… Teraz my opowiemy Twoją historię i przypomnimy Ci to wszystko o czym tak mocno próbujesz zapomnieć – pisze Lech Zborowski w Liście otwartym do TW Bolka.
List do TW Bolek
Twoja desperacja wyraźnie odbiera Ci poczucie rzeczywistości, z którym i tak nigdy nie było za dobrze. I byłby to Twój osobisty problem gdyby nie fakt, że dotknięty tym nieszczęściem pozwalasz sobie na ohydne napaści na naszych WZZowskich kolegów, od których miałeś szansę nauczyć się jak być człowiekiem uczciwym i godnym szacunku. Wybrałeś jednak drogę draństwa, łajdactwa i zdrady, bo tak nakazywała Ci miękkość Twojego moralnego kręgosłupa. I to również byłby tylko Twój problem (w niektórych wypadkach również organów ścigania) gdyby nie od lat powtarzające się deptanie pamięci naszej przyjaciółki i wzoru Anny Walentynowicz.
Podobnie jak moi WZZowscy przyjaciele tak i ja nie zamierzam pozwalać Ci bezkarnie obrażać jej osoby podłymi insynuacjami czy często wręcz bezczelnymi oszczerstwami.
Nie mam zwyczaju, a tym bardziej przyjemności rozmawiać z łajdakami. Nie mam tym bardziej zwyczaju ani zamiaru odpowiadać za innych na pytania tychże łajdaków. Obaj wiemy jednak, że Twoje kierowane do dr Cenckiewicza pytania są w rzeczywistości podłymi insykuacjami, a ponieważ postawiłeś je publicznie, to jako bezpośredni świadek tamtej historii przypomnę Ci kilka faktów.
Pytasz więc historyka – „Mógłby Pan opisać jak doszło do wyrzucenia ze związku Solidarność P.Walentynowicz i kto za tym stoi?”
Odpowiedź jest tylko jedna i od zawsze ta sama – Ty za tym stoisz i zawsze stałeś!
A zaczęło się jak wiesz już w czasie Sierpniowego Strajku kiedy stanęła ona na Twojej drodze do niekontrolowanego używania zbieranych w tamtym czasie pieniędzy. Potem już w pierwszych dniach powstającej Solidarności jej uczciwość kolidowała z Twoim matactwem, zdradami i manipulacjami. Kiedy w krótkim czasie okazało się, że w odróżnieniu od Ciebie jej popularności towarzyszył autentyczny szacunek, Twoja nienawiść do niej stała się obsesją. Pamiętam doskonale wszystkie oszczerstwa i łajdactwa Twojego autorstwa, których od Ciebie doświadczyła?
Oczerniałeś ją i obrażałeś w sposób szczególnie łajdacki, bo będąc nieprawdopodobnym tchórzem jakim Cię poznałem jeszcze w Wolnych Związkach, czyniłeś to, udając często publicznie jej przyjaciela. Zamieniłeś większą część Komisji Zakładowej Solidarności Stoczni Gdańskiej w bojówkę, którą wysługiwałeś się w swej brudnej robocie przeciwko Annie jak i innym działaczom WZZW.
Zapomniałeś już jak Twoi ludzie potraktowali Annę w czasie uroczystości odsłonięcia pomnika ku czci poległych stoczniowców. Tak, tych samych na których donosiłeś już w grudniu ’70. Tych samych, których pamięć zgodziłeś się “załatwić” jakąś nic nie wartą tabliczką, którą “wytargowałeś” u dyrektora stoczni przed tym jak położyłeś strajk.
Kiedy Anna walczyła zaciekle aby nie pozwolić, by pomnik oddawał również cześć komunistycznym milicjantom Ty opluwałeś ją, nazywając prowokatorem. Postarałeś się aby podczas odsłonięcia pomnika, o który walczyła, ona symbol stoczni stała daleko w tłumie, a kiedy podczas mszy chciała przyjąć komunię, to Twoi stoczniowi bojówkarze nie przepuścili jej, tworząc przed nią szczelny szpaler. Przypominasz sobie?
