Pewnie zwolennicy każdego z uczestników debaty stwierdzą, że ich kandydat zwyciężył. Bo zwolenników nikt nie przekona. Debata miała przekonać wahających się. I z tej okazji na pewno skorzystał Szymon Hołownia, który tym razem zrezygnował ze swojego płaczliwego tonu i zachował się jak jego koalicyjny partner tygrysek Kosiniak-Kamysz. I o dziwo skorzystała też Joanna Scheuring-Wielgus, która udowodniła, że tym razem Lewica wybierając do debaty kobietę lepiej wybrała niż wtedy, gdy postawiła na Ogórek. Jako może nie zwycięzcy, ale też i nieprzegrani powinni się czuć: Maj – kandydat Bezpartyjnych Samorządowców i Bosak, który swoim wystąpieniem na pewno uratował Konfederację przed trendem spadkowym. Z kretesem zaś przegrali i Tusk i Morawiecki, którzy okładali się zarzutami, a na pytania prowadzących: Rachonia i Bogusiewicz odpowiadali partyjnym przekazem.

Same pytania do debaty i jej prowadzenie urągały standardom warsztatu dziennikarskiego. Zestawienie problemów w nich miało charakter dychotomii – przeciwstawienie dobrych rozwiązań PiS-u złym i szkodliwym rozwiązaniom PO. Zaś ich powtarzanie w trakcie debaty efektu nie przyniosło, gdyż dało szanse oponentom na lepsze przygotowanie się do odpowiedzi. Jednocześnie pokazało dla przeciwników PiS-u, że faktycznie telewizja polska nie ma charakteru publicznego, tylko jest partyjnym przekaźnikiem.

W sumie więc dobrze, że na debatę prezes Kaczyński nie przyszedł. I pewnie do kolejnej już nie dojdzie, choć Tusk i Kaczyńskiego i Morawieckiego wyzywał niemal jak Zbyszko z Bogdańca na ubitą ziemię i zapraszał do kolejnej debaty. Pewnie też z tego względu, że miał świadomość, iż tej poniedziałkowej zorganizowanej przez telewizję polską nie wygrał. Jednak pewną dla niego korzyścią jest to, że w ten sposób także trzecia droga odzyskała trochę wigoru i zwolenników.
Co mieli debatujący do powiedzenia w odniesieniu do konkretnych problemów. Pomijając sposób ich przedstawienia przez prowadzących debatę w stylu: tato a Marcin powiedział (czyli PiS dobry, a poprzednicy źli), dla samych Polaków są one niezwykle ważne. Może nawet ważniejsze niż się uczestnikom debaty zdaje:
– stosunek do przymusowej relokacji :
Tusk chciał przypomnieć skandal wizowy, z takim nastawieniem rozpoczął wypowiedź, ale potem

– ujmując rzecz „po uczniowsku’ – się zacukał. I był kapiszon. Hołownia odważnie przypomniał, że Polska przyjęła już ponad milionów uciekinierów z Ukrainy i nikt jej nie zmusi, by tych nielegalnych z innych obszarów świata przyjmować. Uderzył też w PiS, że przez ten mityczny mur na granicy z Białorusią przeniknęło już ok. 20 tys. imigrantów. Zauważył też, że PiS nic nie zrobił, by w kraju Polaków zatrzymać, bo dla Polski jest to ważniejsze niż obrona przed napływem np. Syryjczyków. Maj zaproponował jako rozwiązanie wzór australijski, który zaakceptował i wyjaśnił Bosak, że do nielegalnych imigrantów w Australii się strzela. Bosak uderzył też w Niemcy, trafnie zauważając, że to one pośrednio i bezpośrednio są odpowiedzialne za kryzys migracyjny w Europie. Schering-Wielgus opowiedziała się za kanadyjskim rozwiązaniem polegającym na corocznym określeniu kwoty przyjmowanych cudzoziemców, po uprzednim ich szczegółowym sprawdzeniu. Morawiecki powtórzył partyjny przekaz, że Polska tylko pod rządami PiS jest bezpieczna i nie zapomniał się zareklamować, że on osobiści zawetował możliwość przyjmowania nielegalnych imigrantów;

