W niedzielny wieczór pojechałam (na zaproszenie) na spotkanie z kandydatem na urząd prezydenta Polski – z p. Karolem Nawrockim. Kiedy weszłam do Biblioteki Elbląskiej, zaskoczona byłam tłumem gości… Na szczęście zostałam zaopiekowana przez Gospodarzy i usłyszałam jeszcze w „szatni”: „Zapraszam na scenę”. Zdziwiona akurat tą lokalizacją przewidzianą dla mnie, ruszyłam do sali…
Uczucie zadziwienia „wyparowało” natychmiast, bo… jedynie na scenie stały puste krzesełka! Niemniej dojście do nich to…karkołomne wyzwanie! Cała sala bowiem, wypełniona „po brzegi”, gdzie siedziało już mnóstwo osób siedzących – zastawiona prawie cała podłoga rzędami krzeseł. Tylko pod ścianą stało niemało osób, które miałam (miałyśmy – jeszcze z jedną Panią, którą też na scenę zaproszono) „sforsować”…
Jako żywo odtworzyłam w tym momencie swoją pamięć i sceny z młodych lat, kiedy to w Warszawie, bywało, że jadąc do szkoły tramwajem, nie raz w podobnym natłoku pasażerów, musiałam „ przeciskać się (ze słowem: „przepraszam” – rzecz jasna) do wyjścia…
Pamiętam też i „grona” pasażerów wiszących na stopniach tramwajów… Z takimi wspomnieniami… ”ruszyłam do boju”!
Zrozumiałam wszak, że „zdobycie krzeseł” na scenie to.. .jedyna szansa na pozostanie na spotkaniu. Udało się!
Towarzyszka „szturmu” razem ze mną dotarła! Nawet miałyśmy wybór – krzesła w pierwszym czy w drugim rzędzie! Ot, życie!
Zostaw komentarz