Zapomniałeś już jak ci sami bojówkarze prosili oficera bezpieki aby nie wydawano Annie paszportu by nie mogła jeździć na zagraniczne spotkania gdyż zabiera Ci “sławę”. Myślę, że jak grzecznie poprosisz dr Cenckiewicza to być może nakieruje Cie na właściwe zapiski w dokumentach bezpieki. I nawet nie będziesz musiał wyrywać ich z teczki, bo są ogólnie dostępne. Oczywiście zawsze możesz udać się bezpośrednio do źródła czyli kolegów funkcjonariuszy.
Zapomniałeś już jak skandalicznie zachowałeś się w czasie audiencji u Papieża rzucając się na Annę, która poprosiła Ojca Świętego o wpis w albumie dla ciężko chorej znajomej? Sam Papież musiał przywołać Cię do porządku.
Bardzo szybko też zapomniałeś jak Twoi stoczniowi “pretorianie” przygotowali haniebny sąd nad Anną zaledwie kilka miesięcy po Wielkim Strajku w jej obronie. Parszywość tamtego zdarzenia trudna jest do opisania. Twoja wówczas “prawa ręka”, zakłamany do szpiku kości Borowczak przewodniczył przygotowanemu przez Ciebie spektaklowi, po którym uznano Annę “Solidarność” niegodną tejże Solidarności. Ty sam z całym wyrachowaniem odgrywałeś rolę niewiniątka, stwierdzając, że tak naprawdę to nic do niej nie masz, ale dla dobra związku będzie lepiej jak ją wyrzucą.
I jakby tego łajdactwa było mało to przez wszystkie późniejsze lata, nawet po jej tragicznej śmierci publicznie oskarżałeś ją o współpracę z bezpieką. Ty! płatny kapuś bezpieki, sprzedający ludzkie losy za pieniądze komunistycznej służby opresji. Ty! którego z sierpniowego strajku wynieśli na swych ramionach agenci tejże bezpieki. Ty! Którego agenci bezpieki nosili później na ramionach po ulicach miast.
Zapomniałeś?
A jak już o tym mowa to przypomnę Ci jak traktowałeś innych swoich WZZowskich “kolegów”. Zapomniałeś juz jak przysłałeś autobus pełen Twoich stoczniowych bojówkarzy, by z pomocą gumowych pał i metalowych prętów napadli na drukarnię gdańskiej Solidarności, dwa piętra niżej niż Twoje biuro, tylko po to by wywalić działaczy Wolnych Związków. A kiedy odwalili swoją brudną robotę rozpętałeś kampanię oszczerstw wobec ofiar swego łajdactwa, tak samo jak to robiłeś wobec Anny. Zapomniałeś, że kiedy po latach zadałem Ci kilka niewygodnych pytań napisałeś, że zrobiłeś to bo w drukarni byli sami agenci i Ty dzielnie oczyściłeś związek z ich wpływów. Ty! który za pieniądze uzyskane ze sprzedaży ludzkich losów kupowałeś swojej szczęśliwej rodzince nową pralke czy telewizor, nie zastanawiając się choćby przez moment co spotka ofiary Twoich donosów.
Zapomniałeś podobne kapturowe sądy nad Joanna Gwiazdą i wszystkimi innymi, którzy stali na drodze Twej haniebnej aktywności.
A swoje bandyckie wyczyny zacząłeś od napaści na wspaniałą i odważną Marylę Płońską. Zapomniałeś już jak w pierwszych dniach istnienia MKZu gdańskiego próbowała w korytarzu rozdawać “Robotnika Wybrzeża”, a Ty w asyscie swojej bojówki, w której byli też agenci bezpieki, złapałeś ja za włosy i ciągnąc przez korytarz wrzeszczałeś, że takich rzeczy już tam nie będzie. Moze chcesz aby świadkowie tamtego zdarzenia odświeżyli Ci pamięć? Zapomniałeś jak natychmiast przystąpiłeś do publicznych oszczerstw, które praktycznie złamały jej życie.
Ja pamiętam.
