Idź tam dokąd poszli oni…

10 kwietnia 2010 roku po południu, w moim małym mieszkanku w Moguncji zadzwonił telefon. Byliśmy oboje z Żoną w tak wielkim szoku i rozpaczy po tym co stało się o poranku w Smoleńsku, że jego dźwięk wyrwał mnie z tego stanu dosłownie jak dzwon z letargu. Głos rozpoznałem z miejsca, dobrze mi znany, należał do wybitnego współczesnego kompozytora rosyjskiego na emigracji, Alexandra Raskatova, z Paryża, z którym przez kilka długich zimowych miesięcy intensywnie współpracowałem przy powstawaniu jego nowej wielkiej opery, ilustrującej absurdy życia w ideologii byłego ZSRR, tworzonej przez niego na zamówienie Opery w Amsterdamie do libretta wg noweli Michaiła Bułhakowa pt. Psie serce

Jeśli znacie Państwo tę prowokacyjną i sarkastyczną opowiastkę, wiecie o co chodzi. Pokrótce dla nieznających – o okrutny eksperyment naukowców radzieckich z lat 30 XX wieku – przeszczepu organów mózgowych i płciowych człowieka psu i tego co z tej operacji wyniknie, jako “nowej istocie” w radzieckim systemie totalitarnym. Mój przyjaciel był na ogół bardzo pogodnym i subtelnym w żartach, lub komentarzach do postrzeganej rzeczywistości człowiekiem, i nie raz poza kwestiami muzycznymi przegadaliśmy godzinami o różnych rzeczach z tamtejszych i przeszłych czasów, które znał doskonale i niejednego w życiu doświadczył.

Tym razem jednak był przerażony i zdruzgotany. Wieść o tym co zaszło w Smoleńsku i ogrom tragedii tego zdarzenia była dla niego także dramatem, sam uciekł z systemu rosyjskiego wiele lat wcześniej nim upadł tam rzekomo komunizm, i wiedział on doskonale jak działa ich sowiecka czy neo rosyjska później, sterowana przez KGBistę machina bezpieczeństwa, i także jej strona (dez)informacyjna. Powiedział mi tylko, gdy już jakoś opanował załamany głos – prawdopodobnie zabili ich z zimną krwią. Dla mnie było wówczas takie myślenie i postawienie sprawy jeszcze trudne do przyjęcia i sam nie chciałem w to, mimo intuicji mówiącej to samo, wierzyć i tak twierdzić. Długo rozmawialiśmy o tym wszystkim, być może ten jego spokojny ton głosu i żal, jaki w nim usłyszałem pozwolił mi jakoś uporządkować myśli. To jest wspomnieniowo, bo nie notowałem przecież jego słów, mniej więcej to co mi powiedział:

Tak, Tomasz, zrobili to bez skrupułów bo Prezydent Lech Kaczyński im przeszkadzał, i naraził się wieloma posunięciami a zwłaszcza ingerencją w Gruzji, a teraz już, od razu kłamią po tym co się stało na potęgę i taki zakłamany przekaz idzie w eter. Nie wierz w żadne państwowe oficjalne informacje, w żadne oficjalne media, w nic co będzie przez nie przez lata ogłaszane. Wszystko to będzie coraz większym szumem i dezinformacją, by ludzie uwierzyli w końcu w najgłupszą przygotowaną zawczasu wersję wydarzeń. Usłyszysz tylko i wyłącznie nieprawdę a dojście do prawdy zajmie lata o ile nie dekady. Rosja tak likwiduje swoich wrogów. Od zawsze. Nie proszę Cię o wybaczenie, bo wiem co czujesz, ale powinieneś to wiedzieć bo tylko taka jest rzeczywistość w Rosji. 

Nie sądził że posuną się do tego by dokonać zamachu na rządowy samolot prezydencki z taką bezczelnością. Ale nie był tym zaskoczony. To, co również przypuszczałem i wydawało mi się nie od razu akceptowalne było dla niego prawie pewne, jak dobrze poznana rzeczywistość, o której my, ludzie humanitarnej cywilizacji, już prawie zapominaliśmy. Miał również świetną wiedzę na temat tego co zaszło w w roku 1940 Katyniu, doskonale wiedział jak ważna była i zarazem jak poważnie niebezpieczna ta misja polskiego prezydenta. A więc, pomyślałem – oni wiedzieli, wiedzieli to prawdopodobnie od zawsze. Cztery lata później rozpoczęły się najazdy Rosji Putina na Krym i Ukrainę.

Pamiętam że od tego dnia, 10 kwietnia 2010 przestałem definitywnie oglądać i słuchać informacji podawanych przez niemieckie telewizje. Rozmiar kłamstw, i szumu dezinformacyjnego rósł z godziny na godzinę. Do dziś dnia, po piętnastu latach od tej chwili nadal podaje się na ten temat kłamstwa i pokazuje publiczce film o „winie pilotów”. Nie do wiary, prawda? A jednak.