– wiek emerytalny:
Bosak zauważył, że problemem Polski jest faktycznie brak rąk do pracy, ale nielegalni imigranci go nie rozwiążą, a polski system emerytalny obciążają miliony imigrantów – w tym z Ukrainy, którzy nawet po jednym dniu pracy nabywają w Polsce uprawnienia emerytalne. I tę zasadę wprowadziło PO, a PiS się z niej nie wycofał. Oczywiście zadeklarował, że Konfederacja jest przeciwna przymusowi podniesienia wieku emerytalnego. Podobnie postąpił Hołownia, który wykorzystał też odpowiedź na to pytanie w celu przybliżenia programu trzeciej drogi w tym względzie. Dodał, iż problemem jest nie wiek emerytalny tylko to, że Polacy muszą aż do śmierci stać w kolejkach w celu uzyskania pomocy medycznej. Zapowiedział zwrot za wizytę prywatną, jeśli w ciągu dwóch miesięcy pomocy pacjent nie uzyska w publicznej opiece medycznej. To bardzo odważne posunięcie. Podobnie jak odważne były deklaracje Scheuring-Wielgus i do tego bez ideologicznego obciążenia, że lewica będzie 2 razy w roku waloryzowała renty i emerytury i wprowadzi tzw. wdowią rentę. W wypowiedzi Morawieckiego znowu mieliśmy mantrę: a rząd Tuska … , czyli podniósł wiek emerytalny i Tusk pobiera gigantyczną emeryturę dzieki obniżce wieku emerytalnego przez PiS. Morawiecki zaserwował też widzom show z dwuzłotówką, która miała symbolizować faktyczny wzrost emerytur za Tuska w odniesieniu do wielu konkretnych przypadków. Jednak tym razem Tusk miał asa w rękawie. Pomijając nieudolne i już obśmiewane porównanie nosa premiera do Pinokia jako symbolu kłamstwa Morawieckiego, wyciągnął wypowiedź Morawieckiego sprzed lat, w której ten domagał się podniesienia wieku emerytalnego i celnie skontrował premiera, że na pewno w przypadku zwycięstwa PO wieku emerytalnego nie podniesie, bo będzie miał lepszych doradców niż Mateusz Morawiecki doradzający mu w tej kwestii przed laty;

– 500 plus zmienione w 800 plus:
Generalnie wszyscy uznali, że zostanie zachowane. Jednak Hołownia zadeklarował, że ogromne kwoty wydatkowane na pilnowanie łąki pod Baranowem przez „tłuste koty” z PiS-u, będą wydatkowane na żłobki. Morawiecki przypomniał, że za rządów Tuska „pieniędzy nie było i nie będzie” i otwarto drzwi dla mafii vatowskich. Ciekawy był pomysł Maja, by wprowadzić zerowy PiT dla uczciwie pracujących (co rozumiał pod tym określeniem ? – przecież nieuczciwi nie płacą PiT). Tusk poszedł dalej w deklaracjach niż Morawiecki – jak PO wygra to zostanie zniesione opodatkowanie od rent i emerytur. Scheuring-Wielgus zadeklarowała też tanie mieszkania na wynajem i tani wynajem. Jak te lewicy zapowiedzi przełożyły się na ceny mieszkań to widzimy już teraz, gdy w dużych miastach cena mieszkań znacznie wzrosła. Propozycje Bosaka były najbardziej śmiałe – socjal jest z pożyczek, ale 800 plus i inne zostaną zachowane. Zamiast tego należy pozbawić tych świadczeń Ukraińców i odrzuć bzdurne pomysły UE podnoszące koszty energii (pakiet klimatyczny i deklaracje Morawieckiego co do rozwiązań ekologicznych UE);
– prywatyzacja i lasy państwowe:
Z wypowiedzi Morawieckiego widzowie w tej kwestii mogli zapamiętać jedynie wazon, który ten dostał od Putina i rzekomo był on wypełniony złotymi monetami. Kapiszon i nic wiecej. Tym większy kapiszon, że jak się okazało Tusk zadeklarował go w oświadczeniu o korzyściach, które otrzymał jako premier. Kapiszon jeszcze większy, że w ten sposób Morawiecki dał Hołowni możliwość zadania ciosu, który długo rozbrzmiewał w uszach słuchaczy: ciekawe za co i jaki wazon otrzymali Morawiecki i Obajtek? Hołownia fajnie zgasił Morawieckiego sformułowaniem, by pakowali kuwety, bo po ich klęsce wyborczej w spółkach skarbu państwa znajdą się fachowcy – już to widzę. Jedni nieudacznicy zostaną zastąpieni drugimi i to jeszcze bardziej głodnymi. Hołownia uderzył też w Ziobrę stwierdzając, że las państwowe zostały przez ludzi ministra sprawiedliwość sprywatyzowane dla jego własnej partii. Tusk przypomniał, że Morawiecki i Obajtek sprzedali Arabom Lotos za mniej niż kosztował Ronaldo i ze Arabowie po kilku miesiącach z zysku z tych stacji już pokryli koszty ich nabycia.