Pamiętam też wiele innych Twoich wyczynów więc zrobię Ci tą grzeczność i przypomnę Ci kilka faktów związanych z innym Twoim pytaniem do dr Cenckiewicza.
Pytałeś – „..ile razy konkretnie załamał się Strajk Sierpniowy i kto za tym stał?”
I znów – Ty za tym stałeś!
A przypomnę Ci, że wiem, gdyż jestem jedną z kilku osób, które planowały, przygotowywały i rozpoczynały strajk jeszcze przed wejsciem stoczniowców na teren stoczni. To czego Ty nie zrobiłeś i z czym nie miałeś nic wspólnego. Borusewicz wyznaczył Ci jedną prostą rolę. Miałeś pojechać do Tczewa z Kazikiem Żabczyńskim i Sylwkiem Niezgodą i rozdać w kolejce ulotki. Nie tylko, że tego nie zrobiłeś, ale nie zawiadomiłeś nawet swoich kolegów o tych planach.
Natomiast pojawiłeś się nagle w stoczni, kiedy strajk trwał już kilka godzin i miał wybrany komitet strajkowy. Znalazłeś się nagle w środku wewnątrz-zakładowego protestu w zakładzie, z którym nie miałeś nic wspólnego. Gdyby Borusewicz nie stworzył po latach swego perfidnego kłamstwa o Twoim planowanym udziale, to miałbyś dzisiaj jeszcze większy problem z wytłumaczeniem dlaczego się tam pojawiłeś.
A kiedy już to zrobiłeś, to z pomocą Borowczaka przejąłeś przywództwo komitetu strajkowego po to tylko, by na wniosek dyrektora stoczni cały ten wybrany komitet wymienić na ludzi dyrekcji. Przypomnę Ci też, że kiedy w sobotę pojawił się w stoczni Borusewicz, to wprowadziłeś go do sali rozmów z dyrektorem. Jednak kiedy w tym samym czasie pojawił się tam Andrzej Gwiazda lider Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, na których reprezentowanie się powoływałeś, to nakazałeś pilnującym stoczniowcom nie wpuszczenie go pod żadnym pozorem.
Kiedy już pogadałeś sobie z dyrektorem i obok przywrócenia Anny Walentynowicz do pracy załatwiłeś sobie samemu zatrudnienie w stoczni, ogłosiłeś zakończenie strajku i zadowolony z siebie uciekłeś do gabinetu dyrektora. I wiedz, że żadna propaganda Wajdy czy innego życzliwego “kronikarza” nie zmieni faktu, że nie było Cię kilka godzin. W tym czasie został zorganizowany nowy strajk, z którego powstaniem również nie miałeś nic wspólnego.
Mało kto jednak wie, że i ten strajk próbowałeś położyć przed czasem. Zapomniałeś już jak 28-go sierpnia próbowałeś wyrwać się z narady Komitetu Strajkowego, gdyż miałeś umówiony czas antenowy w komunistycznym dzienniku telewizyjnym. Tam zamierzałeś wbrew wszystkim i za plecami Komitetu Strajkowego ogłosić zakończenie strajku.
Na Twoje nieszczęście o Twoich planach dowiedzieli się działacze WZZW i celowo przeciągając obrady zatrzymali Cię w stoczni.
Jak już wspomniałem – ja pamiętam. I pamiętają inni, których od lat obrażasz i oczerniasz.
Teraz my opowiemy Twoją historię i przypomnimy Ci to wszystko o czym tak mocno próbujesz zapomnieć.
Autor: Lech Zborowski
Macie całkowitą rację.Odkłamujcie historię stworzoną przez komunistycznych agentów.
wbr
Proszę wierzyć, że robimy co możemy już od wielu lat. Medialna ściana jest gruba i wysoka więc wcale nie łatwo się przez nią przebić. Niemniej damy radę.
