Czy naprawdę nie widzicie, co się dzieje?
Wynik Karola Nawrockiego to nie tylko zaskoczenie. To wstrząs. To znak, że mimo medialnej propagandy, mimo akcji służb, mimo cenzury – są jeszcze Polacy, którzy widzą. Którzy czują. Którzy wiedzą, że tu chodzi o coś więcej niż wybory. To jest walka o duszę Polski. Wynik Karola Nawrockiego nie jest tylko cyfrą w tabeli. To krzyk. To sygnał, że gdzieś pod tą skorupą apatii, propagandy i lęku — jeszcze coś w Polakach się tli. Ale ten ogień jest gaszony z każdej strony.
A co mamy po drugiej stronie?
Rafał Trzaskowski – człowiek bez wizji, bez kręgosłupa, za to z pełnym portfelem obcych interesów. Człowiek, który z Warszawy zrobił poligon ideologiczny. Tęczowy terror, ideologia LGBT w przedszkolach, miliony na parady w czasie gdy starsi ludzie nie mają za co wykupić leków. Stolica w chaosie, inwestycje porzucone, ścieki w Wiśle, a zamiast odpowiedzialności – uśmiech pod kamerę i kolejna konferencja z Niemcami w tle.
Z jednej strony bezprecedensowa kampania nienawiści. Człowiek, który miał odwagę myśleć inaczej, został obrzucony błotem. W ruch poszły nie tylko media, ale i służby. Służby specjalne — które kiedyś miały stać na straży bezpieczeństwa obywateli — dziś działają jak polityczne narzędzie do likwidacji przeciwnika. Przeciwko Nawrockiemu uruchomiono machinę, której nie powstydziłby się reżim totalitarny. I to wszystko tylko dlatego, że powiedział „dość”.
Z drugiej strony mamy Rafała Trzaskowskiego — twarz systemu, który prowadzi Polskę ku zagładzie kulturowej i tożsamościowej. Warszawa pod jego rządami to obraz upadku: chaos, ideologizacja, promocja dewiacji jako „normy”, marginalizacja rodziny, deptanie wartości, na których ta ziemia była budowana przez pokolenia.
Wiecie co jest najgorsze?
Że jego wyborcy to widzą i dalej biją mu brawo.
Bo dla nich Polska to obciach. Biało-czerwona to „zaścianek”. Patriotyzm to „faszyzm”, a rodzina – „opresyjny system”. Ich Polska to kraj bez granic, bez tożsamości, bez przeszłości. Tylko Netflix, soja latte i zgoda na wszystko, co narzuci Berlin i Bruksela.
Trzaskowski to nie błąd. To system.
System, który pluje na tradycję, niszczy Kościół, rozkłada szkolnictwo i promuje degenerację jako postęp. To człowiek, który mówi o „europejskich wartościach”, a naprawdę chodzi o jedno: likwidację Polski jaką znamy.
A jego elektorat? Ślepy, zapatrzony, zadufany w swoją „nowoczesność”, a w rzeczywistości zmanipulowany do granic śmieszności.
To oni oddają głosy, dzięki którym Trzaskowski triumfuje w miastach, które właśnie zostały zalane — dosłownie i politycznie. Bo nie chodzi o bezpieczeństwo, nie chodzi o rozwój. Chodzi o to, żeby było jak na Zachodzie. Nawet jeśli ten Zachód płonie.
Ale to nie tylko Warszawa. To plan dla całego kraju.
Polska ma być przemalowana. Na tęczowo, na europejsko, na zgodę z „wartościami unijnymi” — czyli bezwartościowość.
Nie liczy się historia, nie liczy się tożsamość, nie liczy się naród. Liczy się tylko posłuszeństwo wobec centrali. Taki jest cel. A każdy, kto mówi „nie”, ma być uciszony, skompromitowany, zniszczony.
I teraz najboleśniejsze: ludzie. My. Naród.
Spójrzmy na Opole, Wrocław, Lądek-Zdrój — miasta i miasteczka zalane wodą, domy w ruinie, ludzie bez dachu nad głową, bez prądu, bez pomocy. Starsi, dzieci, rodziny – zostawieni sami sobie. Bez realnego wsparcia państwa, bez obecności rządzących, bez zainteresowania mediów. Za to ci sami ludzie idą potem do urn i głosują na tych, którzy odwrócili się plecami w chwili największej próby. Dlaczego? Bo telewizja ich przekonała? Bo obiecali „europejską cywilizację”? Bo łatwiej przyjąć kolorowy baner niż spojrzeć prawdzie w oczy?
To nie tylko błąd. To syndrom uśpionego narodu. Narodu, który dostał cios, ale zamiast się bronić – jeszcze przeprasza, że upadł.
Dostajemy po kieszeniach, po wartościach, po tożsamości. Zielony Ład? To nie „ekologia” — to kaganiec. To zakaz wolności, narzędzie kontroli, kolejny sposób, byś nie mógł oddychać bez zgody Brukseli. Ale my milczymy. Zaciskamy zęby, bo „tak trzeba”.
Telewizja? Już nie nasza. Została siłowo przejęta, wbrew prawu, wbrew logice demokracji. Używana jak bicz — codziennie bije w tych, którzy myślą inaczej. A prokuratura? Maszynka do niszczenia niewygodnych.
A najgorsze dopiero przed nami. Migracja.
Otwierają granice. Szeroko. I nie dla braci Słowian. Nie dla tych, którzy chcą budować. Ale dla tych, którzy żądają. Którym dają 5500 zł na dzień dobry, apartament z pełnym wyposażeniem, pomoc socjalną, kursy, opiekę. Dla naszych emerytów? 1500 zł, samotność i apteka na kredyt. To jest sprawiedliwość?
Do Polski wpuszczani są ludzie, którzy nie szanują naszej kultury. Którzy w wielu przypadkach mają na sumieniu poważne przestępstwa. Których nawet zachodnie służby nie są w stanie kontrolować. Ale u nas są „gośćmi”. I Ty, Polaku, masz się cieszyć, bo to „postęp”.
Ludzie! Do jasnej cholery — kiedy się obudzicie?!
Wolność nie jest prezentem. To nie jest coś, co się dostaje — to coś, o co trzeba walczyć. Co trzeba pielęgnować, rozumieć i chronić. A my? Pozwoliliśmy sobie ją odebrać kawałek po kawałku. I jeszcze się uśmiechamy, bo obiecali 13. emeryturę.
Polska nie umiera przez obcych. Polska umiera przez obojętność swoich.
Jeśli teraz nie powiemy STOP — będzie za późno.
Zamienią nasz kraj w poligon ideologiczny. Zmienią miasta w getta kulturowe. Zabiorą ziemię, domy, dzieci. A Ty będziesz się pytał: „jak to się stało?” — tylko wtedy już nie będzie nikogo, kto odpowie.
Jeszcze możemy się obudzić. Jeszcze możemy odzyskać godność, wartości, głos. Ale trzeba zacząć myśleć. Nie pod dyktando mediów. Nie z lęku przed krzykiem sąsiada. Tylko z serca. Z odpowiedzialności. Z miłości do Ojczyzny.
Bo Polska to nie rząd. Polska to nie partia.
Polska to Ty. I jeśli Ty się nie obudzisz — Polska zginie.
Zostaw komentarz