Jedna z dwóch definicji pajdokracji mówi, że jest to przecenianie potrzeb dzieci z jednoczesnym zmniejszeniem im wymagań.
Tabuny psychologów od lat wciskają nam kit jak ważne są potrzeby dziecka. Że każdy rodzic musi je u dziecka rozpoznawać. Musi je spełniać i broń Boże nie może ich naruszać. Zwłaszcza potrzeby autonomii mówiąc „nie”. W takiej czy innej formie. Oczywiście to kwestia semantyki bo można na różne sposoby wyrazić zakaz. Niekoniecznie w formie „twardego nie”. Rzecz jednak w tym, że na potrzeby dzieci kładzie się w obecnym modelu wychowania zbyt duży nacisk, kosztem wymagań i kształtowania określonych postaw społecznych.
Mnie już nie dziwi widok kilkuletniego „króla” lub kilkuletniej „księżniczki” moszczących się wygodnie na siedzeniu np. w autobusie, gdy zaraz obok, stoją starsza, schorowana kobieta lub mężczyzna o kulach.
Przyzwyczaiłem się do tego, że dzieciak lub nastolatek mówi do swoich rodziców ” ty k…o, ty ch…u”. Powoli takie odzywki lub zachowania stają się normą. Podobnie jak agresja wśród nastolatków lub zażywanie używek. Coraz częściej słyszymy o tym, że nastolatki lub nastolatkowie skatowali swojego rówieśnika lub rówieśniczkę rechotając przy tym radośnie oraz filmując całe zdarzenie.
Nie wkurzam się kiedy dzieciak, któremu zwróciłem uwagę bo jechał hulajnogą za szybko po ścieżce rowerowej odburknął mi – „od….l się staruchu”.
Takie widać mamy dziś „młodych wychowanie”.
Oczywiście te patologie w postawach dzieci i nastolatków nie biorą się wyłącznie z przeceniania i realizowania przez dorosłych ich potrzeb, kosztem stawianych wymagań, które mają je przysposobić do życia w społeczeństwie. Często, dla własnego spokoju lub by uniknąć konfliktów z agresywną pociechą przechodzą na pozycję defensywną. Do tego dochodzi permanentne pranie ich mózgów przez media społecznościowe w rodzaju Tik-Toka.
Przyczyn jest zapewne wiele i trudno je omawiać w krótkim felietonie.
Proces wychowawczy można porównać do pracy sadownika.
Jeśli co roku nie będzie przycinał gałęzi drzewa owocowego i odcinał bezużytecznych długopędów, po kilku latach jabłoń, grusza czy wiśnia kompletnie zdziczeją. Ludzie też.
Zdjęcie ilustracyjne, Indie, Karnataka, rozdaję dzieciom słodycze z okazji święta Divali.
Autor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl
Zostaw komentarz