Katolicy generalnie bez słowa oburzenia od lat łykają lewacki projekt. Kościół, a więc jego wierni, od dekad przepraszają za domniemane winy ich prapra….dziadów, rzecz jasna tego samego wyznania.

My, katolicy, musimy bowiem wstydzić się za przeszłość. Inkwizycja była be. Co prawda z opracowań opartych na źródłach historycznych wynika bezspornie, że polowanie na czarownice i związane z tym ofiary immanentnie towarzyszyły protestantom, ale to Kościół powinien się wstydzić.

I przepraszać.

Bo wg tzw. liberalnej lewicy to katolicy są odpowiedzialni za wszelkie zło począwszy od czasów Adama i Ewy.

I dlatego powinni się nieustannie kajać.

A to, że np. kalwińska Szwajcaria w opinii XVI-wiecznych myślicieli była krajem zasnutym dymami stosów nie ma znaczenia. Kalwin bowiem występował przeciw Kościołowi co w oczach mniej lub bardziej zażartych lewaków zasługuje na uznanie.

Również tzw. rewolucja francuska do tej pory w podręcznikach historii przedstawiana jest jako triumf wolności nad katolickim ciemnogrodem, choć za hasłem Liberté, Égalité , Fraternité (wolność, równość, braterstwo) kryje się pierwsze wielkie ludobójstwo europejskie, masakra wandejska. Jak wiadomo (a przynajmniej powinno) rewolucyjne tzw. bataliony piekielne wymordowały nawet do 45% mieszkańców departamentu Wandei. Ocenia się, że od 100 do nawet 600 tysięcy ludzi! A zatem więcej, niż liczba ofiar wszystkich wojen toczonych w Europie od upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego (476 r.) do francuskiej rewolucji.

Ale to Kościół, a już najbardziej Inkwizycja, budzi grozę do dnia dzisiejszego. Miała ona odpowiadać za…. polowania na czarownice, chociaż np. w Hiszpanii oskarżając kogoś o uprawianie czarów można było stanąć przed kościelnym trybunałem za przypisywanie człowiekowi ponadnaturalnych możliwości. Uwaga. Ale przypadki skazania za czarostwo były, bowiem ówczesne prawo za takowe uważało… trucicielstwo. I tak na stosie spłonął w ówczesnych Niderlandach hiszpańskich pewien grabarz, który zatruł okoliczne studnie doprowadzając do zgonu ok. 700 osób co, jak wyznał potem na mękach, miało mu dać wielki zarobek. Rzecz znana pokoleniom studentów prawa.

Obwinianie zakonu jezuitów o najgorsze knowania na przestrzeni wieków ma również całkowicie świeckie uzasadnienie.

W 1773 r. papież Klemens XVI rozwiązał Towarzystwo Jezusowe. Uczynił to pod naciskiem dworu hiszpańskiego, zainteresowanego rozszerzeniem wpływów w Ameryce Południowej, na przeszkodzie którym stanęła tzw. Republika Jezuicka, federacja gmin chrześcijańskich na pograniczu dzisiejszej Brazylii, Paragwaju i Argentyny (wtedy – wicekrólestw La Platy i Peru, wg dzisiejszych historyków realizująca utopijne zasady współżycia. Na temat tych wydarzeń powstał nawet film Rollanda Joffé „Misja” (1986 r.).

Trudno jednak było uzasadnić powyższe powodami faktycznymi, czyli żądzą zysku europejskich monarchii (niewolnicy!). Musiał więc powstać czarny PR.

Zakon został przywrócony dopiero po zakończeniu wojen napoleońskich.

Wróćmy jednak do meritum.

Nakaz przepraszania za winy ojców, kajania się przy lada okazji itp. nie dotyczy jedynie katolików. Podobnie ostro lewica traktuje potomków swoich ideologicznych braci w Marksie, nazistów.

Generalnie można by nawet uznać powyższe rozumowanie za poprawne. Jest bowiem taka zasada:

Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

Co prawda trudno uwierzyć, że to nasiąknięcie wywiera wpływ nawet po 400 latach, ale…

Kościół, potomkowie ideologicznych braci w Marksie mają się bić w piersi za domniemane winy antenatów (w przypadku Kościoła nawet sprzed 10-15 pokoleń!).

Jedyni wolni od bagażu dziedziczenia win są dzisiaj tylko lewicowcy.

Pamiętamy niesamowity wręcz wrzask i tupanie (w tym posądzenie… o antysemityzm), jaki wywołała dr Magdalena Ogórek pytając o nazwisko, jakie pierwotnie nosił ojciec senatora Borowskiego (Berman).

Po prostu przypominanie więzów krwi z największym po 1945 roku komunistycznym oprawcą (Jakub Berman) jest niepoprawne politycznie.

