Kiedy powstawała Konfederacja moje pierwsze odczucie było pozytywne, że będzie jakaś zdrowa konkurencja na szeroko rozumianej prawicy. Jednak zaraz zacząłem się zastanawiać nad genezą Konfederacji. Środowiska polityczne, które stworzyły Konfę, wcześniej znane były z ciągłych podziałów a nie jednoczenia się. Pamiętam ciągłe walki wśród korwinistów, kończące się odchodzeniem kolejnych grup najpierw z UPR a potem z innych tworów Korwina. Praktycznie żadnej współpracy z innymi partiami i środowiskami nie było, bo wszyscy byli oskarżani przez Korwina o „odchylenia socjalistyczne” Narodowcy to podobni sekciarze i doktrynerzy, zawsze byli podzieleni między sobą. Nienawidzili Żydów i piłsudczyków, ale jeszcze bardziej nienawidzili się między sobą, oskarżając o żydowską agenturę itp. (coś ala Front Wyzwolenia Judei w Monty Pythonie :) )
I nagle następuje wielka zmiana! Nagle wszyscy chcą się zjednoczyć! Już im „polityczne herezje” nie przeszkadzają. Narodowcy nie tylko jednoczą się wewnętrznie ale porozumiewają się z korwinistami i jeszcze Brauna biorą do spółki. I pierwsza myśl, która przychodzi do głowy jest przychylna – w końcu poszli po rozum do głowy! Ale zaraz zapala się „czerwona lampka” – dlaczego właśnie teraz i tak szybko „poszli po rozum do głowy”? Konfederacja powstała akurat wtedy, gdy establishment III RP uswiadomił sobie, że PIS może rozwalić postkomunistyczny układ. Myślę, że po prostu „ktoś” wydał rozkaz swoim ludziom rozkaz zjednoczenia się, by zablokować demontaż postkomuny także z prawej strony.

Kolejna sprawa, której ludzie nie zauważają, to fakt, że Konfederację zainicjowali „chłopcy Giertycha”, jego wychowankowie z Młodzieży Wszechpolskiej. Giertych często nazywany jest „zdrajcą” swojego środowiska. Ja uważam, że jest to człowiek bardzo podły ale zdrajcą akurat nie jest. On już dawno mówił, że chce, by jego chłopaki przejęli władzę w Polsce. O cały czas działa w tym kierunku. Myślę, że w PO/KO jest rodzajem „zakładnika” działajacego na rzecz „swoich chłopaków”.

I Braun…kiedyś mój ulubiony reżyser i ogólnie lubiłem jego sluchać, choć nie że wszystkim się zgadzałem. Ale mój stosunek do niego zmienił się kiedy jakieś 10 lat temu wysłuchałem jego wykładu, potępiającego Powstanie Listopadowe. Zaczął od usprawiedliwiania się, że chodzi mu tylko o dobro Polski ale moje odczucia były takie, że chcial on obrzydzić całą polską tradycję walki o niepodległość. Wyczułem też już wtedy jego prorosyjskość, dobrze ukrytą, bo nigdy Rosji wprost nie pochwala ale potępia to co u nas antyrosyjskie. Po prostu czuć tę rosyjską onucę w zachodnich pantoflach człowieka ubranego w zachodni garnitur i mówiącego pięknym polskim językiem. W sumie wszyscy twórcy Konfy są prorosyjscy ale Braun ich przerasta i chyba dlatego stworzył ostatnio osobną partię.
W polityce zagranicznej Konfa przejęła od Platformy jej dawną orientację na kondominium rosyjsko-niemieckie, choć środowisko Tuska ewoluowało w stronę wyłącznego dominium niemieckiego.