Donald Tusk potrafi sprzedać każdą porażkę jako sukces. Ostatnio uznał, że zrealizowanie jednej trzeciej wyborczych obietnic to przejaw uczciwości wobec obywateli. Jeszcze bardziej zdumiewa jednak reakcja jego zwolenników – oklaski dla polityka, który otwarcie przyznaje, że zrobił mniej, niż obiecał.

Szczyt bezczelności – nowa definicja uczciwości

Lata mijały, dekady mijały – a szczyt politycznej bezczelności wydawał się nieosiągalny. Aż do momentu, gdy szef obecnego (nie)rządu, Donald Tusk, postanowił go przebić. Na spotkaniu ze swoimi wyborcami oświadczył, że skoro jego partia zdobyła nieco ponad 30 procent poparcia, to on przez dwa lata rządów zrealizował nieco ponad 30 procent obietnic – i że właśnie tak wygląda uczciwość w polityce.

Problem w tym, że z pieniędzy obywateli ściąganych w podatkach Tusk i jego ministrowie biorą pełne wynagrodzenia, wraz z całą gamą przywilejów. W efekcie – robią jedną trzecią tego, co powinni, a społeczeństwo płaci za wszystko.

Brawa dla kombinatora

Jeszcze ciekawsza od samej wypowiedzi premiera była reakcja jego zwolenników. Nikt nie zarzucił mu cynizmu ani manipulacji. Przeciwnie – zgromadzeni zaczęli bić brawo, jakby usłyszeli coś godnego podziwu.

I tu tkwi sedno problemu. O ile można zrozumieć polityka, który rzuca wyborcom kiełbasę wyborczą (albo pizzę), a gdy ci się po nią schylają – bez skrupułów ich wykorzystuje, o tyle trudno pojąć tych, którzy z uśmiechem dają się na to nabierać po raz kolejny.

Zawsze winny PiS

Tusk zadowolony? To wina PiS-u.
Boli przeciążony elektorat? Wina PiS-u.
Premier sięga po pieniądze z portfela obywatela? Oczywiście – wina PiS-u.

Mechanizm przerzucania odpowiedzialności działa bez zarzutu, a wyborcy zdają się go przyjmować bezrefleksyjnie. Brak świadomości politycznej i myślenia krytycznego sprawia, że błędne koło trwa w najlepsze.

Nieuleczalna choroba demokracji

Ta sytuacja to nie tylko obraz politycznej obłudy, lecz także symptom poważniejszej choroby – społecznej obojętności. Wybory stały się rytuałem bez treści, a głosowanie na „mniejsze zło” standardem. W efekcie od lat wybieramy kłamców, szkodników i ludzi niekompetentnych.

Niestety, nawet najlepsza medycyna nie pomoże na tę przypadłość. Polityczna krótkowzroczność i brak pamięci wyborców okazują się odporne na wszelkie terapie.

Historia się powtarza

Donald Tusk udowodnił, że w Polsce można nazwać uczciwością wszystko – nawet niewykonanie większości obietnic. A dopóki obywatele będą nagradzać brawami takie deklaracje, dopóty politycy będą się z nas śmiać.

Autor: Zdzisław Sługocki