Pisać apele do mediów by w relacjonowaniu sytuacji politycznej w Polsce zachowały rozsądek i nie kierowały się plemienną wolą walki, to jak pisać na Berdyczów. Mam jednak nadzieję, że choć jeden z dziennikarzy go przeczyta i weźmie sobie do serca.
Codziennie w portalach informacyjnych czytam, na podstawie tzw. pewnych, ale anonimowych źródeł, że „prezydent zastosuje opcję atomową i będzie wetował wszystkie ustawy podesłane przez Tuska”. Albo, że w „koalicji wrze” bo ten czy tamten poseł czy minister powiedział to czy owo. Też oczywiście „wiedza” pochodząca z anonimowych źródeł, „zbliżonych do rządu”. I jak to w starym przysłowiu, często w te newsy jutro będą zawijać śledzie, czyli wiele z nich okaże się banialukami. Bzdurami wyssanymi z palca, albo elementem gry, w którą Duży Pałac i Mały Pałac wciągają media. A te w pogodni za klikalnością, oglądalnością, słuchalnością przytaczają suflowane, anonimowo, przez polityków „newsy” . Łykają je jak gęsi kluski. No i show must go on. Rozpalając do białości emocje i nastroje obu plemion.
Muszę się przyznać, że sam tak robiłem jako rzecznik prezydenta Kwaśniewskiego, podsuwając często „informacje”, które może nie były do końca balgą, ale miały głównie na celu: a. wysondowanie opinii publicznej co do kontrowersyjnych pomysłów prezydenta, b. zdezawuowanie pomysłów, projektów, słów oponentów politycznych czy dyskretne przekazanie im jak na to czy owo z ich strony zareaguje kancelaria prezydenta. Nie byłem zresztą wyjątkiem. To robi każdy polityk i każdy rzecznik prasowy instytucji władzy. To taki specyficzny „dialog” toczony przez obie strony, za pośrednictwem mediów. Specyficzny, bo z owych nieoficjalnych „newsów” zawsze się można oficjalnie wycofać, jeśli np. reakcja opinii publicznej będzie negatywna. Bez mediów ten teatr nie byłby możliwy. Ku zadowoleniu obu stron. Media dostały „gorącego newsa”. Polityk możliwość przekazania czegoś, bez obawy, że dostanie od kogoś po łbie.
A rezultat dla szeroko rozumianej opinii publicznej?
Często informacyjny chaos, w którym politycy czują się jak ryba w mętnej wodzie zaś „ciemny lud”, cytując klasyka z TVP, to kupuje i traktuje jak paliwo napędzające negatywne emocje.
Mój zatem apel do Koleżanek i Kolegów, nie dajcie się w tę grę wciągnąć. Żadna klikalność czy oglądalność nie jest tego warta bo ci, którzy was do tego wykorzystują, jakość zawsze dadzą sobie radę. Wy zaś stracicie to co najcenniejsze, WIARYGODNOŚĆ.
Autor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl
Zostaw komentarz