Z przyczyn zawodowych bardzo często czytam różnego rodzaju przeprosiny, jakie na skutek orzeczeń sądowych pojawiają się w mediach.
Właśnie przeczytałem następujące:
„Przepraszam Pana Andrzeja Halickiego za to, że w dniu 5 października 2019 roku
jako współprowadząca program „Studio Polska”, wyemitowany na antenie TVP Info, rozpowszechniłam nieprawdziwe i zniesławiające Andrzeja Halickiego treści:
„Zobaczmy jak skandalicznie zachował się Andrzej Halicki podczas przesłuchania
Janusza Wojciechowskiego”, co sugerować miało, że Andrzej Halicki w trakcie przesłuchania w Parlamencie Europejskim polskiego kandydata na stanowisko
Unijnego Komisarza ds. Rolnictwa zadał mu pytanie, atakując go, czego w
rzeczywistości nie zrobił, bo w ogóle w nim nie uczestniczył, co mogło poniżyć Andrzeja Halickiego w opinii publicznej oraz narazić na utratę zaufania niezbędnego dla posła Parlamentu Europejskiego oraz do prowadzenia działalności publicznej.
Jednocześnie oświadczam, że przed emisją przedmiotowego programu nie znałam jego scenariusza, bowiem został on przygotowany m.in. przez Telewizyjną Agencję Informacyjną, a ja jedynie odczytywałam wcześniej przygotowany tekst.
Magdalena Ogórek”
Zainteresował mnie ostatni akapit.
Ogórek mruga okiem:
Ja tej polityki i jej intryg nie rozumiem, ja tylko wykonywałam swoją pracę.
Zastanawiam się dlaczego to robi? Rubel dawno zarobiony, cnota dawno stracona…
Czyżby chodziło o to, że jakby nowa władza chciała, to Pani Magdalena jest gotowa świadczyć jej usługi?
Cóż… Tanio by pewnie nie było!
A swoją drogą, to trochę byłoby mi wstyd ten ostatni akapit napisać. Ale co ja tam wiem.
Źródło: Instagram / Magdalena Ogórek
Ostatnim zdaniem trafiłeś w sedno. Co Ty tam wiesz, tropiku….