Widząc nastawienie przywódców Zachodu estońska premier Kaja Kallas wycofała swoją kandydaturę na Sekretarza Generalnego NATO. Jej kandydatura została uznana przede wszystkim przez Niemców za zbyt kontrowersyjną, gdyż Kaja Kallas „wykazywała niepotrzebnie radykalne przekonania wobec Rosji”.
W tej sytuacji wydaje się, że nowym szefem NATO zostanie były premier Holandii, Mark Rutte. Oznacza to, że Zachód będzie chciał „kupić sobie czas” wypracowując jakąś formę „zgniłego kompromisu” z Rosją. Należy się spodziewać, że Polska oraz kraje bałtyckie będą tutaj raczej na tarczy niż z tarczą: możemy bowiem być absolutnie pewni, że Rosjanie wysuną kwestię militarnego statusu naszego regionu jako istotną część swoich warunków.
Spodziewam się zatem, że nadchodzący okres będzie charakteryzował się wielką intensyfikacją zabiegów ze strony Unii Europejskiej mających na celu obniżenie naszej autonomii w kwestiach obronnych. Jestem wręcz przekonany, że pojawi się jakaś inicjatywa, do której rząd Tuska przystąpi w ramach UE, która będzie miała na celu „koordynowanie” wysiłku obronnego Unii Europejskiej, ale tak, żeby nasz kraj nie mógł samodzielnie decydować o kluczowych sprawach takich jak zakupy uzbrojenia, dyslokacja wojsk lub decyzji o użyciu poszczególnych rodzajów uzbrojenia. Wszystko będzie musiało przechodzić przez Berlin, który ewidentnie dąży do odnowienia relacji z Rosją i „przywrócenia pokoju” na odpowiadających Moskwie warunkach.
Zostaw komentarz