No dobra. Jako analityk polityczny określam się wokół faktów a nie wobec nadziei. Fakty są zaś na tę chwilę takie, że Donald Trump nie ma większych szans na wygraną. Nie będę teraz analizował przyczyn „zawału serca” w kampanii wyborczej Trumpa, ale skutki jego przegranej w wymiarze historii idei.
Powiem to jasno i wyraźnie. Przegrana Donalda Trumpa będzie oznaczać ostateczną porażkę chrześcijańskiej prawicy konfesyjnej, która chociaż nie miała w Trumpie przedstawiciela „fideistycznego”, to jednak miała przedstawiciela „per procura”.
Wszystkie kolejne ważne wybory w tym wielkim cyklu wyborczym prawica konfesyjna przegrała i odzyskanie przez siły prawicowe zdolności politycznych będzie wymagało głębokiej przebudowy. Przede wszystkim – definitywnego pożegnania z umocowaniem prawicowości w „wartościach chrześcijańskich”, które po prostu przejęła dziś lewica. A przynajmniej przejęła ona „wartości chrześcijańskie” tak, jak rozumieją je masy wygrywające wybory.
Prawica nic z tym już nie zrobi. Taka jest logika procesu sublimacji idei. „Koronki” i inne „wołania do Boga” to już dziś margines marginesów – czytam, że właśnie dotarła na Jasną Górę największa w tym roku pielgrzymka. Byli to pielgrzymi z Diecezji Tarnowskiej w sile całych 7 tys. ludzi.
7 tys. osób – mniej niż na koncercie pierwszej lepszej kapeli granej w radio.
Czas to wreszcie powiedzieć – na tym już się niczego nie zbuduje. Potrzebna jest inna koncepcja i inna energia. Albo katakumby – jeśli ktoś lubi mroczne, podmokłe podziemia…
Proces przebudowy prawicy będzie długi i bolesny, ale im szybciej pogodzi się ona z „realnym”, tym szybciej wyjdzie na prostą.
W naszych realiach oznacza to konieczność wysiudania z siodła jak najbardziej zasłużonego, ale już przebrzmiałego lidera PiS – Jarosława Kaczyńskiego. Skoro amerykańscy Demokraci mogli się pozbyć Bidena, to polska prawica musi się pozbyć Naczelnika. Jest on obecnie największą przeszkodą dla uruchomienia procesu koniecznych zmian. Tak – pan prezes pewno dotrwa jeszcze do wyborów prezydenckich, które nasza prawica oczywiście przegra, bo tym razem manewru podobnego jak z Andrzejem Dudą nie uda się już przeprowadzić. I pewno wówczas napięcie w partii narośnie tak, że Jarosław Kaczyński albo sam zejdzie ze stołka, albo go wyniosą. Posypię głowę popiołem i pójdę do Kanossy, jeśli będzie inaczej.
Cokolwiek spotka polską prawicę będzie lepsze niż obecny marazm. Świat się zmienił i wybory w USA dopełnią cykl zmiany. Tryumfuje lewica liberalna i przyszłość jest przed sekularną prawicą. Prawica konfesyjna doprowadziła nas – cały Zachód – do tych porażek i niech wreszcie szczeźnie.
Zostaw komentarz