Pozdrawiam Lech Zborowski
Dziękuję Panu za ten list, przed laty jak miliony Polaków wierzyłam w Wałęsę, ufałam,że wszystko co zrobił było zrywem narodowym, walką o naszą wolność. Po latach nie mogłam zrozumieć dlaczego z Solidarności zrobiły się dwa obozy, Zastanawiałam się dlaczego najważniejsi ludzie z S zniknęli z mediów i życia, dlaczego wypierają się tego ”ojca narodu”, który jak zawsze podkreślał, sam pokonał system…Od niedawna wiem jak i z kim to zrobił i szczerze wstydze się za to, że mu wierzyłam. Prawda jest taka, że w mediach był przedstawiany tak, aby nikt nie miał wątpliwości ile zrobił dla wolności.Dobrze,że są tacy ludzie jak Pan i pomału otwierają nam oczy na to, jaka była prawda. Dziś szczerze go za te kłamstwa nienawidzę i mam ogromny żal, że tak nas oszukał i sprzedał jak Judasz…Matka Boska, która nosi w klapie swojej marynarki powinna już spalić się ze wstydu i ukarać go przykładnie. A może to już się dzieje, bo sprawiedliwość w końcu ujrzała światlo dzienne a i w rodzinie nie dzieje się dobrze…Dla mnie ukoronowaniem byłoby odebranie pokojowej nagrody Nobla, na którą niewąpliwie nie zasłużył. Może jeszcze tego doczekam.
Pani Małgorzato
Proszę sobie nie wyrzucać, że kiedyś go Pani wsparła. Zrobiła to cała Polska. Machina służb, która za tym kłamstwem stała była silniejsza niż się nam wszystkim wydaje. Wspomniane przez Panią media stanowią taką siłę do dzisiejszego dnia. Gdyby nie one Polacy już dawno znali by prawdę.Nagrodą Nobla bym się raczej nie przejmował zważywszy, że otrzymali ja m.in. największy terrorysta ubiegłego wieku, twórca sowieckiej bomby wodorowej czy najgorszy prezydent w historii USA. Towarzystwo godne siebie.
Pozdrawiam Lech Zborowski
Panie Lechu kochany!!! Gdzie pan był przez tyle lat. Teraz pan to opisuje. To jest już trochę po fakcie i za późno na rozdrapywanie ran. Proszę to nagłośnić w telewizji oraz napisać książkę.
Pozdrawiam
Andrzej
Panie Andrzeju
Spędziłem więcej lat na dawaniu świadectwa historii niż na samym obcowaniu z tą historią. Opisuję historię od wielu, wielu lat, a walkę z tym łobuzem i jego kłamstwem prowadzę już od ’79 czyli od WZZW. W Solidarności byłem w jego gabinecie co drugi dzień tocząc prawdziwe wojny. Nie jest przypadkiem, że we wrześniu ’81 przysłał do MKZu gdańskiego autobus pełen uzbrojonych bojówkarzy (w tym esbeków) aby nas wyrzucić. Tak, ja wiem, że trudno w to uwierzyć, ale ten człowiek zorganizował napad na „własny” związek! Gdyby Pan o tym wówczas słyszał czy by Pan uwierzył? Proszę sobie szczerze odpowiedzieć. Ja widziałem rzeczy, w które wierzyło wówczas zaledwie kilka osób. I nie było internetu, a atak bezpieki w obronie swego agenta był nieprawdopodobny. Kiedy zmęczony i sfrustrowany do granic wytrzymałości wyjeżdzałem z Polski nawet moja dalsza rodzina myślała, że postradałem zmysły. Mimo tego nigdy nie przestałem opowiadać, Podobnie jak moi przyjaciele.Jesteśmy jednak poza nawiasem. Wszystkie medialne drzwi są dla nas zamknięte od lat. Książkę mam w materiałach gotową do spisania od lat kilku. Nikt nie był zainteresowany aby pomóc. Strach jest niesamowity. I to dotyczy również organizacji, które są stworzone do ochrony historycznych świadectw. Takie były i są realia, w których nam przyszło opowiadać. Wiele udało się jednak przekazać i można to znaleźć w sieci.
Pozdrawiam Lech Zborowski
Odebrać bandziorowi NOBLA!
W 70 tych latach BOLEK nic nie znaczył…sprzedał tylko kolegów z W-4 (w tym mojego brata Jana Jasińskiego -do mnie BOLEK mówił. ze mój brat to jego najlepszy kolega..przyjaciel..)
