Uroki westfalskiej wsi. Początek maja 2025 r. Trzeba się dopisać do komisji zagranicą. W tym przypadku w Westfalii-Północnej Nadrenii.
Pięć lat wcześniej wybory prezydenckie poza Polską odbywały się w trybie korespondencyjnym. Wystarczało zamówić i odesłać pakiet wyborczy na adres właściwego konsulatu.
Tym razem już na wstępie niespodzianka – można głosowac tylko osobiście. Zatem trzeba będzie jechać aż do Kolonii.
Po wejściu w system e-wybory okazuje się, że ofert jest wyjątkowo wiele. I Osnabruck kusi, i Munster nęci. Wybór mój pada na Munster. Na elektronicznym potwierdzeniu dodatkowa informacja, że miejścowość ta ma swoją polską nazwę Monastyr.
Nie wiem kto, czy to orły z PKW czy to kwiat naszej dyplomacji postanowił wysłać do wyborców jasny komunikat – przynależym do kultury języka staropolskiego! Cóż, wiedzą, że dzwoni, ale cerkiew z kościołem pomylili. Polska nazwa to Monaster, a bierze się ona od łacińskiej Monasterium.
Sam Monaster to miasto pełne zabytków i pamiątek historii. Jeśli komu się zdaje, że odda swój głos w siedzibie biskupów monasterskich, czy w ratuszu, w którym w 1648 r. został podpisany pokój westfalski, czy choćby w ich okolicy, to się rozczaruje.
Po sprawdzeniu adresu i kodu pocztowego lokalu wyborczego okazuje się, że jest on położony we wiosce Albachten na monasterskich przedmieściach. Po prawo będą dwie krowy zrobione z bel sianokiszonki (patrz ilustracja). Po lewo boisko. Za boiskiem – siup w krzaczory. Tam wąska piesza alejka prowadzi na osiedle. Za osiedlem jest imprezownia pod nazwą „Haus der Begegnung”. Flagi polskiej na niej nie uświadczysz, ale za to jakaś dobra dusza na drzwiach nakleiła kartkę A4, z informacją, że to tu właśnie jest owa Komisja Wyborcza.
Obiekt ten obsłużył w I turze 1295 wyborców, w II – 1833. I nie był to jego debiut. Bo w 2023 r. pełnił tą funkcję w wyborach parlamentarnych.
****
Magia norweskich fiordów.
Przygoda monasterska korci, aby przyjrzeć się innym krajom z licznymi komisjami wyborczymi zagranicą.
Weźmy taką Norwegię, która stała się właśnie potęgą na polskiej mapie elekcyjnej.
W 2019 r. 9 punktów obsłużyło 13 tysięcy wyborców. W 2020 r. tylko 4 punkty (ale korespondencyjne) i ponad 14 tys. głosów. W 2023 r. 11 komisji i 24 tysiące wyborców. W 2025 r. już 17 komisji i prawie 27 tysięcy uczestników.
Komisje w tak oddalonych miejscowościach jak Bodo czy Tromso (tam gdzie noce i zorze polarne). Ale trzeba oddać, że w II turze w Bodo było 338 wybórców, w Tromso 553. W każdej z pozostałych ponad 1000.
Tyle, że w 2020 r. przy 14 tysiącach głosów R. Trzaskowski wygrał z A. Dudą wynikiem 76,5% do 23,5%, podczas gdy w 2025 r. przy 27 tysiącach starcie Trzaskowski – Nawrocki przyniosło wynik 58,2% do 41,8%.
Dlaczego tak?
Ano dlatego, że im więcej punktów otworzysz, im więcej wyborców przekonasz do głosowania tym otrzymasz wynik bardzej zbliżony do krajowego.
****
Spacerkiem po Londynie.
Rzecz niepokojąca, że gdy porównuję adresy zagranicznych komisji wyborczych – to w latach 2019 i 2020 jest również informacja do jakiego budynku użyteczności publicznej mam się udać. Te dane częściowo znikają w 2023 r. Zaś w 2025 r. są już tylko suche adresy i kody pocztowe. O tym, że w Westfalii moim punktem docelowym będzie imprezownia „Haus der Begegnung” dowiaduje się, gdy docieram na miejsce (na nic google maps – bo pod tym numerem domu są 3 wskazania).
W Londynie w przeciągu ostatnich 6 lat liczba punktów wyborczych wzrosła z 11 do 29. Tradycyjnie komisje działały na terenie ambasady przy Portland Place i wydziału konsularnego przy Bouverie Street, a także innych polskich placówek kulturalnych, oświatowych i religijnych.
Sprawdzam więc gołe adresy z 2025 r. Część z nim znam doskonale, ale większość zupełnie mi nieznana. Nie ma też ambasady, ni konsulatu.
Sprawdzam po kolei i taki tego wynik:
– ośrodki kultury (niekoniecznie polskiej) – 10
– parafie rzymsko-katolickie – 8
– lokalne biblioteki – 4
– szkoły 3
– organizacje społeczne – 2
– lokalne samorządy – 2.
W Polsce lewica skrajna jęczy, że kościół się miesza do polityki. Tymczasem na tym przykładzie doskonale widać, że to wybory polityczne same weszły do kościoła.
*****
Na szkockiej plaży.
Zwiedzając palcem po mapie kolejne punkty wyborcze na terenie Wielkiej Brytanii natrafiam na szkocką portową mieścinę Oban. Tam też jest komisja obwodowa! W centrum kultury gaelickiej położonym nad plażą.
Solidna komisja wyborcza składająca się z 9 członków.
W I turze zgłosiło się 96 wyborców. Zagłosowało 92, w tym 9 członków komisji.
W II turze – szaleństwo – 150 wybórców, 130 zagłosowało, w tym 9 członków komisji.
I jeśli ten punkt został wynajęty bez opłat, a członkowie komisji pracowali społecznie – to przyznam, że jestem pełen podziwu. Aczkolwiek wysłałem zapytanie do Krajowego Biura Wyborczego – ile nas kosztowała ta impreza?
*****
Tajne obwody wyborcze.
Gdy wejdziemy na strony PKW i poszukamy cząstkowych i zbiorczych wyników dla obwodów zagranicznych – to okaże się, że wyniki cząstkowe nie chcą się zgodzić z sumą wszystkich ważnych głosów oddanych zagranicą. I to w obu turach.
Czemu tak?
Z nieznanego mi powodu w raportach cząstkowych można znaleźć protokoły z komisji w naszej ambasadzie w Bejrucie, ale raport sumaryczny jej nie wyszczególnia (choć głosy zlicza).
Natomiast w przypadku 3 dalszych komisji na Bliskim Wschodzie wyniki są tajne! Można jednak się doliczyć, że są to komisje, w których akurat K, Nawrocki uzyskał dużą przewagę nad R. Trzaskowskim.
W tej sprawie również wysłałem zapytanie do Krajowego Biura Wyborczego. Jeśli uda się uzyskać odpowiedzi – pod tym postem uczynię stosowne dopiski.
Zostaw komentarz