Taki wniosek można wyciągnąć po nieudanej kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej i i nawet wtopy kandydatów na posłów z PiS, takie np. jak ich udział w proniemieckiej imprezie Oktoberfest w Wadowicach (czytaj), wyborcom głosującym na PiS nie przeszkadzają. Co najwyżej zagłosują oni na kogoś innego z listy niż na tych uczestników proniemieckiego chlania.
Skąd przekonanie, że PiS wygra wybory i będzie nadal rządzić, być może nawet samodzielnie?
Skuteczne zmarginalizowanie przez PiS negatywnych efektów afery wizowej:
– zwrócenie uwagi na to, że mechanizm stworzyła PO, z którego łapczywie skorzystali nieliczni i w niewielkim zakresie skorumpowani ludzie w MSZ, niewiele mający coś wspólnego z PiS-em.;
– skuteczne docieranie z informacją do Polaków, że tylko PiS może ustrzec Polaków przed niekontrolowanym napływem zdegenerowanych przybyszy z Afryki, wzmacniane przekazem z Lampedusy i Francji – w którym dominują młodzi ciemnoskórzy ludzie dewastujący otoczenie
– wskazywanie na negatywny wydźwięk filmu Agnieszki Holland, który uderza w polski mundur i noszących go żołnierzy, straż graniczną, policjantów
– przypominanie wypowiedzi Tomczyka, byłego rzecznika rządu Kopacz, który w kompromitującej jej rząd wypowiedzi wspomniał, że Polska pod rządami PO była w zasadzie zdolna i skłonna do przyjęcia wręcz nieograniczonej liczby przybyszy z Afryki. To dodatkowo jest wzmacniane świeżymi wypowiedziami polityków PO, że Polska co prawda pod ich rządami – ewentualnie po wygranych wyborach – niezbyt chętnie przyjęłaby „nieograniczoną” liczbę afrykańskich przybyszy, ale te kilka – kilkanaście tysięcy to i owszem. Polacy w większości rozumieją to jako zapowiedź nieograniczonego napływu afrykańsko-muzułmańskich przybyszy.
Przedstawianie niezwykle ważnego wątku, skutecznie wzmacniającego wizerunek PiS- jako jedynego skutecznego obrońcy granic, czyli roli muru oddzielającego Polskę od Białorusi. Stanowisko PO jest tu też ośmieszane przypomnieniem szarży w stronę granicy posła Franciszka Sterczewskiego, który chciał wejść w rolę Franka Dolasa, a swoim upadkiem obrazuje upadek koncepcji PO, że mur z Białorusią należy rozebrać i w inny sposób bronić polskich granic.
Wykorzystanie sporu z Ukrainą o zboże dla wzmocnienia wizerunku PiS jako broniącego nie tylko interesu polskich rolników, ale też wszystkich konsumentów:
– należy o tym pamiętać, że do Polski przedostawało się techniczne zboże. Ponadto PiS, mając świadomość, że to embargo na zboże uprawiane na ukraińskich polach, tak naprawdę należące do zachodnich korporacji, nie objęło wszystkich zbóż. Jednak w propagandzie PiS jest tak to przedstawiane;
– skuteczne też przedstawienie się przez PiS jako twardego gracza z Ukrainą, m. in. przez krytykę postawy Zełeńskiego czy wyrażone w słowach rzecznika rządu Muellera, że „socjal” dla Ukraińców nie jest im dany na zawsze i na wiosnę może się skończyć
– oprotestowanie skargi Ukrainy do Światowej Organizacji Handlu, że Polska utrzymała embargo na ukraińskie zboże (to znowu odnosi się do zboża uprawianego na Ukrainie, a nie ukraińskich rolników).
– iluzoryczne znaczenie ukraińskiego embarga ma polską cebulę i warzywa.
Stanowcza wypowiedź ministra Kamińskiego broniącego policjantów powstrzymujących fizycznie posłankę Kingą Gajewską przed burdą w trakcie spotkania wyborców z Morawieckim. Gdybyż PO wysłało tam mądrzejszą i bardziej znaną posłankę, to ta argumentacja Kamińskiego spełzła by na niczym. A tak poleciała Gajewska znana z głupich sejmowych wypowiedzi o polskiej edukacji, mająca ambicje być skandalistką w stylu Jachiry, a zaledwie mieszczącą się w konwencji upadku Franka Sterczewskiego. Jej rachityczna obrona przez koalicję Obywatelską też dowodzi, iż jej wepchnięcie do policyjnej suki nie spełniło propagandowych oczekiwań.
Podobnie nie spełniło oczekiwań opozycji krytyka Rachonia. Faktycznie zakłócił on wiec Tuska. Al Rachoń w przeciwieństwie do Gajewskiej ma atuty, co widać z całości nagrania, a nie zmanipulowanego przekazywanego w TVN i proniemieckich mediach. Gość jest postawny, inteligentny, a na dodatek pomógł mu wizerunkowo „wiceurban” Rozenek, który w jednoznacznie brzmiących słowach zagroził Rachoniowi, że zna adresy jego wszystkich mieszkań. Dodatkowo kogucik Kołodziejczak próbował na palcach coś do ucha wysokiego Rachonia powiedzieć, na co ten w ogóle nie reagował.
Trzeba w tezie o potencjalnych dalszych rządach PiS-u wziąć sytuację sondażową i polityczną Konfederacji. Faktycznie jest to potencjalny sojusznik PiS, który Konfy niespecjalnie atakuje w kampanii wyborczej, w przeciwieństwie do Koalicji Obywatelskiej. Konfederacja też tracąc w sondażach coraz bardziej rozumie, że zarzekanie się, iż nie wejdzie w koalicję z PiS nic jej nie daje. Traci właśnie wyborców na rzecz PiS. Więc tych kilkunastu posłów – bo na tyle dziś trzeba szacować jej wyniki wyborczy – może stanowić „języczek u wagi”. Ale to też będą posłowie, którzy niechętnie się mandatu pozbędą – dwa dowody: tantiemy ze sprawowania mandatu poselskiego – dziś naprawdę pokaźne i przykład Dziambora, który mając to na uwadze wprosił się na listę tzw. trzeciej drogi i liczy na cud wyborczy.
System d’Hondta, który trzeba widzieć w powiązaniu z marszem tuskowych:
– Ten marsz pewnie zgromadzi nawet setki tysięcy proaborcyjnych ludzi. Jednak odbierze też głosy trzeciej drodze i lewicy. Ale to oznacza, że zgodnie z systemem przyznawania mandatów, trzecia droga znajdzie się pod progiem, a głosy oddane na nią – poza takim planktonem w postaci: Bezpartyjnych Samorządowców i innych ugrupowań – zyska PiS, jako największe ugrupowanie;
– jeszcze jeden skutek może być tego szumnie zapowiadanego marszu – umiejętnego jego przedstawienie przez TVP-iS: wyeksponowanie skandalicznych zachowań uczestników marszu i podkreślanie, że Tusk uderza w trzecią drogę – w zasadzie tylko nią, bo tzw. Nowa lewica jest zbyt hermetyczna.
Zostaw komentarz