Gdy Rada UE przyjęła 14.05.2024 pakt migracyjny, Donald Tusk natychmiast zapowiedział: „Polska nie przyjmie z tytułu paktu migracyjnego żadnych migrantów i dodał, że nasz kraj będzie jego „beneficjentem”.
To prawda, nasz kraj będzie jego „beneficjentem”, płacąc za każdego nieprzyjętego.
Szczyt bezczelności poraża. Miał możliwość jego zablokowania, bowiem mógł nakazać politykom swojego rządu, którzy brali udział głosowaniach, by domagali się zdjęcia tego punktu z agendy. Mieli do tego prawo, bo w 2018 r. podczas szczytu Rady Europejskiej (spotkanie szefów rządów państw członkowskich UE) na wniosek Polski w konkluzjach ze spotkania zapisano, że jeśli choćby jedno państwo zażąda głosowania jednomyślnego w sprawach polityki migracyjnej, wówczas należy się do tego zastosować. Przecież obowiązkiem każdego polityka powinno być myślenie długofalowe zapewniające bezpieczeństwo i spokój obywatelom.
Nie zrobili tego, a teraz zarzeka się, że nikogo nie przyjmie. Komu Tusk wciska kit.
Jak się mają jego słowa do wypowiedzi premiera Francji Gabriel Attal, który w wywiadzie dla telewizji pytany o pakt migracyjny, powiedział „udało nam się wymusić na krajach wschodnich podpis dokumentu, według którego, albo przyjmują imigrantów, albo płacą”. Z kolei kanclerz Olaf Scholz stwierdził, że to wielki sukces Niemiec, „bo odciąża wreszcie kraje, które są szczególnie dotknięte nielegalną imigracją”.
Po tych wypowiedziach widać jak gardzą Tuskiem, skoro nie martwiąc się o jego reputację w Polsce publicznie mówią o wymuszeniu i odciążeniu.
Dlaczego PiS i Konfederacja nie domaga się od niego odpowiedzi na pytanie – czy podczas prac związanych z przymusową relokacją europosłowie KO blokowali dyskusje o przymusowej relokacji, czy też nigdy tego nie robili, bo ją popierali na wcześniejszych etapach?
I co z tego, że w ostatecznym głosowaniu w PE europosłowie KO zagłosowali przeciw tym przepisom, doskonale wiedząc, że nic to nie zmieni. Jak powiedziała europosłanka Jadwiga Wiśniewska – rząd Tuska, co prawda był przeciw, ale sprzeciw ten jest na potrzeby kampanii wyborczej do PE
Jak to jest, Merkel nie pytając nas o zgodę zaprosiła migrantów, kraje Południa nie strzegą swoich granic przed ich napływem, a my mamy ich przyjmować lub za nich płacić. By nie uciekali do Niemiec i Francji świadczenia socjalne mają być wyrównane w całej Unii. Wynika z tego, że z naszego budżetu będziemy utrzymywać hordy nierobów, a przecież jesteśmy państwem stosunkowo biednym, na dorobku. Nasuwa się od razu pytania: Czy w Polsce nie ma ludzi biednych, którym trzeba pomóc. Kto jest ważniejszy Polak czy muzułmański imigrant?
Polacy już przerabiali nieudaną asymilację z muzułmanami, o której wszystkie siły polityczne milczą. W latach 90 nastąpił masowy napływ Czeczenów do Polski. Trafiło ich około 80 tys. Zostali umieszczeni w ośrodku dla uchodźców Lininie pod Górą Kalwarią (woj. mazowieckie). Po przyjeździe lokalna społeczność była do nich nastawiona bardzo życzliwie. Niestety nie potrafili tego docenić i swoim zachowaniem w ekspresowym tempie wszystkich do siebie zrazili. Z chwilą ich przybycia zakończyło się spokojne życie jej mieszkańców i okolic.
Jak musieli dać popalić miejscowej ludności, że ci w desperacji napisali petycję do ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka z prośbą o zamknięcie Ośrodka dla Uchodźców w Lininie.
Pisząc w niej: „Ośrodek (…) staje się ostatnio enklawą patologii oraz bezprawia spowodowanego poczuciem bezkarności wynikającym z pobłażania ze strony policji i władzy odpowiedzialnej za ośrodek w Lininie. Nasza komenda jest małą i właściwa interwencja w ośrodku nie jest możliwa z prostej przyczyny – policjanci obawiają się o własne bezpieczeństwo”.
Placówki nie zamknięto. Większość emigrowała na Zachód. Jak szacuje Fundacja Polskie Forum Migracyjne zostało ich 5–10 tys. Najwięcej mieszka w Łomży, dużo w Łodzi, Gdańsku i Warszawie. Do dziś panuje cisza na temat ich zachowania w nowych miejscach zamieszkania.
Achmed Zakajew premier Czeczeńskiej Republiki Iczkerii w wywiadzie pt. „Czeczenia to klucz do zburzenia rosyjskiego imperium”, udzielonym dla sierpniowego numeru „Kuriera WNET” (06.08.2022 nr 98/2022) powiedział „Mamy w Polsce wielu przyjaciół, którzy pomagają Czeczenom. Poza tym Polska jako jedyna przez wszystkie lata okupacji naszego państwa wspierała Czeczenów na wszelkie sposoby”. Tylko jak pokazało życie nie ma to dla zwykłych Czeczenów żadnego znaczenia.