– bezpieczeństwo państwowe i narodowe:
To kolejny temat ważny, jednak w jego przedstawieniu zarysowała się reguła „huzia na Józia”. Pozornie miał być szansą na odbicie się Morawieckiego – przypomniał o granicy na Wiśle w momencie ataku Rosjan. Okazał się tematem, w którym wszyscy pozostali wytknęli błędy rządom PiS-u; Tusk, że państwem i jego instytucjami kierują nieudacznicy w stylu szefa policji, który nie potrafi odróżnić granatnika od głośnika a podczas pisowskich pikników samochody wojskowe wjeżdżają w widzów; Bosak, że państwo polskie się zadłuża kupując broń w Korei i USA, podczas, gdy polskie zakłady zbrojeniowe mogłyby to same wyprodukować i że należy odbudować szacunek do polskiego munduru; Scheuring-Wielgus – bezpieczna Polska to taka, która dostrzega wroga na wschodzie a nie na zachodzie, ale też taka która ma bezpieczne drogi; Hołownia – żaden obcy żołnierz nie wjedzie na teren Polski, chyba, że sojusznik, a słabość wewnętrzna jest źródłem słabości zewnętrznej; Maj trafnie dodał, że bezpieczeństwo to nie tylko wojsko, ale też energetyka – w tym tzw. sieci szkieletowe

– bezrobocie
Hołownia – sprowadzić do Polski inwestycje, głos oddany na PiS to brak środków z UE. Tusk – faktycznie w Polsce jest niskie bezrobocie, ale są regiony, w tym m. in. odwiedzona przez Kaczyńskiego Przysucha, gdzie bezrobocie sięga 18%; Bosak – szkodliwe jest gigantyczne dofinansowanie przez polski rząd zagranicznych firm. Ogromne szkody poczynił Niedzielski – zwłaszcza dla branży turystycznej.

Reasumując – klęska w debacie Morawieckiego jest klęską nie tyle z Tuskiem, co z pozostałymi uczestnikami. Zaś klęska Tuska jest zwycięstwem tych, którzy dotąd tracili. Zwłaszcza Konfederacja może się odbić. Co prawda powyżej 10 % nie podskoczy, no może pół procenta, ale i tak trend spadkowy został zahamowany. Lewica utrwaliła swoje status quo. Być może coś zyskała trzecia droga. Na tyle, by znaleźć się w parlamencie. I za to powinna Tuskowi podziękować, ale też podkładającemu się im Morawieckiemu. Tusk zwyciężył o tyle, że na debacie się pojawił, zaś Morawiecki okazał się tylko zastępca, a nie następcą Kaczyńskiego.

Najbardziej jednak zadziwia rozbieżność programów, których nie da się zrealizować w
Jakiejkolwiek powyborczej konfiguracji. Rozdźwięk między projektem PiS, a potencjalnym sojusznikiem Konfederacją jest w każdym elemencie ogromny. Nieco mniejszy w przypadku tzw. opozycji. Tym wszystkim co ich połączy będzie jednak koryto. Nie da się tego ukryć.