Niegdysiejsi funkcjonariusze najbardziej nieludzkiego systemu społecznego w dziejach świata (wg czarnej księgi komunizmu w XX wieku liczba ofiar komunistów była większa niż obu wojen i epidemii hiszpanki liczonych razem!) dzisiaj obrzezali się na demokratów i w roli tej spełniają się równie dobrze, jak w słusznie minionym ustroju w kostiumie obrońców wiecznego sojuszu ze Związkiem Sowieckim i władzy ludu, za którymi to stać miała „historyczna racja” (vide: Mieczysław F. Rakowski).

Oto przykład z ostatniej chwili. Na wieść o ciężkiej chorobie min. Zbigniewa Ziobro wieloletni działacz PZPR (od 1969, wcześniej zaś działacz młodzieżowy w ZMS-ie) Leszek Miller (prawnuk krawca Eliasza Millera) stwierdził jak na „demokratę” przystało:

– Po ludzku mu współczuję. Wiem co to jest za choroba. Ale też współczuję, tym wszystkim ludziom, których skrzywdził Zbigniew Ziobro. Życzę mu powrotu do zdrowia, żeby mógł jak najszybciej stanąć przed organami wymiaru sprawiedliwości i przed komisjami śledczymi.

Jak można skomentować powyższe bez używania słów powszechnie uznawanych za obelżywe?

Stara komusza swołocz, działacz młodzieżowy podczas Marca’68 (ciekawe, czy jako „aktywista” jeździł wtedy pałować protestujących studentów?) członek partii reprezentującej sowieckich okupantów, sekretarz KW PZPR w Skierniewicach za Jaruzelskiego, członek KC PZPR u schyłku PRL dzisiaj autorytarnie opowiada o „skrzywdzonych” przez Zbigniewa Ziobro!

A gdzie są ofiary skrzywdzone przez niego, żyrardowskiego pachołka sowieckiego okupanta Polski???

Dlaczego prawnuk Eliasza Millera nigdy nawet nie zająknął się mówiąc cichutko przepraszam?

Dzisiejszy europoseł Miller najwyraźniej uważa, że to tylko niewielki etap w dziejach europejskiego lewactwa.

III RP to po prostu uwspółcześniony leninowski NEP.

By uchronić komunizm przed spektakularnym kolapsem trzeba było udawać przez chwilę kapitalizm.

Eurolewica najwyraźniej również udaje. Teraz.

Patrząc jednak na ostatnie wyczyny rudej ekipy widać coraz wyraźniej, że okres neoNEP-u się kończy.

A jak uczy historia po zakończeniu NEP-u zaczęło się w Sowietach wielkie przykręcanie śruby, skutkujące milionami ofiar.

Komisja Europejska już nawet nie udaje, że chodziło o rzekomo naruszoną w Polsce „praworządność”.

Pochrząkiwania starego komucha Millera w tym kontekście są przejawem powyższego.

Niestety, jednym z wielu.

Polska na nowo ma być wciśnięta w czerwone ramy.

Pamiętajmy jednak, że czekająca nas walka będzie o wiele trudniejsza od tej, jaką prowadzili nasi ojcowie (a i my także, patrząc na metryki niektórych).

Zbyt duża część społeczeństwa, szczególnie młodsze roczniki, uwierzyła w szczerość cynicznych deklaracji liberalnych neomarksistów.

Tym razem sięgnęli po władzę nie w oparciu o strategię Lenina-Trockiego (zbrojna rewolta), ale opierając się na Manifeście z Ventone włoskiego komunisty Altierro Spinellego.

(więcej: http://pressmania.pl/unia-europejska-spinelli-gramscii-von-der-leyen/ )

Jawna bezczelność Millera i towarzyszy tu właśnie ma swoje korzenie.

Oni po prostu uważają, że znowu przestali się cofać i mogą chwycić społeczeństwo za twarz. Już całkiem jawnie.

Tym razem „demokrację socjalistyczną” zastąpili „polityczną poprawnością” i zakazem „mowy nienawiści”.

Zgodnie ze starym, wypowiadanym za młodu przez Millera hasłem:

Partia ta sama, ale nie taka sama.

Trzeba wreszcie zrozumieć, że to, co się dzieje, to nie jest walka trzeciego pokolenia AK z trzecim pokoleniem UB, ale kolejna próba opanowania Europy przez lewicę. Wcześniej usiłowali zrobić to w 1917, 1933, 1941 (na szczęście doszło do ataku prewencyjnego brunatnych komuchów na czerwonych), 1968…

Trzeba w końcu urwać łeb czerwonej hydrze.

I wreszcie postawić Millera i jego towarzyszy przed sądem karnym za nieprzedawniające się zbrodnie przeciwko ludzkości.

Nie może tak być, że jedynym ukaranym za stan wojenny pozostaje… antykomunista Zygmunt Miernik, w historii zapisany jako „Tortowy”!

Inaczej skażemy kolejne pokolenia na przechodzenie tej samej czerwonej zarazy.

20.03 2024