Mając przykłady z Zachodu i własnego podwórka każdy, kto mówi o asymilacji i integracji obcych kulturowo ludzi – bredzi.
Publicysta Jerzy Lubach, w artykule „Pakt migracyjny, czyli co nam szykuje Unia Europejska”, („GPc”, 21.05.2024), zwrócił uwagę czytelników na stosunek części Polaków do relokacji imigrantów w naszym kraju. „Indagowani przez reportera Telewizji Republika mieszkańcy typowej lemingarii w osławionym Jagodnie byli za osiedlaniem imigrantów w Polsce, ale ani na swoim osiedlu, ani nigdzie w pobliżu”. To takie typowe dla większości Polaków – moja chata skraja.
Pisze w nim również „jest szansa, by monstrum, w które się przekształciła Unia Europejska, z powrotem sprowadzić do zdroworozsądkowych ram Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej”.
Uważam, że jest to twierdzenie życzeniowe. W 2014 r. Marine Le Pen próbowała stworzyć jedną frakcję eurosceptyczną w Parlamencie Europejskim. Jednak nie zdołała zebrać europosłów, z co najmniej 7 krajów.
Nie wierzę by europejska eurosceptyczna prawica po upływie lat się zmieniła, wyciągnęła wnioski i potrafiła się dogadać w zasadniczych kwestiach. Jest zbyt wiele sprzecznych interesów, których nie da się pogodzić (pomoc Ukrainie, sankcje na Rosję, ponowne nawiązanie z nią współpracy, stosunek do tworzenia superpaństwa, USA, Chin). Być może uda się osiągnąć porozumienie dotyczące zmian w niektórych aspektach Zielonego Ładu.
Nawet, gdy prawicowi europosłowie z Włoch, Grecji, Hiszpanii, Niemiec czy Francji będą mieli wpływ na unijne decyzje trudno mi uwierzyć, że odstąpią od paktu migracyjnego z dwóch powodów.
Po pierwsze – nie mogą ścierpieć, że w krajach Europy Środkowowschodniej żyje się w miarę normalnie, bo nie mają one problemów związanych z masową migracją obcych kulturowo przybyszy,
Po drugie – istnieje presja ich społeczeństw, by rozładować nadmiar przybyszy poprzez ich relokację na wschód.
To nie lewica, która mimo istniejących podziałów dla zwalczania prawicy jest w stanie zawiesić wszystkie dzielące ją różnice i skupić się na dwóch sprawach: walce z prawicą i realizowaniu marksistowskiej ideologii.
Co będą mówić zwolennicy PO i Tuska, że mimo szumnych zapowiedzi Donalda o nieprzyjmowaniu migrantów po wyborach prezydenckich w 2025 zaczną się przygotowania do przyjęcia narzuconych nam kwot migracyjnych.
Jak będą świecić oczami, gdy pojawią się informacje o szukaniu dla nich w całym kraju lokali do zamieszkania, o opracowywaniu planów działania dotyczących m.in. transportu, organizacji ich przyjmowania, edukacji (szkolna i wyższa), zatrudnienia, pomocy społecznej, zdrowia, kultury, procedur dotyczących zapobiegania przemocy i dyskryminacji przez społeczność lokalną.
Istotną permanentnie przemilczaną kwestią jest deportacja migrantów z krajów Europy Zachodniej do Polski, którzy złożyli wniosek o azyl w naszym kraju i nie czekając na decyzję uciekli do bogatych krajów Unii. Nie można ich nie przyjąć z powrotem, bo zgodnie z przepisami takie osoby muszą przebywać w kraju, w którym go złożyły.
W 2016 roku Niemcy odesłali do Polski 895 osób, a według danych Urzędu ds. Cudzoziemców już w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2017 roku odesłali do nas 719 osób.
Jak napisała Izabela Kacprzak w artykule „Od początku roku deportowano do Polski ponad 700 imigrantów” („Rzeczypospolita.pl” 02.06.2017) na deportację z krajów Europy Zachodniej czeka niemal 16 tys. osób spoza UE, które w Polsce wystąpiły o azyl. Będzie to nas kosztowało 250 mln zł.
Jakoś dziwnym trafem opozycja o tym milczy.
Nigdzie nie mogę znaleźć danych ilu od 2016 roku zostało ich odesłanych do Polski, gdzie są umieszczeni i jakie otrzymują świadczenia socjalne, czy działa mechanizm łączenia rodzin.
Co zrobią Zwolennicy KO, gdy dotrze do nich, że zostali przez Tuska kolejny raz oszukani? Czy znów będą mówić „Polacy nic się nie stało”, a zapowiedzi o nieprzejmowaniu migrantów i o tym, że będziemy „beneficjentem” paktu migracyjnego będą traktowali jako kolejną taką przedwyborczą „przenośnię”?
Tragedią będzie to, że gdy zaczną napływać odczują to wszyscy Polacy.
Foto: internet
Zostaw komentarz