Napisałem tą analizę kilka miesięcy temu (czytaj). Na ile się sprawdziła, to każdy z nas może poddać ją ocenie. Ostrzegałem w niej przed tym, co Stany Zjednoczone rozpoczną – wycofywanie stopniowo swoich sił z kontynentu europejskiego.
Szokuje mnie natomiast to, że w Polsce mało kto odbiera słowa i przesłanie z jakimi przyjechał nowy Sekretarz Obrony USA. Stany Zjednoczone będą opuszczać Europę na rzecz Pacyfiku i to poniekąd dało się odczytać ze słów wypowiadanych przez Sekratarza Obrony. Nie było żadnych zapewnień o przedłużaniu amerykańskiej obecności militarnej w Europie. Zapowiedzi o budowie Fort Trump padły tylko z ust polskiego prezydenta, ale nie Sekretarza Obrony, który wypowiedział kilka pochwalnych i miłych dla naszych uszu słów. Zwrócę też uwagę, że Sekretarz Obrony wyraźnie powiedział, że „ma nadzieję, że liczba żołnierzy będzie wzrastać”. Jednak nie miał na myśli amerykańskich żołnierzy, lecz europejskich.
Będziemy w wojnie z Rosją pozostawieni sami sobie – to w tym momencie zapowiem wyraźnie. Nam się wydaje, że jeśli będziemy grali według reguł i zasad, które tworzą ów zobowiązania sojusznicze (m.in. art 5), to inni będą się tym kierować. To jest całkowicie błędne myślenie i niezwykle życzeniowe. W polityce międzynarodowej zasady nie mają żadnego znaczenia, lecz tylko i wyłącznie sila, której nie mamy i wszystko wskazuje na to, że mieć nie będziemy.
W 1791 r. graliśmy według reguł i zasad narzuconych przez zaborców, a mimo to nie uchroniło nas od utraty niepodległości. W 1939 r. wierzylismy w brytyjsko-francuskie zobowiązania, które nie były podparte de facto żadnymi rzeczowymi argumentami. Nie uchroniło nas one przed klęską we wrześniu 1939 r. To samo zrobiliśmy w przypadku Zachodnich Aliantow podczas II WŚ. Wierzyliśmy w ich zobowiązania zawarte min. w Karcie Atlantyckiej. Jak się to skończyło? Doskonale wiemy Jałtą i podziałem stref wpływów między Zachodnimi Aliantami (USA i Wielką Brytanię) a Związkiem Sowieckim. Trafiliśmy pod wpływy Moskwy na kolejne dekady. Dzisiaj wierzymy ponownie w to, że sojusznicy dotrzymają swoich zobowiązań, w tym przede wszystkim USA. Jednak Stany Zjednoczone mają swoje strategiczne interesy, które nie są do końca kompatybilne z naszymi i musimy sobie z tego zdawać sprawę, gdyż dla obecnej administracji kluczowe jest najbardziej uporządkowanie spraw we własnym kraju oraz na zachodniej półkuli.
Dla uzmysłowienia, Stany Zjednoczone mają za mało okrętów do walki na dwóch frontach (europejskim oraz azjatyckim – Pacyfiku). Flota Pacyfiku ma z kolei za mało zapasów precyzyjnych pocisków rakietowych, które będą kluczowe w czasie wojny amerykańsko-chińskiej za dwa lata. Stany Zjednoczone mają strukturalne słabości i graniczone zasoby, co skrzętnie starała się ukrywać administracja Joe Bidena. Obecnie, administracja Trumpa wybrała drogę po pierwsze, nie podejmowania żadnych długoterminowych zobowiązań. Dlatego powrót do idei „Fort Trump” nie ma racji bytu.
Niestety, ale żyjemy politycznie oderwani od rzeczywistości. Przeżyjemy ponownie to, czego doświadczali nasi pradziadkowie i przeszłe pokolenia.
Elity polityczne nie zdały tego egzaminu, a to co się dzieje teraz w Polsce to czyste szaleństwo ludzi, którzy mają poważne problemy. Wielu z obecnych decydentów i ministrów mogłoby co najwyżej piastować funkcję Wojta, a nie mieć wpływ na cale państwo.
Zostaw komentarz