Jak już wspominałem, na przełomie XIII i XIV wieku pojawiły się w Europie pierwsze ruchy tzw. chrześcijaństwa apostolskiego proponujące odmienną niż wówczas obowiązująca wizję religijności. W największym uproszczeniu, przywódcy tych ruchów przekonywali, że instytucjonalny Kościół odszedł od nauczania Jezusa w stronę odległej od niego dogmatyki i domagali się „powrotu do korzeni”, do ubogiego życia na modłę pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Twierdzili, że to „Jezus jest prawdą” a droga do Boga musi polegać na naśladowaniu tego jak żył i poleganiu na tym co mówił.

W istocie jednak, z ich postulatami wiązały się wielkie trudności – przede wszystkim, ich postulat „odnalezienia Chrystusa w sobie” oznaczał daleko posuniętą bezpośredniość relacji jednostki z bóstwem. W szczególności, w rozumieniu Św. Franciszka z Asyżu, to właśnie taka bezpośrednia więź człowieka z Bogiem konstutuuje samą istotę jego człowieczeństwa. Franciszek nauczał, że Bóg jest obecny w „całym stworzeniu”, że cała natura jest przepełniona Bogiem a człowiek jest tu wyróżniony jedynie tak, że może – dzięki woli wiary w prawdę Objawienia – rozpoznać w sobie tę obecność i dzięki temu zacieśnić więź z Bogiem kierując się bezkompromisową miłością wszystkiego, co Bóg stworzył.

Prowadziło to do pewnych konsekwencji teologicznych. Doktryna katolicka głosiła, że Kościół jest „widzialnym obliczem” Królestwa Bożego i w osobie apostoła, którego następcą jest papież otrzymał od Chrystusa klucze, którymi może otwierać lub zamykać do niego dostęp (vide Mt 16,18). Tymczasem z nauczania Franciszka wynikało, że Królestwo Boże jest wspólnotą duchową jednostek związanych bezpośrednią, niezapośredniczoną więzią z Chrystusem.

Po śmierci Franciszka w 1226 r. w zapoczątkowanym przez niego zakonie zaczęły ujawniać się rozbieżności na temat rozumienia przekazu założyciela. W Marchii Ankońskiej mnisi franciszkańscy Pietro da Macerata i Pietro da Cingoli zapoznali się z nauczaniem Joachima de Fiore i zaczęli zgodnie z nim reinterpretować nauczanie Franciszka głosząc potrzebę skrajnego ubóstwa. Chociaż zostali potępieni a Pietro da Cingoli został nawet uwięziony z wyrokiem dożywocia za herezję (ale po 9 latach został zwolniony), ich sytuacja zmieniła się po wyborze Celestyna V na papieża. Celestyn V był postacią dziwną – sam był eremitą, założycielem zakonu Celestynów, któremu były bliskie poglądy Joachima. Papieżem został obwołany w lipcu 1294 r. w celu zakończenia trwającego trzy lata impasu, kiedy żaden z kandydatów nie mógł znaleźć wystarczającego poparcia. Wybrano Celestyna, który nie miał za sobą żadnych stronnictw. Był ostatnim papieżem wybranym poza procedurą konklawe i pierwszym, który abdykował – jeszcze w grudniu tego samego 1294 r. Jednak podczas jego półrocznego pontyfikatu zdążył przyjąć da Macerata i da Cingoli, pobłogosławić im i zezwolić na formalne wyłączenie się z zakonu Braci Mniejszych i założenie własnego. Pietro da Cingoli zmienił wówczas imię na Angelo Clareno i wraz z Pietro da Macerata założył bractwo „Clarenich” – formalnie wciąż jako Franciszkanów, ale pod zwierzchnictwem generała zakonu Celestynów – kardynała Nicolasa Orsini. Jednak po abdykacji Celestyna, jego następca Bonifacy VIII odwołał te uzgodnienia a Clareni uciekli do Grecji, skąd próbowali protestować i dochodzić swoich praw. Jednak stamtąd też musieli uciekać, gdyż przeklął ich jako herytków patriarcha Konstantynopola i ostatecznie w 1311 r. przybyli do Awinionu, gdzie znaleźli protektorów w osobach kardynałów Giacomo Colonna i Napoleone Orsini Frangipani. Od tej pory ruch „Clarenich” zaczyna być znany pod nazwą „Fraticelli” (Braciszkowie).

Jednak w 1316 r. papieżem został Jan XXII, który w 1317 r. ekskomunikował Angelo Clareno i doprowadził do jego uwięzienia. Także w 1316 r. generałem „oficjalnego” zakonu Franciszkanów zostaje Michał z Ceseny, który zgodnie z wolą papieża również potępia Fraticellich i formalnie usuwa ich z zakonu Franciszkanów. Jednak Fraticelli wciąż znajdują różnych zwolenników a ich poglądy oddziałują na samych Franciszkanów zarażając ich poglądami Joachima de Fiore. Zirytowany tym Jan XXII rozpoczyna dyskusję, która przeszła do historii pod nazwą debaty o ubóstwie. W jej trakcie, krok po kroku dochodzono do różnych kwestii teologicznych.

W 1321 r. w Narbonne odbyła się debata teologiczna, gdzie Franciszkanie dowodzili, że Jezus Chrystus i jego apostołowie w istocie nie posiadali niczego, ani indywidualnie ani wspólnie. Inkwizytor Jan z Belmy uznał ten pogląd za heretycki. W 1323 r. potwierdził to papież w bulli „Cum inter nonnullos”, gdzie napisał: „Opinia, która twierdzi, że Chrystus i Jego uczniowie nie mieli nic, a w odniesieniu do tych rzeczy, które mieli, że nie mieli do nich prawa własności jest błędna”. Tym, którzy twierdziliby inaczej groził ekskomuniką.

Jednak po stronie Franciszkanów stanął od dawna skonfliktowany z papieżem król niemiecki Ludwik IV Bawarski. W 1324 r. papież odpowiedział mu bullą „Quia quorundam” i oskarżył króla o herezję. W wyniku dalszych wydarzeń Michał z Ceseny wraz z grupą Franciszkanów, wśród których byli William Ockham i Bonagratiii z Berganon uciekają z Awinionu i udają się do Pizy pod ochronę Ludwika, gdzie sami oskarżają Jana XXII o herezję. Przy okazji wspierają króla, który wniósł do sądu w Sachsenshausen apelację odrzucającą prawowierność papieża i obwieścił w celu rozpatrzenia tej sprawy zwołanie soboru powszechnego. Papież odpowiedział w 1329 r. kolejną bullą „Quia vir reprobus”, w której ostatecznie przeklina „apostatów”. W międzyczasie podjął działania we Francji, które doprowadziły do zmian w kapitule generalnej Franciszkanów w Paryżu. Generałem zakonu został Gerald Eudes – osobisty przyjaciel papieża.

Nie wchodząc już dalej w analizę politycznych skutków tego sporu chciałbym na zakończenie tego rozdziału zasygnalizować, że opisane wyżej wydarzenia można uznać za preludium mającej nastąpić niebawem Wielkiej Schizmy Zachodniej w Kościele a działność franciszkańskich renegatów a zwłaszcza Williama Ockhama w Niemczech doprowadziła do kolosalnych przewartościowań światopoglądowych zwanych przewrotem nominalistycznym. W jego wyniku rozpadło się chrześcijańskie imaginarium średniowieczne, co można uznać za ideowy początek Nowożytności.