W piwnicy mojego bloku pojawiły się szczury. Pogryzły mi kartony z mlekiem, zżarły makaron, ktory dawno temu miałam zanieść do chaty ( nie chciało mi się).
Faaajnie jest iść do piwnicy. Mam miękkość w nogach, serce na ramieniu, jeża na głowie i mrówki w karku na samą myśl o zejściu do podziemi.
Ale ,że trzeba, to:
-zatykam nos, bo śmierdzi.
– tupię i brzęczę kluczami ,żeby narobić hałasu
– zapalam światło w kilku miejscach,żeby niczym wampiry wystraszyć je jasnością
– wzdycham, kaszlę, żeby ludzkimi dźwiękami wystraszyć je z najbliższej okolicy.
Nie wiem,czy to działa na, ale ja na pewno boję się okropnie.
Zachodziłam w głowę, co się stało, że po latach spokoju, pojawiły się w moim bloku.
JUŻ WIEM!
To straszne, ale..
Otóż po zażartej ,dlugiej i krwawej walce koty przegrały sromotnie kocioszczurzą wojnę. Na szczęście to tylko jej etap. Trzeba będzie wznowić boje, bo nie można się poddawać.
Tym czasem dotarły do mnie zdjęcia ,które zrobili tajni kocioagenci.
Tak wygląda wódz naczelny gryzoni.
Zostaw komentarz