Pożegnaliśmy się serdecznie, ale czułem wówczas wyraźnie że Alex był tym wszystkim załamany i starał się najszczerzej jak potrafił to wyrazić. Było to dla mnie w tych chwilach jakimś pocieszeniem. Gdy później, w płynących latach ustaleń, kolejnych skandalicznych afer wokół śledztw, skandalu z ogłoszanym rosyjskim państwowym raportem MAKu, i seryjnymi samobójcami w Polsce, afer z każdym elementem śledztwa oddanym bezprawnie przez Polskę w ręce Rosji, i wśród czarnej ironii wydarzeń, wracaliśmy do tego tematu, musiałem tylko potwierdzić to co powiedział mi wówczas. Ludzi karmiono, wręcz zasypywano kłamstwami i dezinformacją, a akcja była głęboko przygotowana. Zaś Polska która ŚP. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego kochała i świat który go cenił – ustawicznie wyszydzani, ten kto zaś próbował dochodzić naukowo, i badawczo prawdy, dziennikarsko i z poświęceniem szukać śladów – niszczony a nawet usuwany. Niestety, mój przyjaciel miał rację.

Wczoraj, po słowach ocalałego cudem brata Prezydenta, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, pomyślałem tylko wspominając słowa mego przyjaciela z tamtej chwili – dla nich, Rosjan emigrantów, ludzi kultury, którzy znali swój system, i spod niego starali się uciec, to była “oczywista oczywistość”. I także wielka trauma. Tak, to była dla nich chwila nie mniej dramatyczna. Oni jednak wiedzieli doskonale o co chodzi. Dla nas, ludzi nienawykłych do tej skali matactw i brutalnego kłamstwa, ciężka terapia szokowa i długie lata przytomnienia. Dzisiaj wiem, że kompozytor miał rację. On potrafił to zrozumieć, tak jak rozumiał prozę Bułhakowa, i wiedział o co w jego świecie chodzi – zarządzającym nim bezwzględnym tyranom. A tam nie ma “zmiłuj”. Tak samo jak nie było w Katyniu.

Jak gdybyśmy jednak nie dowierzali że to właśnie, co stało się tam w roku 1940 było prawdą. A było. I Sp. Prezydent Lech Kaczyński leciał tam z elitą polskiej kultury, polityki i wojska polskiego, by to wyraźnie wyartykułować i przestrzec przed kolejnymi niebezpieczeństwami, oddając głęboki patriotyczny hołd poległym tam bohaterom – żołnierzom i inteligencji II Rzeczpospolitej Polski. Nie zdołał.

Cześć Pamięci Ofiar Zamachu Smoleńskiego 10/04. Pamiętamy i nie zapomnimy.

Post scriptum

Minęło 15 lat, dzięki wybitnej pracy podkomisji smoleńskiej pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza prawda z trudem wydobyta została spod gór kłamstw i matactw oraz z tych wszystkich ocalałych resztek samolotu, i rzeczy Ofiar, do których mogli dotrzeć badający, naukowcy i specjaliści od katastrof lotniczych oraz naukowcy światowej klasy i zbierający na ten temat wszelkie dowody i ślady dziennikarze śledczy.

Dzisiaj wiemy jak mogło wyglądać to, co wstrząsnęło tak potężnie Polską po raz pierwszy od roku 1989. I to nazywa się po prostu zamachem, żeby nie powiedzieć – morderstwem. Celowo ukartowaną, wywołaną i przygotowaną tragedią w której po raz kolejny zginął na nieludzkiej ziemi kwiat polskiej inteligencji i elita państwa polskiego. A jednak część polskiego społeczeństwa, według słów mojego przyjaciela, i dzięki celowej dezinformacji nadal wierzy w kłamstwa, które rozpylano po tragedii od pierwszej sekundy po dopadnięciu się samolotu na setki tysięcy kawałków. I bierze udział w ostentacyjnie bezczelnych prowokacjach, obrażających pamięć o Ofiarach, tak samo jak czyniła to w pierwszych latach po Tragedii. To ciągle ci sami prowokatorzy. Była o tym mowa tutaj  https://pressmania.pl/pamiec-jest-bardzo-wazna/

Gdy uważnie spojrzeć na rzeczywistość fundowaną nam przez coraz bardziej lewacko zideologizowaną UE, eksperyment z noweli Bułhakowa nie wydaje się całkiem odosobniony. Dzisiaj mógłby otrzymać swój niejeden, alegoryczny odpowiednik. Rzeczywistość jednak znacznie przegoniła wyobraźnię antyradzieckiego pisarza. W latach 60 XXw Chruszczow zasiał na wywiezionej z Ukrainy najlepszej czarnoziemi za Uralem kukurydzę a zebrał ją w Kanadzie. I to był jego „cud gospodarczy”. Po 60 latach mentalność narodów zachodu Europy jest ponownie na podobnym poziomie. Nihil novil…

”Psie serce” Raskatova miało już setki wystawień na całym świecie i zrobiło jako Opera karierę. Jej autor stworzył niedawno nowe zaskakujące aktualnością dzieło, do libretta według słynnej powieści George’a Orwella pt. Folwark zwierząt.