Bandzior BOLEK w 80 tych latach polskich robotników..polski naród…
A najgorsze stało się po 90 roku, gdy kukła SB firmowała sprzedanie POLSKI!
Gdyby to był czas okupacji…mój stryj jako delegat Rządu Londyńskiego
…po prostu podpisał by wyrok śmierci na ciebie
szujo…donosicielu…sprzedawczyku…SB
ku…zbrodniarzu..zdrajco…szkodniku POLSKI!
KIM są obrońcy zdeprawowanego analfabety z lepianki w POpowie??? który
zdolny był nawet do zrównania z ziemia grobu swojego pierworodnego
nieślubnego syna GRZESIA???
Bolek w 70 roku sprzedał kolegów z W-4 -w tym mojego brata Jana
Jasińskiego w kolekturze SB!!!..a mój brat był 7 lat młodszy od tego
bandziora!
W 80 roku BOLEK wespół z SB zamordował 18 letniego Tadzia
Szczepańskiego…Tadzia Gawrońskiego…sprzedał POLAKÓW..
No tak…A co na to BOLEK? Jedno jest pewne…BOLEK ma bogate zbiory w szafach….lepsze niż Jaruzelski czy Kiszczak – inaczej KOD nie wziął by bydlaka na sztandary!
Mojego brata Jana Jasińskiego systematycznie typował w kolekturze SB, a do mnie bolek mówił, że mój brat to jego najlepszy przyjaciel….
chore jest to, że bandzior bolek zamiast dawno być wyeliminowany ze społeczeństwa ma się dobrze i cwaniakuje z ochroną opiekunów SB.
Pani Lidio
Znam historię Pani brata i bolkowego łajdactwa wobec niego. Widziałem wiele donosów i słyszałęm kilka historii.
Pozdrawiam z szacunkiem dla Pani i pamięci Pani Brata
Lech Zborowski
Ja dla tz.Bolka,, ani brat ani swat” Ale moją dewizą to twarde dowody ,nie do podważenia. Dlaczego mam wierzyć jednemu a nie wierzyć drugiemu? Jest takie porzekadło ludowe o polakach,, gdzie dwóch polaków to trzy zdania” i to jest prawdą i to się sprawdza
Panie Leszku
Świadectwa świadków weryfikuje się poprzez porównywanie z innym opisami i innymi dowodami.Mój list był w intencji obroną Anny Walentynowicz, naszej WZZowskiej przyjaciółki, a nie pełnym świadectwem działań Wałęsy. Napisałem wiele szerszych tekstów na jego temat do znalezienia w sieci pod moim nazwiskiem. Zawsze w takich przypadkach podaję skąd moja informacja, gdzie byłem i co w danym momencie robiłem. Pomocnym narzędziem w weryfikowaniu świadectw jest również logika. Przy znajomości innych faktów okazuje się bardzo pomocna. Ja nie jestem badaczem. Ja jestem źródłem informacji dla tychże badaczy. I zawsze powtarzam, że nie jest to kwestia wiary tylko faktów. Badacze mają narzędzia i możliwości aby takie świadectwa sprawdzać i zawsze mogą dopytywać o szczegóły. Jak do tej pory absolutnie nikt nie potrafił zakwestionować moich świadectw. Sam Wałęsa nie odważył się podjąć najmniejszej choćby dyskusji. Proszę sprawdzić w sieci, on atakuje wszystkich w tym badaczy, tylko nie nas gdyż on wie co my mamy do powiedzenia i zdaje sobie sprawę, że każda publiczna polemika uczyniła by nasze świadectwa publicznymi, a tego on by nie przetrwał. Proponowałem publiczną debatę, a nawet prowokowałem aby mnie wziął do sądu gdyż byłaby to okazja do nagłośnienia prawdy. On o tym wie i woli straszyć innych. Wałęsę ratuje już od lat medialna blokada dla naszych świadectw i nas samych. Kiedyś pęknie i będziemy mogli rozwiać Pańskie wątpliwości.