Co można zrobić? – rodzi się oczywiste pytanie. Nic. W wymiarze społecznym nic. W wymiarze osobistym można albo opuścić to miesce, skazane na zagładę albo pogodzić się z faktami. Trzeciej opcji nie ma. Jeśli dożyjemy do wrzucę tu ten tekst w 2030 roku. Wtedy czas zweryfikuje jego prawdziwość.