Formuła dewocji kojarzy się zasadnie z wielce powierzchowną, manifestacyjną pobożnością, a także spełniania praktyk religijnych na pokaz przy jednoczesnym zaniedbaniu duchowości wewnętrznej.
Odnosząc się do tej wikipedycznej definicji dewocji (łac. devotio ) stwierdzić należy, że jest to termin oznaczający postawę religijną wobec świętości, wyrażającą się w aktach kultu religijnego. Odbierana w kontekście pozytywnym oznacza pobożność, czyli gorliwość służenia Bogu przez nabożne spełnianie czynności religijnych.
Najczęściej jednak dewocja kojarzy się pejoratywnie w znaczeniu negatywnym. Tego typu dewocja charakteryzuje przesadna pobożność i „pokazową” gorliwość w wykonywaniu praktyk religijnych. Wiąże się paralelnie z bigoterią, oznaczającej brak autentycznej pobożności i charakterystyczną „podwójną” hipokryzyjną moralnością, czyli rygoryzmem wyłącznie wobec innych osób.
Cóż, ten typ człeczych zachowań uwarunkowany jest niedoskonałością ludzkiej natury jako zjawisku od zarania dziejów ludzkości rejestrowanym pod różnymi długościami i szerokościami geograficznymi. Każdy z nas utopijnie wręcz pragnie uchodzić za wzorzec cnót wszelakich godnych do najszerszego naśladownictwa.
To zrozumiałe pragnienie jest podyktowane w drzemiących w nas pierwiastkach egotyzmu charakterystycznie objawiających się w eksponowaniu na zewnątrz miłości własnej osoby. Dążymy, nawet podświadomie do wykreowania wobec otoczenia naszej własnej osoby jako wzorcowej istoty o wręcz nieposzlakowanym charakterze i zawszeć czyniącej li tylko dobro, a absolutnie pozostającej w całkowitym rozziewie z potencjalną kreacją zła. Cechą charakterystyczną otaczającej nas rzeczywistości nie jest jednak uniformizm, ale dychotomia zero jedynkowa zgodna z heglowską filozofią ustanawiającą element TEZY, a w opozycji do tejże tezy jej przeciwieństwo, czyli ANTYTEZĘ.
Nie musimy absolutnie zastanawiać się nad funkcjonowaniem wyżej wskazanych filozoficznych elementów, albowiem w bieżącym życiu nie jest to nam po prostu do niczego przydatnym. Oczywistą oczywistością pozostaje fakt, że na co dzień odbieramy świat takowym jakim jest, chociaż niejednokrotnie w sposób zafałszowany, gdyż jesteśmy podatni na różnego rodzaje manipulacje, naciski psychologiczne, a przede wszystkim bezwzględną propagandę polityczną. Dewocja jak się okazuje nie jedno jednak ma imię i co oczywista w konsekwencji symptomatyczne znaczenie. Oprócz tej najpopularniejszej wyżej już omówionej formy przejawia się ona także w sferze stricte politycznej jak również medialnej. Te wskazane przymiotnikowo rodzaje dewocji nie są ujęte definicjalnie w przepastnych wikipedycznych zbiorach. Nawet jednak co nieco pochyliwszy się nad naszą codzienną egzystencją w TYMKRAJU powyższe dewocje objawiają się nawet w całej swej skomplikowanej okazałości. Zdarzyło się nie tak dawno bowiem, że z długoletniej sceny medialnej i to w jak najgorszym, spodlonym wydaniu; udało się na drugi brzeg Styksu dwóch koryfeuszy łgarstw, potwarzy, pomówień, lewackiej dewiacji w różnorakim wydaniu, niedościgłych w swojej szczujniowatej maestrii.
Dla przypomnienia: jednym z tych huncwotów czy obwiesi był Jerzy Urban zasadnie zwanym Goebbelsem stanu wojennego oraz Mariusz Walter twórca i szef esbeckiej telewizornii pt. TEFAŁEN. Niezmierzone są wręcz szkody jakie w mentalności części społeczeństwa RP zwanego zasadnie „polactwem” te kreatury dokonały. Nawet niezbyt uważnym obserwatorom życia społeczno-politycznego w/w jawili się jako klasyczne demony ZŁA. Ich jedyną życiową „zasługą” było opuszczenie tego padołu łez, albowiem z tą chwilą zaprzestali realizować krecią robotę wykonywaną za otrzymywany hojnie jurgielt na chwałę Moskwy i Berlina, działając w ich oczywistym interesie.
Fakt ostatecznego zejścia tychże o łajdackim charakterze osobników wywołał jednak u co poniektórych sprostytuowanych dziennikarzyn odruch hagiograficzny, albowiem odkryli u siebie nieprzepartą ochotę na realizację abolicjonizmu odnoszącego się niezwykle szkodliwej dla interesu narodowego działalności tych psubratów.
