Stanowski nie jest mi ani bratem, ani swatem. Krytykować go wolno. Ale wypadałoby to robić uczciwie. Tymczasem najpierw miał go pogrzebać p. Głuchowski z GW, ale nakłamał w tekście tak bardzo, że jeśli coś pogrzebał, to chyba głównie jakąkolwiek swoją wiarygodność. Teraz z kolei Zbigniew Stonoga opublikował „sensacyjny” film rzekomo będący nagraniem z kolegium redakcyjnego kanału p. Stanowskiego. Z filmu miało wynikać, że Stanowski wydaje polecenie, by nie zajmować się Zbigniewem Ziobrą. Wnikliwi obserwatorzy szybko dostrzegli, że się daty nie zgadzają i rzecz jest cokolwiek wątpliwa, ale „Silni Razem” z pp. Giertychem, Lisem na czele oraz – niestety – dziennikarze tacy jak np. Wojciech Czuchnowski z GW film bez sekundy refleksji komentowali rzucając przy okazji pod adresem Stanowskiego najcięższe oskarżenia. To że źródłem sensacji był p. Stonoga nic a nic im nie przeszkadzało. Dobę później okazało się, że cały film został nakręcony przez samego Stanowskiego, który słusznie zakładał, że jego wrogowie niczego weryfikować nie będą i się ośmieszą.

Nieskromnie zauważę, że donoszenie na samego siebie stosowałem „zanim to było modne”. Opisałem to w 2020 r. (link do wpisu TUTAJ) a potem w swojej książce.

Kiedyś, gdy pełniłem funkcję charge d’affaires RP na Białorusi dowiedziałem się, że pisze na mnie, skądinąd całkowicie zmyślone, donosy moja podwładna (żona smutnego pana). Chciałem mieć jednak pewność. Pewnego razu wybierałem się do Polski na weekend. Powiedziałem więc mimochodem, przy rzeczonej damie, że trochę mam stracha, ale wrzuciłem do bagażnika 20 butelek koniaku. W rzeczywistości żadnego przemytu się nie zamierzałem dopuścić, a w bagażniku wiozłem jedną butelkę koniaku dla mojego Wujka na prezent. Gdy dotarłem na granicę, polski celnik bardzo mnie przeprosił mówiąc, że musi sprawdzić mój samochód (do czego miał oczywiście prawo, ale zwyczajowo polscy celnicy nigdy nie sprawdzali polskich dyplomatów). Spytałem czy szuka 20 butelek koniaku, na co ten zdziwiony spytał skąd wiem, a ja odparłem, że to był taki test czy jedna …. na mnie donosi. Celnik chciał mnie przepuścić, ale tym razem już ja zażądałem kontroli. Pan celnik był rozbawiony i tak żeśmy sobie miło pogadali, ze aż szef zmiany mi powiedział skąd dokładnie przyszło polecenie by mnie dopaść. Gdy wróciłem wezwałem damę i jej męża i powiedziałem im, że tym się różnią od ubecji, że ta jak chciał kogoś upie…olić to potrafiła to zrobić, „a wy łajzy z (tu nazwa „fimy”) to się tylko zdekonspirować umiecie”. Pańcia i jej mąż pułkownik byli bowiem tak tępi, że nie podzieli się historią tego, jak to kochany szef ryzykuje i wiezie 20 butelek, z nikim w ambasadzie (celowo wszystkim zawczasu wolne dałem) i przez to nie odsunęli też podejrzeń od siebie.

Autor: Witold Jurasz
(tekst pochodzi z konta Witolda Jurasza na Facebook’u).