W kolokwialnym odbiorze funkcjonuje jednak z logicznego i temporalnego punktu widzenia niezbyt trafne stwierdzenie, jakoby nie należało o umarłych źle się wyrażać. Z jednej strony to zasadne, aleć paralelnie absurdalne; nigdy bowiem na lekcjach historii unikając mówienia o złu jakich się dopuścili nie moglibyśmy się zapoznać ze zbrodniami dokonanymi przez takowe osobniki jak np: Lenin, Stalin, Hitler czy Czyngis chan!!! Należy po prostu ich czyny, dokonania względnie zachowania przedstawiać zgodnie z prawdą i niepodważalnymi faktami do nich się odnoszącymi. Zabronione jest co oczywista przedstawianie autentycznie nieprawdziwych informacji mających na celu li tylko wzmożenie wobec tych osobników negatywnych emocji. Absolutnie jednak nie oznacza przytaczanie prawdy, że w konsekwencji o zmarłych rzekomo źle się wyrażamy. To oni sami poprzez spodlony swój żywot na takową ich ocenę w pełni zasłużyli na ich negację. To ewidentna konieczność dokonywania stosownej korekty częstokroć przez ich akolitów zafałszowanych życiorysów, czyli po prostu przywoływania rzeczywistości taką jaką ona w przeszłości miała miejsce. Komusze i esbeckie pomioty z lubością wszak deifikują takowych bandytów mających na sumieniu wielu niewinnych ludzi tj. stoczniowców, górników czy księży, jak Wojtuś Jaruzel czy Czesio Kiszczak, którego nad redaktor gównianej gazetki Adaś Szechter, braciszek sądowego mordercy S. Michnika nazywał nawet człowiekiem honoru (sic !!!!!). HAŃBA!
To przykład pierwszy z brzegu politycznej dewocji. Całkowitymi (posługując się żołnierskim żargonem) zupakami, osobnikami o prawie całkowicie zlasowanych mózgach, ściśle spełniających definicję politycznych dewotów są wyznawcy polactwa funkcjonujący pod egidą Hyrzego Ruja. Tego typu bigoteria per fas et nefas dąży do całkowitej deprecjacji swoich adwersarzy definiując ich pogardliwie jako berety, średniowiecze czy podkarpackie Grażyny i Janusze. Racja polactwa zawszeć ma być po prostu MOJSZA, a nawet NAJMOJSZA. To zwykła kontynuacja polityki hitlerowskiego faszyzmu w Niemczech czy bolszewizmu w ZSRR i podległych mu koloniach jak np. w PRL-u głosząca hasło: kto nie z nami, ten przeciwko nam!!! Całkowity rozziew z cywilizacyjną tolerancją oraz autentycznie postrzeganą rzeczywistością w wymiarze zero jedynkowym, a nie fałszywie wyłącznie w szarym względnie czerwonym kolorycie.
Przydatnym jednak jest wspomnieć o jeszcze jednym rodzaju dewocji zaznaczającej się w związku z dokonywanymi przez społeczeństwo TEGOKRAJU akcjami wyborczymi. Ten rodzaj dewocji związany jest z całkowitym bezkrytycznym odniesieniu się do sztucznie wykreowanych idoli, których akolici w swoim bałwochwalczym uniesieniu stawiają na najwyższe piedestały społecznych destynacji. Jaki przebieg wspomniane destynacje doznały przypominają nam dzieje takowych huncwotów jak: Stan Tymiński, PALIGŁUP, czy PETRESCU z Madery. W apogeum ich popularności ich dewoci gotowi byli oddać im na usługi swoje całe jestestwo, a nawet niemałą kasę potrzebną w wyborczych szrankach.
Chwatit o dewocji politycznej, albowiem każdy z P.T. Czytelników może inne przykłady tej dewiacji przywołać na własny użytek; także felietonista wspominając w tym miejscu swojego bardzo bliskiego sąsiada. Również kasandryczni profeci perorujący o nadchodzącym totalnym Armagedonie w osobach Adaśka i Jędrzeja spełniają to kryterium dewocji.
Brawo WYYYY!!
Zdecydowanie osobną kategorię idolowych dewotów stanowią fanatyczni wyznawcy milicjarnego pomiotu upostaciowionego jako JURAS wydrwigrosz, żyjącego od ponad 30 lat wraz ze swoją kamarylą w luksusach fundowanych mu przez otumanionych frajerów.
Już słychać jazgot i wycie dewotów jurasowych…
Kardynalna uwaga: każda akcja dobroczynna zasługuje na permanentne wsparcie, a o jej precyzyjnych uwarunkowaniach jest mowa w felietonach z dnia 25.01.2022r pt. STRZYŻA i 08.01.2023r pt. JURASOWE JASEŁKA. Po zapoznaniu się z nimi należy po prostu wyciągnąć zasadne konkluzje…
I tak się teraz porobiło, że możesz dawać na Caritas, Dymną, Pajacyka, gotować zupę bezdomnym, robić paczki biednym dzieciom, nosić na plecach wodę do Sudanu i cegły na odbudowę Aleppo, ale jak nie dałeś na Owsiaka jesteś… chujem i kropka!!!
Takowa właśnie idolowa dewocja szaleje w internecie, aby ten huncwot kosztem frajerów bezczelnie funkcjonował na ich dobroczynności.
I to byłoby na tyle jak onegdaj konkludował śp. prof. J. T. Stanisławski.
5.02 2023
Zostaw komentarz